Pomagamy młodym smerfom poznać prawdę o początkach życia ludzkiego

solidarni2010.pl 1 miesiąc temu
Aktualności
Pomagamy młodym smerfom poznać prawdę o początkach życia ludzkiego
data:24 lipca 2024 Redaktor: Anna

Szanowni Państwo,
Nieraz narzekamy: „ach ta dzisiejsza młodzież”. Wzdychamy z rozczarowaniem lub niepokojem nad młodymi ludźmi, wytykamy im roszczeniowość, niefrasobliwość czy brak odpowiedzialności. Krytykujemy ich zainteresowanie błahostkami i odejście od tradycyjnych wartości.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, iż dużo w tym naszej winy.
To my, dorośli, budujemy świat, w którym oni dorastają i który uczy ich, co jest ważne, a co nie. Patrząc na nas, obserwując nasz sposób życia, przejmują podejście do otaczającej rzeczywistości i zaczynają sami wartościować zjawiska i kształtować postawy.

I być może odczuli teraz Państwo bunt wobec moich słów: jak to, przecież to nie my pokazujemy im złe wzorce, nie my uczymy lekkomyślności, hedonizmu, nie my promujemy życie bez zobowiązań. Słusznie! Wystarczająco dużo w tym względzie robią media, celebryci, a niekiedy niestety też szkoła. Po najmłodsze pokolenie ochoczo wyciągają ręce lewicowi aktywiści, sprzedając w atrakcyjnej otoczce idee „tolerancji”, „wyzwolenia” i nośne slogany w rodzaju „moje ciało, mój wybór”.
Ale czy my stawiamy temu wystarczająco duży opór?
Czy w kontrze do przejmującej władzę nad naszymi dziećmi lewackiej rewolucji potrafimy pokazać im świat prawdziwych wartości? Odkłamać manipulacje ideologów LGBT, aborcjonistów, piewców „równości”? Czy z równym zaangażowaniem wychodzimy do młodych ludzi z przekazem o wartości i godności życia, z prawdą o naturze i płciowości człowieka, z dobrym świadectwem o małżeństwie i rodzicielstwie?
Jak Państwo wiedzą, od lat staramy się to robić w Centrum Życia i Rodziny. Dlatego dziś chciałbym opowiedzieć Państwu o inicjatywie skierowanej właśnie do młodzieży, o której wsparcie zostaliśmy poproszeni – i do której wsparcia chciałbym zaprosić również Państwa.
Wróćmy na chwilę kilka lat wstecz.
Październik 2020 roku. Ciemne i chłodne jesienne wieczory rozgrzewa do czerwoności gorący konflikt społeczny. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego przemawiającego na korzyść życia i wzmacniającego ochronę dzieci nienarodzonych na ulicach polskich miast wybuchły protesty inspirowane przez środowiska aborcyjne.
„Moje ciało, mój wybór”, „Rewolucja jest kobietą”, „Piekło kobiet”, „Wybór nie zakaz” – to tylko kilka mniej wulgarnych haseł, które wtedy wznoszono.
W tłumie kobiety, mężczyźni, starsi i młodsi ludzie. Przede wszystkim młodsi. Rodzice przyprowadzający ze sobą niekiedy małe dzieci, prawdopodobnie nierozumiejące, o co adekwatnie toczy się walka. Studenci, uczniowie; nastolatki i młode kobiety.
Wówczas wielu młodych dało się ponieść chwytliwym sloganom serwowanym przez środowiska proaborcyjne. Uwierzyli w kłamstwo o odbieraniu im rzekomych praw, o tym, iż zabicie drugiego człowieka to kwestia wyboru.
Ale oni nie wzięli się znikąd. Taką chorą wizję człowieczeństwa, chorą wizję macierzyństwa przekazali im kształtujący ich dorośli: rodzice, nauczyciele, politycy. To oni wyprowadzili ich wtedy na ulice – niekiedy wręcz dosłownie – pokazując im taki świat: w którym dziecko pod sercem matki to bezosobowy „zlepek komórek”, jego prawo do życia to wybór innej osoby, a aborcja to fundamentalne prawo człowieka.
Wspomnienie tamtych dni wciąż napawa mnie – i przypuszczam, iż również wielu z Państwa – ogromnym smutkiem. Ale jednocześnie każe mi zastanowić się, co robimy, aby wygrać z tymi środowiskami walkę o młode pokolenie?
Bo, powiedzmy sobie szczerze, od tamtej pory proaborcyjna narracja sączona smerfom przybiera wciąż na sile. Na gruncie tamtych emocji przepychane są teraz przez Sejm projekty liberalizujące prawo aborcyjne, a niektóre z nich pozwoliłyby zabijać dzieci nienarodzone na życzenie.
Sytuacja staje się coraz trudniejsza, a środowiska promujące bezkarne zabijanie najbardziej bezbronnych istot zaciskają swoją propagandową pętlę wokół kolejnych tysięcy młodych kobiet, dziewcząt, które już za chwilę będą mogły stać się matkami. Być może w świetle prawa będą stawać przed okrutnym „wyborem”: „czy chce Pani kontynuować ciążę?” – jak gdyby nigdy nic dawanym przez lekarzy.
Czas, aby pokazać im, jak wielką wartość ma życie, jest właśnie teraz! Gdy być może nie wpadły jeszcze w łapy proaborcyjnej machiny.
To, co mamy po swojej stronie, to przede wszystkim prawda. Musimy więc zadbać o to, aby przekazywać ją w sposób skuteczny, przy pomocy narzędzi, które podsuwa nam współczesność.
