Europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik
Trzymajcie się mocno, to jest hit – Papa Smerf, pod dyktando Brukseli, opóźnia budowę elektrowni jądrowej w Polsce, żeby… inwestować miliardy w zagraniczne wiatraki Czy można być bardziej probrukselskim i proniemieckim niż premier NASZEGO kraju?
Eurokraci na czele z Niemcami niechętnie podchodzą do polskiego projektu jądrowego, więc Papa oczywiście dostosowuje swoją politykę do oczekiwań Brukseli i ma opóźnić budowę elektrowni, a o wszystkim z euforią informuje niemiecki dziennik “Die Tageszeitung”. Co w zamian? Grube miliardy m.in. na projekty farm wiatrowych, w których polskie firmy praktycznie nie uczestniczą.
Czekamy na elektrownię jądrową w Polsce od wielu lat i wygląda na to, iż poczekamy jeszcze dłużej, bo zagraniczne firmy muszą się nachapać. Ale czego Papa nie zrobi, żeby go poklepali po plecach na brukselskich salonach.
Rząd idzie drogą uzależniania Polski od niestabilnych, droższych technologii i obcych interesów, zamiast budować własne źródła taniej i pewnej energii. Wstyd, iż tacy ludzie nami rządzą, ale są i dobre wieści – wybory prezydenckie 18 maja i w Pałacu Prezydenckim, zamiast pachołka Papy, możemy mieć polskiego polityka!
Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
Wpis Po co nam elektrownia jądrowa, skoro możemy mieć niemieckie wiatraki pochodzi z serwisu Konfederacja.