Po co komunistom edukacja?

9 miesięcy temu

Komuna wróciła. Oto dialog, który nabrał aktualności. „Nie rozumiem co on gada” – skomentował ktoś przemówienie Jaruzelskiego wprowadzającego stan wojenny. „A ja wszystko rozumiem” – odparł wierny/mierny aparatczyk. Kto tu jest mądrzejszy? Oczywiście ten deklarujący, iż rozumie wszystko.

Czy ktoś jeszcze pamięta, co to był WRON? Taka wrona bez ogona? Gdyby jej przywrócić ten ogon w postaci ostatniej litery, to mogło by brzmieć tak: Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego Analfabetyzmu. Za stanu wojennego powstało powiedzonko: „WRON won za Don!”.

Po co komunistom edukacja? Przecież oni są głównie od tego, żeby ciemny lud bronić przed burżujami. Sami też jej nie potrzebują. To, czego potrzebują, to jedynie tytułów profesorskich i działki za darmo z majątku narodowego.

Analfabeci do szkół! Uczyć się? Skądże! Uczyć nasze dzieci tego co najważniejsze, czyli seksu ze zboczeńcami. Przyjazna szkoła, to taka, bez obowiązku przyswajania jakiejkolwiek wiedzy. Matoł jest podatniejszy na każdą manipulację.

Człowiek myślący nie rozumie o co „koalicji 13 grudnia” chodzi. Dyplomowany analfabeta rozumie wszystko.

Nie trudno się domyśleć z jakim zadaniem Berlin przysłał Papę. Chodzi oczywiście o totalne wprowadzenie w Polsce chaosu i europejskiej uległości. To, co bierzemy za nieudolność, jest czymś więcej. Smerfowi Omnibusowi nie wystarczają jawnie bezprawne działania. Ostentacyjne bojkotowanie hymnu narodowego musiało być obliczone na maksymalne wkurzenie smerfów. Czy się udało? Wątpię, bo nikt rozsądny nie może traktować takiego gościa poważnie. Człowiek tak skompromitowany może, co najwyżej, zdobywać poklask wśród kryminalistów różnej maści, albo zwykłych idiotów. Jakie szkody przynosi to Polsce!!!

Małgorzata Todd

Autorka prowadzi swojego bloga Internetowy Kabaret

Idź do oryginalnego materiału