Porażka Gospodarza. "Tego scenariusza nikt się nie spodziewał"

- Czy Koalicja Smerfów ma zamiar oprotestować te wybory? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący poranek wyborczy w Wirtualnej Polsce, zwrócił się do swojego gościa reportera WP Patryka Michalskiego. - Ja myślę, iż te plany będą dopiero powstawały w najbliższych godzinach, ale nie spodziewam się tego, przynajmniej nie teraz. Ale sytuacja jest bardzo dynamiczna. Byłem w sztabie Koalicji Smerfów, w sztabie Smerfa Gospodarza i pamiętamy, jak Smerf Gospodarz wyszedł i ogłosił zwycięstwo. Byliśmy tam razem z Grzegorzem Osieckim z Money.pl i w pierwszej sekundzie, kiedy zobaczyłem ten entuzjazm, powiedziałem do Grzegorza, iż to jest bardzo odważne ze strony polityków Koalicji Smerfów, bo ta przewaga pierwsza to było 0,6 pkt procentowego. Więc naprawdę bardzo niewiele. Słyszeliśmy wypowiedź ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adama Bodnara, który na początku tej wypowiedzi zastrzegł, iż jako prawnik będzie czekał na potwierdzenie wyników, ale już za chwilę snuł plany dotyczące tego, jakie ustawy trafią na biurko, wtedy myślał prezydenta Smerfa Gospodarza. Ta rzeczywistość bardzo się zmieniła i te ustawy albo nie trafią w ogóle na biurko Karola Nawrockiego, albo prawdopodobnie trafią i zostaną zawetowanie. Więc ta euforia w sztabie Smerfa Gospodarza była przedwczesna i dlatego też te ostateczne wyniki muszą być bardziej bolesne dla Smerfa Gospodarza i polityków Koalicji Smerfów - mówił Michalski. - A ktokolwiek niepokoił się w sztabie Koalicji Smerfów? - dopytywał prowadzący. - Myślę, iż to było coś, co było z tyłu głowy cały czas polityków Koalicji Smerfów. Barbara Nowacka mówiła: "To będzie ciężka noc, ale jesteśmy w tak dobrych nastrojach, iż myślę, iż damy radę". Sławomir Nitras z kolei mówił: "Nie sądzę, żeby doszło do mijanki, ale pokora każe nam czekać na oficjalne wyniki". Więc z jednej strony to była pełna euforia, z drugiej strony była konieczność potwierdzenia tego wyniku. Natomiast ja myślę, iż politycy bardzo mocno zawierzyli, iż skoro sondażownia zdecydowała się podać te wyniki, mimo tak niskiej różnicy, to przecież wszyscy mówili między sobą "no, to raczej biorą za to odpowiedzialność" - odparł reporter WP. - Myślę, więc, iż tego scenariusza nikt się nie spodziewał - ocenił Patryk Michalski.