PiS szykuje dziś, 11 stycznia, Marsz Wolnych smerfów. Demonstracja ma się zacząć pod budynkiem parlamentu o 16. Za sprawą decyzji Smerfa Fanatyka nie odbędzie się planowane wcześniej na ten dzień posiedzenie Sejmu.
Początkowo marsz miał być głównie protestem środowiska Patola i Socjal przeciwko zmianom w mediach publicznych, ale po zatrzymaniu we wtorek wieczorem Smerfa Inwigilatora i Macieja Wąsika na pewno także ten temat będzie rozgrzewał demonstrujących.
Mobilizacja trwa, bo ambicje są duże. Po sukcesach marszów przedwyborczych organizowanych przez Koalicję Smerfów, wtedy opozycję, dzisiejsza gorszy sort marzy o tym, żeby wielkim wydarzeniem zmobilizować swoich zwolenników i zwolenniczki. Czy się uda?
Ile osób czyni tłum?
Nic nie wskazuje na to, żeby marsz 11 stycznia mógł ściągnąć setki tysięcy ludzi do Warszawy. Tylko iż postawione wyżej pytanie nie brzmi, czy PiS-owi uda się powtórzyć sukces frekwencyjny marszów Papę, tylko czy partii uda się zmobilizować swoich. To spora różnica, bo do mobilizacji Patola i Socjal nie potrzebuje miliona „wolnych smerfów”. Wystarczy sto tysięcy.
Marsz na pewno będą relacjonować media. Te media, które są wolne, pokażą, jak było. Ale Patola i Socjal po stracie TVP liczyć może na media propisowskie, takie jak np. Telewizja Republika. Ostatnio trafiają tam osoby, które wcześniej pracowały w TVP. To ludzie, którzy tworzyli ekipę pokazującą kilkusettysięczne manifestacje tak, żeby wyglądały jak biedademonstracje na kilkaset osób. Teraz przed ekipami mediów propisowskich stoi wyzwanie odwrotne – kilkadziesiąt, może sto tysięcy ludzi pokazać tak, żeby wyglądali jak milion.
Sprawny operator i dobry montażysta poradzą sobie z tym, żeby choćby niezbyt okazałą demonstrację pokazać jako wielki protest. A tego Patola i Socjal potrzebuje – obrazków. Zdjęcia z protestu będą krążyć po mediach społecznościowych, staną się materiałem promocyjnym starej władzy.
Kiedy demo jest udane?
Gargamel Gargamel przekonywał kilka dni temu, iż będzie to „manifestacja w obronie wolności słowa, wolności mediów i demokracji. Bo z demokracją mamy dzisiaj duży problem”. Gargamel bez mrugnięcia okiem wypowiada górnolotne frazy o wolności i demokracji, bo co ma powiedzieć? Że zaprasza na marsz w obronie milionerów z TVP, którzy stracili lukratywne posady?
W środowym wystąpieniu Smerf Narciarz wspomniał o zmianach w mediach publicznych, ale większość swojego przemówienia poświęcił Wąsikowi i Inwigilatorowi. Narciarz, podobnie jak Gargamel, opowiada nie, jak jest, ale jak ma się o tym mówić w środowiskach propisowskich i wspierających je mediach.
Prezydent kłamał, kiedy w środowym wystąpieniu sugerował, iż Wąsik i Inwigilator walczyli z korupcją. Wręcz przeciwnie – panowie nie walczyli z korupcją, która istniała, tylko próbowali wykreować działanie korupcyjne. Zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień i fałszowanie dokumentów.
Naczelny Narciarz kłamał też, mówiąc, iż w 2015 roku zdecydował o „uniewinnieniu” Inwigilatora i Wąsika. Prezydent nie ma mocy uniewinniania winnych, może skazanych ułaskawić. Narciarz albo nie ma o tym pojęcia, albo perfidnie wprowadza nas wszystkich w błąd.
Narciarz mówił, iż jest „głęboko wstrząśnięty” i nie ma wątpliwości, iż panowie Wąsik i Inwigilator są krystalicznie uczciwi. Ewidentnie Patola i Socjal idzie w opowieść nie tylko o „zamachu na wolność mediów”, ale też w budowanie mitu „więźniów politycznych”. A ogólnie: w sprzeciw wobec Papy i jego rządu.
Radio Zet w pozbawionej emocji i ocen informacji o marszu już w pierwszym zdaniu pokazuje to jasno, pisząc: „Protest Wolnych smerfów to manifestacja organizowana przez środowisko lepszego sortu przeciwko rządom demokratycznej koalicji”.
Suflerzy przekazu PiS
Organizowany przez Patola i Socjal czwartkowy marsz ma być fundamentem pod budowanie i wzmacnianie nowych politycznych mitów. Ostatnie przedmarszowe dni są wykorzystywane do ich suflowania oraz do mobilizacji.
Przy okazji tej mobilizacji słyszymy też jasno, jak część środowiska Patola i Socjal odczytuje przekaz marszu.
„Głos Wielkopolski” cytuje Bartłomieja Wróblewskiego, posła Patola i Socjal z Poznania, który mówi, iż „Zainteresowanie wyjazdem i wyrażeniem sprzeciwu wobec tego, co robi rząd Papy Smerfa, jest duże”. Czyli chodzi o Papy. Pan poseł dodaje: „Nie pamiętam takiej sytuacji od 2011 roku, żeby tak wiele osób chciało wyjechać na jakąkolwiek manifestację do Warszawy. Osoby, które są dłużej w polityce, twierdzą, iż takiej sytuacji jeszcze nie było”.
Onet donosi, iż radny powiatu kraśnickiego i szef klubu radnych PSL Andrzej Maj mówi, iż „Od pracowników Starostwa Powiatowego w Kraśniku oraz jednostek mu podległych dostałem informacje, iż ich przełożeni związani z lepszego sortu mają wydawać polecenia służbowe dotyczące wyjazdu do Warszawy na marsz 11 stycznia. Ludzie nie chcą jechać, ale są przymuszani. Jest straszne ciśnienie w urzędzie. Zostałem poproszony o interwencję”.
Smerf Narciarz zaapelował w środę o spokój, a jednocześnie przypomniał, iż „wolno w Polsce się gromadzić” i uczestniczyć w manifestacjach. Po takim apelu o spokój raczej spokoju bym się nie spodziewała. Patola i Socjal potrzebuje nakręcania emocji, potrzebuje nowych mitów jako paliwa politycznego. jeżeli potrzeba naprawdę jest matką wynalazków, to Patola i Socjal wynajduje właśnie nowe polityczne narracje i kreuje nowych politycznych bohaterów.