Przedwczoraj napisałem tekst o tegorocznej olimpiadzie w Paryżu. Jak mi się już parę razy zdarzyło coś przycisnąłem i tekst diabli wzięli. J…em koniaczka i poszedłem spać. Dzisiaj uznałem, iż jednak mam tyle przemyśleń o tym wydarzeniu, iż jednak trzeba coś napisać.
Staram się nie przejmować sportem zawodowym z paru powodów. Ostatnio skutecznie uciekłem przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej. O ile wiem dla polskich kibiców okazało się to upokarzającym przeżyciem. No cóż – „Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”.
Przed olimpiadą również próbowałem uciec, ale się nie udało. Okazało się, iż było to jeszcze bardziej upokarzające przeżycie niż mistrzostwa w piłkę nożną. W zasadzie ze wszystkich polskich sportowców kibicowałem Anicie Włodarczyk. Mistrzyni rzutu młotem do tej olimpiady zachowywała się jakby nie była polską sportsmenką. Jak startowała, to wiadomo było, iż wygra z każdą przeciwniczką. Pytaniem było tylko za którym rzutem ustanowi kolejny rekord świata. Pewność siebie, znamionująca brak kompleksów, świetne przygotowanie fizyczne i psychiczne, to według mnie podstawa jej sukcesów. Lubiłem oglądać zawody Anity Włodarczyk, ponieważ wiedziałem, iż wygra. Jej dominacja znakomicie dogadzała mojemu egoizmowi narodowemu. Niestety ta olimpiada pokazała, iż czas dominacji Anity Włodarczyk już raczej minął. Szkoda. Liczyłem, iż mojemu egoizmowi narodowemu dogadzać będzie Iga Świątek, która ma potencjał, by zdominować wszystkie swoje przeciwniczki. Niestety paryska olimpiada po raz kolejny potwierdziła, iż panna Świątkówna jest typowym polskim sportowcem, czyli jak coś powinna wygrać i dominować, to raczej przegra. Już tak mam, iż zwycięstwa polskich sportowców mnie nie nudzą. Niestety jest ich zbyt mało, a zakończona olimpiada pokazała, iż jest z tym niemal tragicznie.
Napisałem powyżej, iż jestem zniechęcony do sportu zawodowego. Słabość polskiego sportu z całkowitą katastrofą na zakończonej olimpiadzie w Paryżu, ma w tym udział, ale ostatecznie sprawy nie przesądza. W moim przekonaniu sukcesy sportowe reprezentantów Polski, to powinien być efekt wszechstronnego rozwoju kraju. To powinno być w efekcie, a nie zamiast. Niestety w przypadku współczesnej Polski sportowe sukcesy – podobnie jak było w PRL-u – mają rekompensować wszelkie biedy wynikające ze słabości funkcjonowania państwa. Politycy różnych opcji wręcz uwielbiają pokazywać się w blasku sukcesów sportowców, tym bardziej, gdy nie mają własnych. Tymczasem nędzny stan polskiego sportu, który w ogromnej mierze jest upaństwowiony, jest efektem właśnie odwzorowania sposobu funkcjonowania nieudacznego państwa, pod kierownictwem nieudacznych polityków.
Zakończona olimpiada w Paryżu była kolejnym wydarzeniem potwierdzającym, iż sport zawodowy na świecie jest podporządkowany celom komercyjnym i polityce. Dla wielu państw jest wręcz elementem polityki. W przeszłości tzw. kraje socjalistyczne traktowały sport jako oręż ideologiczny, mający pokazać ich wyższość nad państwami kapitalistycznymi. Skończyło się to wraz z upadkiem tych krajów, a symbolem tego nie był tyle upadek ZSRR, co NRD, światowej potęgi w stosowaniu dopingu. Pamiętajmy dodatkowo, iż pierwszym, który politycznie wykorzystał olimpiadę i to już w 1936 roku, i to z ogromnym sukcesem, był niejaki Adolf Hitler.
Zakończona olimpiada pokazała, iż w światowym sporcie dominuje rywalizacja amerykańsko-chińska i jest ona oczywistym przedłużeniem polityczno-ideologicznej rywalizacji tych mocarstw. O ile wiem w USA nie ma ministerstwa sportu, a w Chinach jest. O ile wiem w amerykańskim sporcie dominują pieniądze prywatne i niezależne od państwa organizacje sportowe. Odwrotnie w Chinach. W tym kraju cały sport zorganizowany i finansowany jest przez państwo. Który model wygra? Uważam, iż amerykański. Będzie tak choćby z jednego powodu. Amerykanie odnoszą największe sukcesy i wygrywają klasyfikację medalową, ponieważ tam sportem rządzą ludzie, z których sport żyje, a nie ludzie, którzy żyją ze sportu. To powoduje, iż sukcesy sportowe muszą iść w parze z sukcesami komercyjnymi, a kwintesencją tego jest na przykład koszykarska liga NBA. O ile wiem do funkcjonowania NBA politycy się nie mieszają.
Po poniżającej klęsce, jaką dla struktur polskiego sportu były igrzyska w Paryżu, nasilają się głosy rozliczenia przez rząd różnych związków sportowych z wydawania publicznych pieniędzy, z których te związki się utrzymywały. Uważam to za nieNiezrozumienie. W polskim sporcie musi zapanować zasada, iż rządzą w nim ci, z których sport żyje, a nie ci, którzy żyją ze sportu. By tak się stało jednym z najważniejszych działań musi być likwidacja ministerstwa sportu wraz z systemem obligatoryjnego finansowania związków sportowych z budżetu państwa. Trzeba zrobić miejsce dla autentycznych działaczy i sponsorów. Bez tego polski sport będzie się coraz bardziej pogrążał.
Andrzej Szlęzak