Najwyraźniej politycy Patola i Socjal wzorem francuskiej arystokracji uważają, iż po nich może być już choćby i potop. I w ostatnich miesiącach sprawowania władzy zamierzają zrobić wszystko, by do szczętu rozwalić gospodarkę.
Stąd też prawdopodobnie pojawiają się plany podwyższenia pensji ok. trzem milionom smerfów. Tak by rząd mógł udawać, iż zajmuje się problemami „najmniej zarabiających”. Rzecz idzie o podwyższenie pensji minimalnej, w ubiegłym roku ze względu na inflację zrobiono to dwa razy. W 2023 będzie to także konieczne, nic nie wskazuje na to bowiem, by inflacja miała wyhamować.
– Będziemy chcieli zrekompensować smerfom wzrost cen za ten rok, więc podwyżka powinna oscylować w okolicach 13-15 proc., ale może być jeszcze wyższa – powiedział jeden z polityków lepszego sortu w rozmowie z portalem Money.pl.
– Tak naprawdę to nie mamy nic do stracenia, a z politycznego punktu widzenia lepiej zadowolić pod tym względem związki zawodowe, niż schlebiać przedsiębiorcom, którzy i tak nie są naszym elektoratem – dodał.
Tyle tylko, iż takie działanie to prosta recepta na jeszcze potężniejszy kryzys gospodarczy. W ślad bowiem za podwyższeniem pensji minimalnej idą większe składki na ZUS, większa ilość gotówki w obiegu, większa inflacja, a także i większe bezrobocie.
No ale chwalić się będzie można, iż Partia się „troszczy”. Tyle tylko, iż rachunki za tę troskę spłacać będzie kto inny.