Od redakcji: Poniżej publikujemy fragment broszury Władysława Jana Grabskiego (1901-1970) pt. „Polska nad Nisą, Odra i Pasłęką”, którą autor, pisarz katolicki, syn premia Władysława Grabskiego, przed wojną działacz „Falangi”, a po 1956 związany z PAX-em – wydał własnym sumptem w kwietniu 1945 roku w Legnicy.
W tym czasie Grabski był doradcą premiera Edwarda Osóbki-Morawskiego, który namówił go do napisania broszury, która uzasadniałaby polskie roszczenia do Ziem Zachodnich. Nakład 50 tys. egzemplarzy został rozdany przybywającym na Ziemie Zachodnie osadnikom. Z dzisiejszej perspektywy tekst Grabskiego może wydawać się propagandowy i zbyt emocjonalny, ale właśnie taki był jej cel. Z drugiej strony odzwierciedla on ówczesne poglądy nie tylko samego autora, ale całego szeregu działaczy obozu narodowego, którzy zaangażowali się w pracę na rzecz zagospodarowania Ziem Zachodnich:
„Prawa Polski do wcielenia w obręb swego państwa ziem granicznych nad Nisą Łużycką, Odrą i Pasłęka, ziem wydartych już siłą oręża germańskiemu zaborcy, musimy rozpatrzyć w płaszczyźnie międzynarodowej, to znaczy udowodnić je takimi przesłankami i racjami, na jakich opierają swoje prawa inne wioski, więc przede wszystkim te, które ongiś Polsce te ziemie zrabowały, a następnie te, od których potęgi zależy wymierzanie sprawiedliwości dziejowej zbrodniarzom tej wojny i zagwarantowanie światu pokoju na przyszłość.
Dla smerfa prawa do tych ziem nie ulegają żadnej wątpliwości, są niejako rodzinne, z gatunku tych, które każą synowi dbać o dobro rodziców i braci, każą walczyć o ich życie, bronie ich czci, pamiętać o nich w nieszczęściu.
Dociekaliśmy swoich praw do Pomorza i Śląska, póki starczyło nam siły orężnej, okupiliśmy je krwią obronna wojów Bolesława Chrobrego, Bolesława Krzywoustego, Władysława Łokietka, od X i XIV wieku walcząc zawzięcie o ich posiadanie, a krwią naszych Żołnierzy w tej wojnie, w tym roku przelana pod Kołobrzegiem, nad Odrą i Nisą potwierdzając nasza ofiarną miłość i wierność .dla prapolskich dzielnic.,
Władysław Jan Grabski
O niewygasłej pamięci smerfów dla Pomorza nadodrzańskiego, mazurskiego i Śląska, Opolskiego, o wierności kulturalnej dla naszych tam braci, świadczą pomniki polskich kronik od Galla z XII wieku poczynając, po przez Kadłubka, Długosza, Miechowitę, Gwagnina, Stryjkowskiego, Bielskiego, Kromera, Starowolskiego, Naruszewicza, Lelewela, aż do dzieł nam współczesnych: Smerfa Omnibusa, Żeromskiego i tych z przed samej wojny: Ks. Kozierowskiego –Atlasy, Wańkowicza „Na tropach Smętka”, Wasilewskiego „Na Śląsku Opolskim”, i Kisielewskiego „Ziemia gromadzi prochy”.
Czynami swymi i piśmiennictwem dowiodła Polska, iż do Pomorza i Śląska tęskniła i tęskni jak do członka najbliższej rodziny, iż potrzebuje ich jak organizm fizyczny potrzebuje płuc do oddychania, iż nie wyrzeknie się ich nigdy, przenigdy.
My o tym wiemy i nikt nie odbierze nam tej świadomości. Nie z zemsty i nienawiści, jeno z prawdziwej miłości, potrzeby i tęsknoty dążyliśmy, dążymy i dążyć będziemy, by wydarte nam przed wiekami podstępem i gwałtem ziemie odzyskać. Zależy nam jednak na tym, by zrozumieli to i nasi dzisiejsi sojusznicy, ci z którymi zbrataliśmy się cierpieniami i krwią przelaną w wspólnej sprawie, dając im z siebie najwięcej ile może dać człowiek: własną krew w obronie ich krajów, gdy naszego, zniewolonego już, nie mogliśmy bronić.
