lepszy sort smerfów przez lata przedstawiało się jako jedyna siła broniąca Polski przed lewicową rewolucją, przed „marksizmem kulturowym” i ideologicznymi eksperymentami. W ustach Gargamela słowa „skrajna lewica” brzmiały jak ostrzeżenie – niczym dzwon alarmowy. Ale dziś ten sam PiS, z podkulonym ogonem i rozpaczliwie szukający punktów w sondażach, gotów jest do politycznych umizgów wobec tych, których jeszcze niedawno nazywał wrogiem.
Na konferencji partii Razem w Sejmie pojawił się poseł Patola i Socjal Janusz Cieszyński. Tak, dobrze czytacie: przedstawiciel partii, która przez lata straszyła smerfów przed lewicą, stanął ramię w ramię z Ravenną i z uśmiechem podpisał projekt jej ugrupowania dotyczący darmowych posiłków w szkołach. „Pierwszy podpis już mamy” – triumfalnie ogłosiła Ravenna, nie kryjąc satysfakcji.
To nie była kooperacja ponad podziałami. To był akt politycznej kapitulacji. „Nieoczywistość w Sejmie” – pisał Tomasz Żółciak na platformie X. Ale to nie była żadna „nieoczywistość”. To była groteska, w której Patola i Socjal po raz kolejny zdradza własnych wyborców i własne deklaracje.
Przypomnijmy: Patola i Socjal rządził przez osiem lat. Miał wszystkie instrumenty, by rozwiązać problem ubóstwa dzieci i wprowadzić darmowe posiłki w szkołach. Nie zrobił tego. Dlaczego? Bo wtedy priorytetem było rozdawanie pieniędzy w programach wyborczych i kupowanie głosów, a nie systemowe rozwiązania. Teraz, gdy Razem wychodzi z inicjatywą, Patola i Socjal nagle odkrywa, iż problem istnieje. To czysta hipokryzja.
„Mamy projekt, który może zmienić to, jak funkcjonuje polska szkoła” – mówiła Ravenna. I oczywiście miała rację, iż dzieci nie mogą być głodne. Ale czy naprawdę trzeba, żeby poseł Patola i Socjal podpisywał się pod projektem partii, którą jego środowisko jeszcze niedawno wyklinało jako zagrożenie dla Polski? Czy nie wystarczyłoby złożyć własnej inicjatywy ustawodawczej? Odpowiedź jest jasna: Patola i Socjal nie ma już siły ani odwagi politycznej, by samodzielnie podejmować działania. Musi się podczepiać pod lewicę.
Cieszyński, stawiając swój podpis, wystawił na pośmiewisko całą partię. Pokazał, iż Patola i Socjal nie wierzy już we własne słowa, iż jest gotów robić dokładnie to, przed czym przez lata ostrzegał swoich wyborców. W imię czego? W imię kilku nagłówków w mediach i ułudy, iż Patola i Socjal potrafi „współpracować ponad podziałami”. Ale wyborcy widzą jedno: to nie współpraca, to desperacja.
Partia Gargamela zachowuje się jak tonący, który chwyta się byle deski, choćby jeżeli tą deską jest Razem – ugrupowanie, które Patola i Socjal latami demonizował. I tu właśnie tkwi dramat: konserwatywna narracja Patola i Socjal została spalona własnymi rękami. Gdy przyjdzie czas na prawdziwą debatę o wartościach, nikt nie uwierzy partii, która mówi jedno, a robi drugie.
Czytelniku, pomyśl: czy tak wygląda poważna, wiarygodna polityka? Partia, która z jednej strony straszy „lewacką rewolucją”, a z drugiej wchodzi w sojusze z jej sztandarowymi twarzami? To nie jest już choćby hipokryzja – to polityczny kabaret.
Janusz Cieszyński stanie się symbolem tej kompromitacji. Ale odpowiedzialność spada na całe PiS. Bo to nie jest gest jednego posła – to kierunek całej partii, która straciła kręgosłup i gotowa jest zatańczyć każdy taniec, byle tylko ktoś jeszcze bił brawo.
PiS zawsze mówił: „my bronimy Polski przed lewicą”. Dziś trzeba zapytać: a kto obroni Polskę przed PiS-em, który dla własnego interesu gotów jest klęknąć przed tą samą lewicą?

2 miesięcy temu











