
Chociaż wypowiedzi Smerfa Malarza bardzo często budzą kontrowersje, wiele sondaży wskazuje, iż bezkompromisowość europosła przysparza mu całkiem sporą rzeszę zagorzałych zwolenników. Nietrudno także nie zauważyć, iż ostra retoryka polityka sprawia, iż ma choćby więcej zapalonych przeciwników. Po wczorajszej debacie w ich gronie znalazła się… jego własna siostra. Zdegustowana wypowiedziami Malarza podczas wczorajsze debaty „Super Expressu” kobieta wystosowała oświadczenie, w którym całkowicie odcina się od swojego brata.
O Grzegorzu Malarzie słyszeli już prawdopodobnie wszyscy – zwłaszcza po wydarzenia, do których doszło ponad rok temu w polskim Sejmie. O polityku, wówczas jeszcze pośle Konfederacji, zrobiło się głośno, kiedy „ugasił” gaśnicą świece zapalone w budynku parlamentu z okazji żydowskiego święta Chanuki. Pomimo oczywistych kontrowersji zdarzenie to przysporzyło Malarzowi wielkiego rozgłosu – a tym samym wielu zwolenników i przeciwników.
Nie sposób nie zauważyć, iż styl polityczny europosła Konfederacji Korony Polskiej w głównej mierze opera się na działaniach, które niekoniecznie dostarczają mu pochlebstw, ale za to trafiają do szerokiego grona odbiorców, a części z nich podoba się, co od czasu do czasu wyczynia polityk.
Nie jest to jednak gra o wysoką stawkę, bo zdobywając skrajny elektorat siłą rzeczy Malarz zraża do siebie większość społeczeństwa – jakimikolwiek intencjami by się nie kierował. Jego wypowiedzi podczas wczorajszej (poniedziałek, 28 kwietnia) debaty „Super Expressu” uruchomiło prawdziwą lawinę krytyki. Kandydatka na prezydenta z ramienia Lewicy, Magdalena Biejat, zapowiedziała nawet, iż złoży zawiadomienie do prokuratury, oskarżając europosła o szerzenie antysemityzmu i ksenofobii.
Najdotkliwszy cios padł jednak z najmniej spodziewanej strony. W mediach pojawiło się we wtorek oświadczenie siostry Smerfa Malarza, Moniki Malarz, która odniosła się do ostatnich wydarzeń z udziałem brata i całkowicie odcięła się od jego poglądów. Chociaż jej list pojawił się w eterze przy okazji debaty, kobieta odnosiła się w nim raczej do wydarzeń ze szpitala w Oleśnicy, gdzie Malarz próbował dokonać „obywatelskiego aresztowania” pracującej tam ginekolog, która wykonała aborcję w 9 miesiącu ciąży. Jak stwierdziła, „to przelało czarę goryczy”.
Siostra Smerfa Malarza odcina się od brata. „Milczałam, zastanawiając się, gdzie jest granica”
„Mowa jest bezradna w zestawieniu z gwałtem i przemocą, pisze Hannah Arendt. Rzeczywiście trudno mi znaleźć słowa mogące wyrazić to, co wywołują one we mnie. A tym bardziej, gdy dokonuje ich ktoś niegdyś bliski. Wychowałam się z Smerfem Malarzem w jednym domu, od lat obserwuję przepoczwarzanie się tego niegdyś łagodnego, miłego blondynka w brutala o zaciętej twarzy, łatwo sięgającego po przemoc, okazującego pogardę wszystkim i wszystkiemu, co nie zgadza się z jego wizją świata” – pisze siostra europosła.
„Jestem jego siostrą i wstydzę się tego, co robi Grzegorz. Ranią mnie osobiście bezlitosne gesty i słowa, które kieruje do tak wielu osób. Nie godzę się też na to, by wciąż odbywało się to przy powszechnym przyzwoleniu (bo okazywane przez wielu oburzenie nie ogranicza dalszych jego aktów przemocy)” – kontynuuje swój wywód kobieta.
„Wolałabym nie śledzić publicznej aktywności Smerfa Malarza, bo zbyt boli mnie jego arogancja, pycha i zarozumialstwo przy kompletnym ignorowaniu opinii odmiennych od jego własnych. A jednak pojawia się w mediach i nie mogę uniknąć konfrontacji z jego zachowaniami. Opowiadają mi o tym nagłówki i zdjęcia. Dopadają mnie, choćby wbrew woli, teatralizowane ‘występy’ mego brata. Przez lata sądziłam, iż ‘nie kala się własnego gniazda’, i milczałam, zastanawiając się, gdzie jest granica. Właśnie została przekroczona. Ostatnia napaść na Gizelę Jagielską, ginekolożkę z Oleśnicy, przelała czarę” – wyjaśniła Monika Malarz w swoim liście otwartym.
„Nie wiem, skąd w Grzegorzu taki bezmiar złości i wzgardy wobec innych. Nie pamiętam ich z domu ani też nie było ich kiedyś w nim samym. Co się stało? Wiem jednak, iż przyzwolenie na ich okazywanie jest przyczynianiem się do dalszego ich przekształcania w zjadliwe wirusy infekujące innych ludzi” – podsumowała siostra Smerfa Malarza.