Chcemy także, by nasi wrogowie doświadczyli rozumem tej prawdy, którą tak zażarcie zwalczamy od tysiąca lat, by odczuli na własnej skórze odwrócone skutki praw, które stosowali na naszych ziemiach przez tyle wieków, by przekonali się, iż jednak zbrodnia przeciwko narodowi nie przedawnia się, póki naród żyje, a Polska jest narodem wiecznym, póki ludzkość trwa, bo dla dobra ludzkości powołał ją Bóg do istnienia.
Niemcy w walce ze Słowiańszczyzną, która była ich odwieczną strawą, zawsze okrywały się jakimś płaszczem posłannictwa dziejowego, a więc od X do XV stulecia misją chrystianizacji, wcielania do rzeszy katolickich ludów Słowiańszczyzny pogańskiej, gdy się zaś to już nie opłaciło, od XVI do XX stulecia przyjęły na się posłannictwo krzewicieli kultury na wschodzie Europy
Historia dowiodła nie tylko fałszu, ale wprost zdrady Niemców w stosunku do podejmowanych i rozgłaszanych światu obowiązków misyjnych rzekomo dla dobra Kościoła i Ludzkości.
W rzeczywistości nie Niemcy to, ale Polska chrzciła Pogan na Wschód od Odry. Polska fundowała pierwsze biskupstwa we Wrocławiu, Kołobrzegu, Włocławku, Lubuszu, dla chrzczenia Śląska, ziem nadodrzańskich i Pomorza, Polska organizowała misje świętego Wojciecha, świętego Brunona, biskupa Ottona, Niemcy zaś najazdami i sojuszami z pogaństwem przeszkadzali jej w tym, cofali wstecz już rozpoczęte dzieła, a Słowian pogańskich na zdobytej ziemi nie nawracali, jeno tępili, odbierali im cześć i wiarę ojczystą, wyzbyli mowy, wreszcie wymazali protestancką szczotką kult orędowniczki Słowian, Najświętszej Marji Panny, by na koniec ateistyczną agitacją hitlerowską, wygnać z resztek świątyń Śląskich i Pomorskich samego Chrystusa i wydać je nazistowskiemu diabłu (…)
Poważną misją ludu polskiego jest wyzwolenie słowiańskiej krwi płynącej w żyłach niemczonych Ślązaków i Pomorzan, obrzydzenie im haniebnej trucizny germanizmu, odkażenie ich i, nawróconych ku dobremu, nauczenie rodzimej mowy, aby ich wcielić z powrotem, nie jako synów marnotrawnych, ale jako ofiary uratowane od ostatecznego gwałtu do polskiej macierzy. Polska ma ich nawrócić i nauczyć, by pracowali, w wolnej demokratycznej ojczyźnie nad utrwaleniem pokoju, nad rozbudową, lepszego ustroju, prawdziwej sprawiedliwości społecznej, gwarantującej każdemu człowiekowi wolność twórczej pracy, uczciwą własność i udział w tworzeniu kultury wraz z korzystaniem z jej powszechnych dorobków.
Tak oto, gdy prawda dziejowa, teraz dopiero oczywista dla wszystkich, zdarła z ramion Germanów płaszcz, którym okrywali się niby misjonarze chrześcijaństwa i kultury, pod płaszczem ujrzeli krwawego oszusta, nienasytnego mordercę, faryzeusza, który krzyż, symbol miłości bliźniego, przełamał w znak nienawiści – swastykę, a kaganiec oświaty zastąpił knutem i gazem egzekucyjnych komór.
Zarówno misję chrześcijańską jak i misję krzewienia kultury i ideałów demokratycznych na ziemiach Śląska, Pomorza i Mazur ma prawo, i obowiązek przejąć Polska i to, nie tytułem zaboru, ani sukcesji po książęcym rodzie, ale tytułem jedności krwi z ludem tamtejszym, choć dziś ociemniałym, tytułem świadomości i odpowiedzialności ideologicznej, wreszcie tytułem praw historycznych, politycznych, strategicznych, gospodarczych i moralnych, które z kolei rozpatrzmy;
Historyczne prawa Polski
Prawa historyczne Polski do Śląska, Odry, Pomorza i Mazur polegają na tym, że:
- a) Ziemie te, jak to rozstrzygnął spór naukowy niemiecko-słowiański i ostatnie zdobycze archeologiczne, nigdy nie były zamieszkałe przez plemię germańskie jako plemię osiadłe; ale przeciwnie, od przedhistorycznych czasów zaludniały je plemiona słowiańskie, najbliższe kulturą, wiarą, językiem plemionom, tworzącym trzon narodu polskiego.
