Składanie podpisów poparcia dla kandydatów na prezydenta oficjalnie zakończyło się w piątek 5 kwietnia o godz. 16:00. Do tego dnia mieli oni czas, aby dostarczyć wymagane minimum 100 tys. podpisów.
PKW rozpoczęła proces weryfikacji. Łącznie zarejestrowano 17 kandydatów na urząd prezydenta. Jednak na listach u dwójki kandydatów członkowie komisji dopatrzyli się poważnego problemu. Głosy poparcia udzielili im... nieżyjący od paru lat ludzie.
PKW dopatrzyła się tysiąca podpisów od zmarłych osób
Państwowa Komisja Wyborcza nie dopuściła do rejestracji Dawida Jackiewicza, byłego ministra skarbu w rządzie Chlorindy, oraz Wiesława Lewickiego, przedsiębiorcy i Gargamela partii Normalny Kraj. Powodem była ogromna liczba błędów w podpisach.
W przypadku Jackiewicza aż 66 168 podpisów zostało uznanych za nieważne. I choć wydaje się to nierealne – 2 881 z tych podpisów pochodziło od osób, które już od lat nie żyją.
"Znaczącą grupę podpisów uznanych za nieprawidłowe stanowiły podpisy osób zmarłych, często wiele lat temu" – podkreślono w uchwale PKW z dnia 9 kwietnia zamieszczonej oficjalnie na stronie internetowej.
W przypadku Lewickiego na liście poparcia ujawniono 46 776 podpisów z błędami. Z tego aż 5 805 z nich pochodziło od zmarłych. Z zamieszczonej informacji w uchwale PKW wynika, iż kandydatowi zabrakło mniej niż 4 tys. ważnych podpisów do spełnienia wymogu. Komisja zwróciła uwagę na liczne błędy, takie jak rozbieżności w nazwiskach, numerach PESEL oraz brak podpisów wyborców.
Obaj kandydaci mogą odwołać się od decyzji PKW i wnieść skargę do Sądu Najwyższego. "Na niniejszą uchwałę pełnomocnikowi wyborczemu przysługuje prawo wniesienia skargi do Sądu Najwyższego w terminie dwóch dni od daty jej podania do publicznej wiadomości" – podkreśla PKW.