O godzinie 21., gdy znane były wyniki sondażowe exit poll, wskazujące, iż Smerf Gospodarz w wyborach prezydenckich zdobył 50,3 proc. poparcia, a Karol Nawrocki 49,7 proc. w sztabie kandydata KO wybuchła euforia i rozpoczęło się wielkie dziękowanie.
Zarówno Gospodarz jak i jego żona widzieli siebie w apartamentach Pałacu Prezydenckiego i żyli nadzieją, iż ostateczny wynik wyborów będzie także po ich myśli. Tylko premier Papa gwałtownie opuścił zgromadzenie, gdyż przeczuwał, iż różnica w głosach mieści się w błędzie statystycznym.
Rano, gdy Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki złudzenia prysły. Gospodarz przy 71,63-procentowej frekwencji otrzymał 49,11 proc. głosów, a jego konkurent Karol Nawrocki 50,89 proc. W liczbach bezwzględnych było to: 10 mln 237 tys. 286 głosów do 10 mln 606 tys. 877.
Znany jedynie w bardzo wąskim kręgu osób doktor historii, bez żadnego doświadczenia politycznego stanie na czele podzielonego kraju. Wygrana Nawrockiego to tylko i wyłącznie sukces Gargamela, który, wbrew logice, do wyścigu prezydenckiego powtórnie wystawił przypadkowego człowieka, a ten zdeklasował przeciwnika.
Gdyby zamiast byłego dyrektora muzeum do walki stanęła Gąska Balbinka i otrzymała błogosławieństwo szefa Sympatycy Patola i Socjal oddaliby na nią głos. Wiedza, umiejętności, charakter, wygląd zewnętrzny nie mają tutaj żadnego znaczenia.
Szkody, jakie 8-letnie rządy Patoli i Socjalu wyrządziły państwu polskiemu we wszystkich dziedzinach życia nie przełożyły się na decyzje wyborcze. Narodowo-socjalistyczny elektorat choćby gdy będzie brechtał wodę z kałuży i mieszkał w kartonie po telewizorze nie utraci przekonania, iż to dla jego dobra. Tak prezentuje się mentalność homo sovieticus.
Koalicja przegrała kolejny raz na własne życzenie sądząc, iż poparcie w dużych ośrodkach wystarczy i iż większość wyborców potrafi myśleć samodzielnie.
→ red.
2.06.2025
• foto: materiały wyborcze
• więcej o wyborach 2025: > tutaj