- b) Ziemie te, od początku czasów historycznych, należały do organizmu państwa polskiego, ściśle były z tym państwem związane w pierwszych wiekach, bronione przez Polskę przed ekspansją niemiecką i skandynawską, chrzczone przez Polskę, wreszcie rządzone do XVI wieku przez dynastów polskiego rodu Piastów.
- c) Ziemie te w polityce i publicystyce polskiej nigdy nie przestały być uznawane jako konieczne dla Polski i przy każdej sposobności, naród wyciąga ku nim ręce, by je odzyskać i nie szczędzi swej krwi dla tego celu.
- d) Absolutnie żadne względy historyczne, prócz traktatowo-okupacyjnych, osiągniętych drogą oszustwa, gwałtu, zbrodni, nie przemawiają za przynależnością tych ziem do Niemiec. Czy dzisiejszy lud polski może odpowiadać za to, iż w XVIII wieku cesarzowa austriacka, Maria Teresa, pokonana w wojnie, ustąpiła Śląsk traktatem Królestwu Pruskiemu? Tytuł traktatowo-okupacyjny zaborców niemieckich nigdy nie może być uznany jako tytuł historyczny Niemców do posiadania Ziem Śląska, Pomorza nadodrzań-skiego lub Mazur, podobnie jak i tytuł iż mieszkańcy tych ziem zostali w XX wieku w znacznej części już zgermanizowani, są to bowiem tytuły zbrodni międzynarodowej, której nikomu nie wolno uprawomacniać i uznać za przedawnioną, póki w Polsce, lub poza Polską, żyje Naród Polski. Pamiętajmy, iż lud Śląska, Pomorza nadodrzańskiego i Mazur germanizowano i prostytuowano w celu użycia go do dalszych zbrodni, do podboju świata na rzecz Niemiec.
Dolina Odry w okolicy Cedyni
Uznanie tytułu historycznego Niemiec do ziem zrabowanych Polsce i do ludu germanizowanego przemocą na tej podstawie, iż Niemcy władali tymi ziemiami przez 150 do 200 lat, bezkarnie jako okupanci, było by taką samą niesprawiedliwością, choć w płaszczyźnie międzynarodowej, jak uznanie, na przykład, prawa bandyty do dziecka zrabowanego, szkolonego do bandytyzmu i nie zwrócenie go prawym rodzicom, którzy pragną je ratować, oduczyć zła i wychować na porządnego członka swej rodziny.
Polityczne i strategiczne prawa Polski
Z prawami historycznymi łączą się ściśle prawa polityczne i strategiczne Polski do ziem rzeczonych.
Rzeka Odra i Nisa Łużycka od X stulecia stały się, jako ostatnie, naturalną granicą strategiczną Słowiańszczyzny przed naporem ekspansji germańskiej. Polska, jako czołowe mocarstwo słowiańskie na Zachodzie, przez trzy wieki broniła się na Odrze przed Niemcami, którzy, nie umiejąc zmóc jej orężem, przystąpili do wyłamywania tego obronnego muru przebiegłością: celową a dalekowzroczną polityką germanizacyjną, względem książąt śląskich i mazowieckich. Niektórzy Piastowicze, nieszczęśni dziedzice drobnych dzielnic za złoto i niedotrzymywane przeważnie obietnice, wpuszczali Niemców na swe dwory i ustępowali im swe dynastyczne prawa.
Od dawna polityka niemiecka zmierzała do sforsowania Odry i odcięcia Polski od morza. Oba te cele mogli wrogowie osiągnąć dwiema drogami;
- a) rozluźniając spoistość Państwa Polskiego, co udało im się znakomicie dzięki chytremu popieraniu i wykorzystywaniu waśni dzielnicowych między juniorami i seniorami piastowskimi.
