Jakiś dzień temu (plus minus), nieznany dotąd sprawca lub sprawcy, w Piotrkowie podpalili przyczepę z plakatem wyborczym Malarza. Niewprawnym w geografii przypominam, iż Piotrków to takie miasto nieopodal którego leży Łódź. Od jakiegoś czasu ulubione też miasto wycieczek innego z prominentnych polskich faszystów Bąkiewicza mianowicie.
Nie to żebym pochwalał, ale też nie rozpaczam z oburzenia, doskonale rozumiem, niczego ani nikogo mi nie szkoda. Traktują to choćby jako dobrą wiadomość, zwłaszcza jeżeli mówimy o Malarzie i zwłaszcza, iż od wyborów tych w których Malarz uczestniczył minął już miesiąc z okładem. Czas mija a śmieci przez cały czas nie sprzątnięte. Przeto można uznać, iż mamy tu do czynienia z rodzajem obywatelskiej interwencji, jak najbardziej słusznej, bo ile można prosić o uprzątnięcie tegoż syfu z terenu miasta. Malarzy mieli to w dupie, więc ktoś ich wyręczył.
Oczywiście można by od biedy w tej sytuacji użyć gaśnicy, ale Malarz i kompani użyli jej w zupełnie innych celach, no i teraz rozpacz, iż wódz płonie.
Szczerze mówiąc owe podpalenie przyczepy to wypisz wymaluj akcja w stylu Malarza, więc jeżeli faszyści się burzą, iż jak to tak można prywatne mienie niszczyć, więc po pierwsze trzeba było je na czas zabrać, po drugie gówno należy utylizować, a po trzecie wytłumaczcie mi jak to jest: sturmbannführer Malarz może niszczyć cudzą własność, świece, plakaty, flagi, ale jak jemu coś zniszczą to od razu wrzask, gdzie jest żabole itd… To się nazywa chyba hipokryzja, ale pewien nie jestem.
Poza tym sorry, Malarz zasmakował goryczy własnej trucizny, którą od lat podtruwa ten i tak już na maksa oczadzony naród. Cenna nauka z której prawdopodobnie ten faszystowski chuj nie wyciągnie żadnych wniosków. Poza tym spokojnie proszę się nie podniecać. Ostatecznie spłonął tylko plakat i kawałek przyczepy. Ci z których Malarz bierze przykład i do których się modli (got mit uns) na plakatach nie poprzestawiali, palili dużo więcej.
