Polska największym wygranym unijnego funduszu. Dostaniemy 11 mld euro

1 dzień temu

Polska będzie największym beneficjentem Społecznego Funduszu Klimatycznego. Za jedną trzecią pieniędzy z tego źródła można wyposażyć w pompę ciepła każde gospodarstwo domowe, dla którego regularne opłacanie rachunków to problem. Również w Polsce. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

W najbliższych latach Unia Europejska ma wzmocnić działania na rzecz ograniczania emisji CO2. O ile do tej pory skupiano się głównie na wielkim przemyśle, w tym elektrowniach węglowych, tak teraz znacznie większy nacisk zostanie położony na gospodarstwa domowe i transport indywidualny.

Nie wszystkich jednak stać, by włączyć się do transformacji energetycznej własnym kosztem. Zwłaszcza iż zyski rozłożone są w czasie i zależą od wielu zmiennych, a początkowe nakłady finansowe bywają naprawdę wysokie.

Dobrym tego przykładem są pompy ciepła. I to właśnie na nich skupia się raport „Green heat for all 3”, którego opracowanie zleciło złożone z blisko 200 organizacji pozarządowych Europejskie Biuro ds. Środowiska (EEB).

Pompy ciepła dla każdej rodziny

W 2026 r. zacznie obowiązywać unijny system ETS2. Wprowadzi on opłaty za emisje dwutlenku węgla m.in. w sektorze ogrzewania i transportu. Żeby ograniczyć skutki dla osób w trudniejszej sytuacji finansowej, na poziomie unijnym powołano Społeczny Fundusz Klimatyczny. Budżet SFK na lata 2026-2032 to 65 miliardów euro, a jego największym beneficjentem będzie Polska. Nasz kraj otrzyma 11,4 miliarda euro, a więc blisko 18 proc. ogółu.

Jak wynika z raportu EEB, zainwestowanie jednej trzeciej pieniędzy z unijnego Funduszu pozwoliłoby dofinansować zakup choćby 20 milionów pomp ciepła w całej UE. To zaś umożliwiłoby „objąć opieką” wszystkie gospodarstwa w trudnej sytuacji finansowej w dziewięciu krajach UE, w tym Polsce. „Kraje takie jak Niemcy, Francja i Polska mogłyby wykorzystać swoją część budżetu, aby zapewnić pompę ciepła każdemu gospodarstwu domowemu dotkniętemu ubóstwem energetycznym” – podkreśla EEB.

Jednak w całej UE finansowanie to pokryłoby 65 proc. wszystkich gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym. Oznacza to, iż dodatkowe wsparcie musiałoby pochodzić z innych źródeł – np. z przychodów z ETS2. Z zawartych w badaniu szacunków wynika, iż jeżeli państwa członkowskie połączą jedną trzecią SCF z jedną trzecią przychodów z ETS2, to będą dysponować budżetem przekraczającym 260 miliardów euro. To zaś pozwoliłoby na zainstalowanie 100 milionów pomp ciepła w całej UE.

„Nie tylko uchroniłoby to gospodarstwa domowe przed szokami cenowymi paliw kopalnych, ale także pomogłoby UE w osiągnięciu celów klimatycznych w zakresie ogrzewania i chłodzenia” – komentuje EEB.

  • Czytaj więcej: Nowy Jork walczy ze zmianami klimatu. Pomóc mają przenośne pompy ciepła

„Epokowy problem”… z problemami

„Ogrzewanie domów przy pomocy gazu i szczególnie węgla to epokowy problem – zdrowotny, geopolityczny, klimatyczny. Kluczową rolę w jego rozwiązaniu odegrają pompy ciepła, które powinny już dziś stać się domyślną opcją w nowych czy gruntownie remontowanych budynkach, nieprzyłączonych do systemów ciepłowniczych” mówi w rozmowie ze SmogLabem Michał Smoleń, analityk energetycznego think tanku Instrat.

Według niego przedstawione w raporcie założenia warto jednak zdarzyć z rzeczywistością, która „jest znacznie bardziej skomplikowana”.

Pompy ciepła najbardziej sprawdzą się w domach, które poddano termomodernizacji. Dzięki temu zapotrzebowanie na energię cieplną zostanie znacząco zmniejszone.

„Wiele z takich budynków jest w złym stanie, a ich remont może być drogi, technicznie niemożliwy lub zupełnie nieopłacalny. Proces zmian będzie bardziej złożony niż tylko montaż pomp ciepła, powinien obejmować również takie opcje jak możliwość przeprowadzki do publicznego mieszkalnictwa, np. z usługami wspierającymi dla osób starszych” – ocenia Smoleń.