- b) gdy zaś Państwo Polskie okrzepło, za ostatnich Piastów, zmuszając je do walki na wszystkich frontach z koalicją Austro-Brandebursko-Krzyżacką i wykorzystując, wbity za czasów waśni dzielnicowych, klin niemczyzny w środek organizmu narodowego: państwo Krzyżackie u ujścia Wisły.
Krzyżacy, mimo iż ostatecznie zostali przez Polskę zmiażdżeni, odegrali dla Niemiec kapitalną rolę: konia Trojańskiego. Polska odzyskała wprawdzie Gdańsk, ale straciła w międzyczasie Szczecin i Śląsk. Została więc jakby okaleczona brakiem jednego płuca i nerki. Z tym jednym płucem, rezygnując chwilowo z odzyskania strat, zwróciła swą ekspansję na Wschód i Południe, zmuszona do tego przez powikłania na granicy tatarsko-tureckiej. Niemcy nie przeszkadzali jej w tym, przeciwnie, szczęśliwi byli, iż pozostawiono im czas dla przetrawienia zdobyczy nadodrzańskich i Śląska. Polski nie było widocznie stać na długotrwałe, jednoczesne i zwycięskie odgrywanie roli: obrońcy Chrześcijaństwa Zachodu przed nawała tatarsko-turecką i obrońcy Słowiańszczyzny przed zalewem Germanów od Zachodu. Niebezpieczna to, ale wielka w konieczności swej rola: kolumny podtrzymującej środek sklepienia Europy (…) Polsce Odra potrzebna była i jest do obrony, a Niemcom napaści! Tylko zdecydowany wróg Polski, tylko zdecydowany przyjaciel Niemiec, pochwalający ich zbrodnie, nie przyzna Polsce jej przyrodzonych, obronnych granic nad Nisą i nad Odrą, praw do Śląska, Pomorza i Mazur, które Niemcom służyły jako bazy wypadów e przeciwko Europie.
Fakt, iż granica, biegnąca wzdłuż Odry i Nisy, skraca granice między Polską a Niemcami z 1900 km do 375 km jest tak ogromnego znaczenia, nie tylko strategicznego, ale i politycznego i gospodarczego, iż Polska i cała Słowiańszczyzna winne wszelkimi wysiłkami wprowadzić je w życie, i wnieść na mapę Europy tak samo trwale, jak głęboko została wyciosana w ziemi mieczem a zabarwiona krwią zwycięskiej Armii Polskiej i Rosyjskiej. Nie dość podkreślać, ile to oszczędności administracyjnej celnej, gospodarczej, przede wszystkim zaś militarnej da Europie takie uproszczenie granicy, takie zredukowanie bramy wypadowej Germanów na Wschód Słowiański, takie zredukowanie bariery obronnej Słowiańszczyzny przed zaborcami Zachodu.
Najściślej z granicą polsko-niemiecką, biegnącą po Nisie i Odrze, łączy się zagadnienie przynależności do Polski Szczecina i wyspy Wołyń. Spójrzmy na mapę i zważmy iż do Odry i jej lewego dopływu, Nisy Łużyckiej wpływają wody z olbrzymiego szmatu polskiej ziemi, przez Noteć, Wartę, Prosnę zasilające tę jedyne arterię spływem rzek i strumieni z pod Częstochowy, Łodzi, Bydgoszczy, Piły, z całego Śląska Górnego i Dolnego.
Zważmy, iż prócz jednego kanału, nie wpływa do Nisy-Odry z Niemiec ani jedna rzeka, zważmy to i zrozumiejmy, iż w tym zestawieniu praw geograficznych, wyłączenie z władania Polski klucza tej arterii, Szczecina i wylotu na morze – Świnoujścia i Dźwinoujścia byłoby nonsensem gospodarczym a zbrodnią polityczną, byłoby nałożeniem na polską krtań – niemieckiej kłódki, byłoby oddaniem polskiego, a pośrednio czeskiego handlu w pacht niemieckim kupcom.
