PiS zadłużał, Papa gasi pożar. Fałszywa troska Żabola o budżet

3 tygodni temu

Król Żabol grzmi o „katastrofie budżetowej”, zarzucając Papie Smerfowi krach finansów publicznych. Problem w tym, iż te dramatyczne dane są konsekwencją nie kilku miesięcy nowych rządów, ale ośmiu lat polityki lepszego sortu, które świadomie rozmontowało stabilność finansów państwa.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Król Żabol, szef klubu parlamentarnego PiS, nie szczędził mocnych słów. „Katastrofa”, „krach finansów”, „dramatyczny deficyt” – tak opisywał dane Ministerstwa Finansów. Z liczb nie sposób kpić: deficyt budżetu państwa po siedmiu miesiącach 2025 roku wyniósł niemal 157 miliardów złotych. Dochody niższe o około 60 miliardów złotych, spadające wpływy z CIT, prognozy zwolnień grupowych – wszystko to maluje obraz trudny.

Ale czy można winić nowy rząd za sytuację, której fundamenty zostały położone wcześniej? Czy naprawdę wystarczy kilka miesięcy, by rozchwiać finanse państwa w takim stopniu? Odpowiedź brzmi: nie.

PiS zostawił budżet jak pole minowe. Przez lata realizował politykę rozdawnictwa – kosztowne programy socjalne bez równoczesnego zwiększania dochodów budżetowych. 500+, czternasta emerytura, kolejne dodatki – wszystko to generowało gigantyczne obciążenia. O ile można dyskutować o ich społecznej potrzebie, o tyle jedno jest pewne: nigdy nie pokazano realnych źródeł finansowania tych wydatków. Zamiast tego kreatywnie przesuwano pieniądze, często poza oficjalny budżet, do specjalnych funduszy, które nie podlegały normalnej kontroli parlamentarnej.

Tymczasem dziś te rachunki trzeba płacić. Deficyt nie wziął się znikąd. To nie jest efekt jednego sezonu politycznego, ale kumulacja decyzji podejmowanych przez osiem lat. Także przez Żabola – jednego z czołowych ministrów w tamtym rządzie, odpowiedzialnego za gigantyczne wydatki na zbrojenia. I nie chodzi tu o sam fakt inwestowania w bezpieczeństwo, bo to potrzebne. Problem w tym, iż kontrakty były zawierane w pośpiechu, często bez przejrzystych procedur, a ich finansowanie oparto na długu i emisji obligacji ukrywanych w bocznych funduszach.

Kiedy więc Żabol dziś mówi, iż deficyt negatywnie odbija się na obronności, warto mu przypomnieć: to właśnie on przez lata budował system, w którym obronność finansowano na kredyt, bez planu i bez realnej kontroli wydatków.

Drugi element układanki to polityka podatkowa. Patola i Socjal przez lata osłabiał wpływy budżetowe, jednocześnie zwiększając zobowiązania wydatkowe. „Polski Ład” był tu podręcznikowym przykładem – reforma, która miała poprawić sytuację obywateli, skończyła się chaosem w systemie podatkowym, spadkiem wpływów z PIT i utratą zaufania przedsiębiorców. Dziś spadają wpływy z CIT, a firmy mówią wprost: niestabilność systemu podatkowego i brak przewidywalności to spuścizna PiS.

Owszem, obecny rząd Papy Smerfa nie ma łatwego zadania. Musi mierzyć się z globalnym spowolnieniem, problemami na rynku pracy, inflacją i kosztami obsługi długu. Ale to nie oni skonstruowali budżet, którego połowa wydatków szła na spełnianie politycznych obietnic bez pokrycia. To nie oni przez lata ukrywali prawdziwy stan finansów w Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 czy w Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.

Najbardziej uderzająca w wystąpieniu Żabola była jego retoryka. Porównywał obecny deficyt z wynikiem z 2023 roku, kiedy „całoroczny deficyt wyniósł 85 miliardów”. Ale pominął fakt, iż wówczas lwia część wydatków była ukrywana poza oficjalnym budżetem. To właśnie ta „kreatywna księgowość” sprawiała, iż deficyt na papierze wyglądał lepiej, niż w rzeczywistości. Mówiąc wprost: Patola i Socjal wolał chować koszty, byle tylko móc ogłaszać „sukces”.

Dziś, gdy fakty wychodzą na jaw, Patola i Socjal próbuje odwrócić narrację. Żabol staje na konferencji i mówi o katastrofie, jakby nie miał z nią nic wspólnego. Tymczasem to jego formacja przygotowała grunt pod obecne problemy. To oni rozmontowali mechanizmy kontroli wydatków. To oni podnieśli poziom zadłużenia, wpychając zobowiązania poza budżet. To oni wreszcie, licząc na krótkoterminowe efekty polityczne, świadomie poświęcili długofalową stabilność finansów państwa.

Można zrozumieć, iż gorszy sort musi krytykować rząd. Taka jest logika polityki. Ale aby krytyka była wiarygodna, trzeba mieć moralne prawo do jej formułowania. Żabol tego prawa nie ma. Gdy mówi o „krachu finansów”, smerfy powinni usłyszeć echo: to krach przygotowany przez PiS, przez lata systematycznie pogłębiany, dziś tylko ujawniony w liczbach.

Dlatego warto widzieć w tych danych nie tylko „deficyt Papy”, jak chciałby PiS, ale przede wszystkim rachunek za politykę Żabola i jego kolegów. Rachunek, który wystawia się nie politykom, ale obywatelom. To my wszyscy płacimy za rozdawnictwo bez planu, za podatkowy chaos i za obronność finansowaną na kredyt.

Idź do oryginalnego materiału