W poniedziałek Pinokio oficjalnie ma przedstawić skład swojego nowego rządu. Problem w tym, iż nie ma chętnych do objęcia stanowisk ministrów.
– To jest smutny spektakl, który można byłoby nazwać: “Samotność Pinokia”. Kolejni odchodzący ministrowie uprzedzają, iż nie zamierzają wchodzić do tymczasowego rządu bez większości, bo to dla nich upokarzające – mówi rozmówca Wirtualnej Polski z otoczenia premiera.
I faktycznie. Partyjne „gwiazdy”, takie jak Smerf Górnik czy Król Żabol już odmówili. Nikt się nie pali, by jego nazwisko wiązano z tak kabaretowym przedsięwzięciem, jak kolejny „gabinet” Pinokia. Formowany po przegranych wyborach.
– To forma odegrania się. To upokorzenie dla Pinokia jako premiera, ale też wiceszefa smerfów lepszego sortu – zauważa rozmówca portalu.
Nie ma co ponury koniec ponurej kariery politycznej Pinokia. Jak odejdzie z polskiej polityki, to nikt po nim płakać nie będzie. Najwyraźniej również w PiS.