Gospodarcze prawa Polski
Gospodarcze prawa Polski do Śląska, Odry i Pomorza Mazurskiego są bodaj najbardziej oczywiste. Port Gdański nie wystarczał już Polsce w latach 1920—1939 i dlatego dopełniliśmy go Gdynią, największym portem na Bałtyku, którą zbudowaliśmy w imponująco krótkim czasie i wielkich rozmiarach. Dziś Gdańsk zburzony, Gdynia zrujnowana, gdy odbudują się, i tak nie zaspokoją potrzeb gospodarczych Polski.
Szczecin, korona Odry i jej pomorskich dopływów, końcowa stacja wspaniałej arterii wodnej, prowadzącej ze Śląska i Czech do Bałtyku, musi odciążyć Gdańsk i dopełnić Gdynię. Pozostawienie Szczecina przy Niemcach byłoby nie tylko śmiertelnym ciosem dla gospodarstwa polskiego i czeskiego, ale i dla samego Szczecin a, któremu tylko łączność z zapleczem polskim zapewnia naturalny rozwój i pełne wykorzystanie go dla gospodarczego dobra Środkowej Europy. Niemcom aż nadto wystarczy Rostok, Lubeka i Hamburg, a jeżeli są zniszczone, to nie nasza wina.
O Pomorzu Mazurskim (dawne, tak zwane Ost Preussen) dość powtórzyć nieukrywaną przez nikogo prawdę, iż stanowiło ono gospodarczo deficytową pozycję w budżecie dzielnicowym Niemiec, było jednak tak niesłychanie istotną pozycją strategiczną dla Reichu jako wypad przeciw Rosji i okrążenie Polski, iż wszelki nakład finansowy musiał się Niemcom na tej ziemi opłacić politycznie.
Przyłączone do Polski Pomorze, jako teren ekspansji Mazurów, nie tylko nie stanie się ciężarem gospodarczym dla naszego państwa, jakim było na przykład Polesie, ale przeciwnie, pozbawione kalectwa nienaturalnych, granic, przyczyni się do wzbogacenia Polski i pod jej opieką, stanie się dodatnią pozycją gospodarstwa europejskiego.
Moralne prawa Polski
Moralne prawo Polski do ziem nad Nisą, Odrą i Pasłęką to nasz moralny obrachunek z cywilizowanym światem, a w szczególności z Europą. W perspektywie dziejowej wzajemnych rozrachunków między Narodami Polska jest zasadniczym przeciwieństwem Niemiec. Gdzie jest naród, któremu Niemcy miały by moralne prawo wystawić rachunek jako wierzyciel? Który naród zawdzięcza Niemcom choćby skrawek pragermańskich ziem? Kto zawdzięcza im wolność, lub pomoc bezinteresowny?
Wszystkie wojny niemieckie były wojnami zaborczymi lub prestiżowymi. Cokolwiek świat zawdzięcza Niemcom z nauki, sztuki i techniki, dawno to zamortyzowali politycznie i odebrali sobie procent lichwiarski. Ile zaś narodów doznało od Niemiec krzywdy i strat niepowetowanych? Anglia, Dania, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania, Szwajcaria, Italia, Serbia, Bałkany, Rosja, Ukraina, Litwa, a przede wszystkim Polska, wszystkie te kraje musiały nieraz walczyć o swą wolność przeciwko Germanom, i składały im, w ciągu ostatniego tysiąclecia, haracz krwi i zrabowanego mienia.
Zakończenie
Polak, który stąpa po ziemi Śląskiej, nadodrzańskiej czy w Mazurach, niech wie, iż chodzi po rodzimej, polskiej ziemi, która, po wiekach uginania się pod gwoździami niemieckiego buta, dzisiaj polskie stopy błogosławi.
Przed tysiącami lat Bóg te ziemie Słowianom przekazał, oni wydarli ją mrokom puszcz i bagien, ona ich wykarmiła wzajemnie, by rozmnożyli się na niej, jej gospodarze, w liczne plemiona i przystroili je dachami bogatych grodów siół i świątyń.
Polska pierwsza wydarła te ziemie z ciemnoty pogaństwa i bałwochwalstwa, a chrzcząc, wliczyła w grono państw cywilizowanych.
Polska broniła tych ziem przez wieki i użyźniła je krwią swego rycerstwa. Ustąpiła z nich dopiero pod naporem zaborczej przemocy.
