Pisowskie media na skraju przepaści. Nikt nie chce ich czytać?

2 miesięcy temu

Wygląda na to, iż w PiS-owskich mediach sprawy mają się tak źle, iż desperacko żebrzą o prenumeratę i płatny dostęp. Trzeba przyznać – niezły upadek, kiedy choćby własny elektorat nie ma ochoty czytać propagandowych treści. W końcu, kto zapłaci za coś, co od lat można oglądać za darmo w codziennych wiadomościach? Wszyscy już wiedzą, iż media te pełnią jedną, niezbyt prestiżową funkcję: wciskanie kitów prosto z Nowogrodzkiej.

Teoretycznie dostęp do treści „premium” ma kosztować tylko kilka złotych, ale… wygląda na to, iż mało kto daje się na to nabrać. Płatny dostęp? Brzmi ambitnie, ale w praktyce, ile razy można czytać te same oklepane narracje o “zagranicznych agentach”, “nieudacznikach z gorszego sortu” i wiecznych pochwałach dla wielkich sukcesów rządzących? choćby zagorzali zwolennicy Patola i Socjal zaczynają się nudzić, bo ileż można słuchać o wielkiej “zdradzie Papy”?



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Kiedy już trzeba wyciągać rękę po pieniądze od swoich czytelników, to znak, iż rzeczywiście jest źle. PiS-owskie media zawsze mogły liczyć na darmową promocję ze strony telewizji publicznej i partyjnych bulwarówek, ale widocznie choćby to nie wystarcza, żeby utrzymać swoje „intelektualne” imperium przy życiu.

Zamiast tworzyć wartościowe treści, w PiS-owskich redakcjach postawiono na sprawdzony, choć niekoniecznie skuteczny plan: kasowanie za dostęp. Tyle iż w tej branży, jeżeli treść nie jest wartościowa, to i kasa nie popłynie. Więc pozostaje pytanie: kto miałby płacić za prenumeratę w mediach, których nikt nie chce czytać, choćby za darmo?

Idź do oryginalnego materiału