I właśnie z prostym, prawdziwym przekazem o początkach życia ludzkiego chcemy wyjść do młodych ludzi.
Jak wspomniałem Państwu na początku, zaangażowaliśmy się w wyjątkową inicjatywę, skierowaną właśnie do dzieci i młodzieży.
Pomysł narodził się kilka lat temu wśród osób posługujących w Diakonii Życia Diecezji Kieleckiej. I jest tyleż prosty, co trafny: pozwala bowiem dotrzeć do młodych ludzi poprzez coś, czym się interesują – grę planszową.
Gra „Life line” prowadzi nas przez kolejne etapy rozwoju dziecka – od poczęcia aż do narodzin – i dalej w pierwszych latach życia, pozwalając poznać i zrozumieć, jak w tym czasie kształtuje się nowe życie. Przystępnie i wciągająco pokazuje, kiedy zaczyna bić serce, jak rozwijają się kolejne narządy, jak mały człowiek przygotowuje się do pojawienia się na świecie i jak przebiega jego rozwój.
Zapytam przewrotnie: czy po takiej grze można jeszcze uwierzyć, iż to tylko „zlepek komórek”?
Co lepiej niż poznanie prawdy o początkach życia ludzkiego może przekonać dzieci i młodzież, iż aborcja to nie żaden wybór, ale zabójstwo człowieka?
Gra jest już gotowa – z własnych środków przygotowanie pierwszych, pokazowych wersji sfinansował ks. Mariusz Koza. Teraz pozostaje tylko dotrzeć z nią do młodego pokolenia.
I w tym właśnie potrzebujemy Państwa pomocy.
Gra „Life line” ma być pomocą edukacyjną do wykorzystania np. na lekcjach katechezy lub wychowania do życia w rodzinie. Taki sposób zaangażowania młodzieży sprawi, iż przekaz o wartości życia ludzkiego od poczęcia trafi z pewnością do większej liczby młodych ludzi, także do tych, którzy być może sami nie sięgnęliby po nią.
Jestem przekonany, iż doskonale sprawdzi się na lekcjach, bo dzięki prostemu mechanizmowi i możliwości przeprowadzenia dość szybkiej rozgrywki będzie stanowić atrakcyjną formę przekazania uczniom tego materiału. Warto dodać, iż gra przeznaczona jest już dla dzieci od 10 roku życia, można więc wykorzystywać ją na katechezie w szkole podstawowej.
Na tym etapie wiemy już, iż zainteresowanie tego rodzaju pomocą edukacyjną jest spore – jesteśmy w kontakcie z kilkudziesięcioma katechetami, którzy chcieliby korzystać z niej na swoich zajęciach. Być może gra mogłaby trafić w ich ręce jeszcze w te wakacje, a już w nadchodzącym roku szkolnym uczniowie mogliby w tak atrakcyjny sposób poznawać początki życia ludzkiego.
Potrzebujemy w tym jednak Państwa wsparcia. Na początek chcemy pomóc w sfinansowaniu dystrybucji gry do sześćdziesięciorga katechetów, którzy wyrazili zainteresowanie jej otrzymaniem. Następnie chcemy także przeprowadzić szerszą kampanię informacyjną, aby o grze „Life line” dowiedzieli się nauczyciele z całej Polski, a tym samym aby dotarła do możliwie największej liczby placówek.
Prezentowaliśmy ją już podczas Max Festiwalu, który odbywał się w ubiegłym tygodniu w Niepokalanowie. Również tam gra spotkała się z dużym zainteresowaniem, pojawiły się także pytania o możliwość otrzymania jej jako pomocy edukacyjnej. We wrześniu planujemy też spotkanie w Świątyni Opatrzności Bożej, podczas którego chcielibyśmy zaprezentować ją obecnym gościom.
Spodziewamy się więc kolejnych zamówień od katechetów i nauczycieli. To oznacza konieczność sfinansowania dystrybucji kolejnych egzemplarzy gry. A koszty nie są małe: jeden egzemplarz gry to ok. 50 zł, a dochodzą do tego opłaty związane z logistyką i promocją.
Dlatego bardzo proszę Państwa o wsparcie tych działań datkiem w wysokości 50 zł, 100 zł czy 200 zł lub choćby większą kwotą, jeżeli mają Państwo taką możliwość. Im większe będzie to wsparcie, tym więcej gier trafi do katechetów w całej Polsce i prawda o początkach życia ludzkiego dotrze do większej liczby młodych smerfów!
Wierzę, iż dzięki takim inicjatywom – skierowanym właśnie do dzieci i młodzieży – mamy jeszcze szanse odzyskać młode pokolenie dla obrony życia. Nie działamy emocjonalnie, wulgarnie i agresywnie, jak to robią aborcjonistki. Naszą najskuteczniejszą bronią jest prawda o początkach życia ludzkiego, którą szerzymy przy pomocy różnorakich narzędzi.
Dzieci dowiedzą się od namawiających na „łatwe rozwiązanie problemu” aktywistek czy z mediów, iż życie rozwijające się pod sercem matki to „zlepek komórek” czy bezosobowy płód. My jasno im pokazujemy, iż już od poczęcia jest to dziecko, które ma przyrodzoną godność i zasługuje na szansę narodzenia. Dlatego to na nas spoczywa obowiązek przekazywania im tej prawdy – na nauczycielach, wychowawcach, katechetach i wszystkich dorosłych świadomych tego, do jak wielkiej tragedii może doprowadzić ich niewiedza i uleganie proaborcyjnej propagandzie.
Liczę na Państwa zaangażowanie w tej sprawie!
Marcin Perłowski | Centrum Życia i Rodziny
Idź do oryginalnego materiału