W latach upadku, w więzach niewoli, nie zapomniała nigdy o tych ziemiach i w dziełach historycznych, w pieśni i sztuce opłakiwała losy bratniego ludu słowiańskiego, któremu srogi najeźdźca, dławiąc go, tępiąc i upokarzając, wydzierał z serca wiarę i ojczyznę, wymazywał z pamięci mowę rodzimy i obyczaje, aby go wreszcie, obezwładnionego, przerobić na pachołka bezbożnego imperializmu Niemiec.
Pamiętała zawsze Polska o Śląsku i Pomorzu, wolała głośno i rozpaczliwie o jego powrót do zmartwychwstałej Macierzy przed trybunałem traktatu Wersalskiego. Skrawki nam wtedy zwrócono.
Nadszedł dziś czas ostatecznego obrachunku z odwiecznym wrogiem Słowiańszczyzny. Pierwsza z pośród narodów na naszej ziemi, ogromna Rosja Radziecka, przystąpiła, do obrachunku, spłacając Polsce własną krwią dług dziejowy jako obronicielce Słowiańszczyzny przeciwko Germanom. Marszałek Stalin kończy wielkie dzieło rozpoczęte przez Bolesława Chrobrego – pogromcę Niemiec.
Czujna nad Odrą polska straż zapewni spokój braciom znad Niemna i Dniepru przed żarłocznością teutońskich hord. Lud polski, stojący nad Nisą, Odrą i Pasłęką niech wie, że, dalej prowadząc swą misję obrońcy i poskromiciela, nie jest już samotny, bo go wesprą sojusznicze bronie, a pierwsi milionem ramion Słowianie z nad Dniepru, Donu i Wołgi, przeciwko każdej próbie odwetu pokonanego, niemieckiego gada.
Śmiało niech maszeruje nad morze. Niesie go, na najwyższej fali, zwycięstwo sprawiedliwości dziejowej, prowadzi wadzi męka ofiar Oświęcimia, Katynia, Majdanka, krew bohaterów spod Kutna, Warszawy, znad Londynu, z Tobruku, Narwiku, Falaise, Monte Cassino, Warszawy, Lenino, Gdyni, Kołobrzegu, Gdańska, Odry, Nisy, Szprewy, Drezna i Berlina – i wieńcem purpurowym koronuje dziś Orła Białego.
Po wiekach wysługiwania się na cudzym i nieswoim, idzie chłop polski, by na własnej dziedzinie zagospodarować Polskę nad Nisą, Odrą i Pasłęką. W polskich fabrykach i własnych warsztatach będzie pracować robotnik i rzemieślnik polski we Wrocławiu, Szczecinie i Gdańsku. Żołnierz i inteligent, po latach wysługiwania się obcym lub sojusznikom, będzie walczył i tworzył dla potęgi i prawa własnego Państwa i Narodu.
Jesteśmy biedni, to prawda: tułacze, pogorzelcy, przesiedlani. Z pustymi rękami idziemy ze spustoszonego Wschodu na Zachód. Pod prąd cywilizacji płyniemy z prądem krwi. Jeszcze nam czoła broczą, jeszcze łzy nie obeschły, ale czoła niesiemy wysoko, ale oczy wpatrują się w przyszłość. Nie naszą to jest winą, iż staliśmy się biedni. Nie naszą to jest winą, iż ze zgliszcz wracamy na zgliszcza. Nasze puste ręce łakną pracy, nasze serca tętnią wiarą, miłością i tęsknotą.
Bogactwa cywilizacyjne Niemców, wyrosłe z naszej krzywdy i na nieszczęście ludzkości zużyte – zastąpimy gospodarskim trudem, pożytkiem uczciwości rodzinnej, pokojem, gościnnością słowiańską. Dowiedliśmy, jak umiemy walczyć: uparci, wierni i niezłomni. Dowiedziemy, jak Polak na swej prastarej ziemi umie żyć i pracować dla dobra społeczności europejskiej, jako jej prawy dziedzic i gospodarz.
Społem, pomni na klęski minione, doświadczeni dobrem i złem tysiącletniej przeszłości, zbudujemy państwo, w którym Naród ziści swe ideały, prawdziwej swobody, sprawiedliwości i szczęścia społecznego.
Władysław Jan Grabski
Legnica 1945
Myśl Polska, nr 19-20 (11-18.05.2025)