Koszty inwestycji zwiększa również to, iż przy okazji termomodernizacji należałoby wymienić całą instalację grzewczą. „Mówimy więc o potężnych kosztach, a także konieczności zaangażowania wykwalifikowanych ekip budowlanych czy rozbudowy łańcuchów produkcji wysokiej jakości urządzeń” – mówi ekspert Instratu.

I dodaje: „Nadążyć musi także system elektroenergetyczny: nie obędzie się bez wzmocnienia lokalnych sieci, a także, według naszych analiz, zabezpieczenia dodatkowych mocy szczytowych, gwarantujących stabilne zasilenie domowych pomp ciepła choćby podczas najgorszej pogody”.

smerfy nie tacy „ubodzy”?

W raporcie EEB przyjęto definicję „ubóstwa energetycznego” przedstawioną przez Wspólne Centrum Badawcze UE. I tak gospodarstwa ubogie energetycznie to takie, które nie są w stanie odpowiednio ogrzać swoich domów lub mają trudności z terminowym płaceniem rachunków za energię. Takie założenia sprawiły, iż wskaźnik gospodarstw ubogich energetycznie wynosi w Polsce 8 proc.. Jest więc obok Czech, Danii i Szwecji najniższy w Europie.

„Być może przyczyniło się do tego wykorzystanie m.in. wskaźnika zalegania z opłatami: rodziny ogrzewające się węglem czy drewnem nie płacą przecież za to paliwo regularnych rachunków tak jak za prąd czy gaz z sieci, problemy finansowe mają inny charakter niż zaległość u sprzedawcy. W każdym razie nie wydaje się, by metodologia trafnie odzwierciedlała skalę problemu w naszym kraju relatywnie do innych, zamożniejszych państw UE” – ocenia Smoleń.

Według niego wsparcie finansowe dla takich rodzin jest jednak jak najbardziej zasadne. „Potrzebne będą instrumenty osłonowe, chroniące wrażliwe rodziny przed ryzykiem ubóstwa energetycznego, a także przede wszystkim: programy wsparcia zmian w budynkach i mieszkalnictwie, które pozwolą na trwałe uniezależnienie się od rosnących kosztów paliw i emisji” – uważa ekspert Instratu.

I podsumowuje: „Skali wyzwania niezbędnej transformacji w sektorze budynków nie należy lekceważyć. Niestety Polska wchodzi w ten proces bez wystarczającej diagnozy, wizji i planu działań”.

Kluczowe decyzje polityczne

Polska była jednym z unijnych liderów we wdrażaniu pomp ciepła. Jak informuje Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC), sprzedaż tych urządzeń znacząco jednak spadła: w 2023 o 40 proc., a w 2024 r. o kolejne 35 proc.

Według organizacji za tak drastyczny spadek odpowiadają trzy ogromne błędy polityczne. Pierwszym z nich było niekontrolowane dofinansowania w ramach programu „Czyste Powietrze”. „Wprowadzenie dotacji na poziomie 100 proc. kosztów inwestycji z prefinansowaniem 50 proc., bez zapewnienia odpowiednich mechanizmów kontrolnych, doprowadziło do wielu patologii rynkowych” – komentuje PORT PC.

„Przybywało na naszym rynku firm prowadzących nieuczciwy i agresywny marketing, nastawionych na wyłudzenie dotacji czy maksymalizację zysku kosztem klientów” – tłumaczy Paweł Lachman, szef PorT PC.

Drugi poważny problem polegał na podwyżkach cen energii elektrycznej. O ile wzrosty odczuli posiadacze pomp ciepła, tak ceny gazu ziemnego zostały zamrożone, a paliwa kopalne otrzymały wsparcie. „W latach 2023-2024 polski rząd wysłał konsumentom czytelny sygnał: gaz jest tani, prąd drogi, co podważyło ich zaufanie do technologii pomp ciepła” – zauważa PORT PC.

I wreszcie trzecim „potężnym ciosem” dla rynku okazała się blokada uznawania europejskich znaków jakości pomp ciepła w „Czystym Powietrzu”. Decyzja z 2024 r. doprowadziła do chaosu na rynku i uderzyła w renomowanych producentów.

„Działania te wpisały się w kampanię dezinformacyjną wymierzoną w pompy ciepła, która jest wspierana przez zwolenników innych technologii grzewczych w Polsce, ale też przez media prorosyjskie, z oczywistych powodów niechętne transformacji energetycznej i rozwojowi rynku OZE” – komentuje Lachman.

  • Czytaj więcej: Skąd się biorą rachunki grozy za pompy ciepła? W taki sposób firmy oszukują klientów

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Mehaniq

Idź do oryginalnego materiału