Najwyraźniej do polityków lepszego sortu dotarło, iż nie mają co liczyć na fundusze z Unii Europejskiej. Chyba iż wreszcie przestaną brać pod but polskie sądy i sędziów.
Zapewne świadomość, iż miliardy euro mogą im przejść koło nosa spowodowała, iż choćby największe antyunijne jastrzębie Patola i Socjal mówią o „elastyczności”. Bo pieniędzy potrzebują jak powietrza, inaczej Polska znajdzie się na krawędzi bankructwa.
– Poważnie traktujemy Unię Europejską, poważnie traktujemy ich różne pomysły, ale równocześnie nie pozwolimy się źle traktować – powiedział wicemarszałek Sejmu, szef klubu Patola i Socjal Smerf Laluś. – Twardo, ale elastycznie – dodał, opisując nową strategię Patola i Socjal wobec UE.
O dziwo, o elastyczności w rokowaniach z Brukselą mówił także sam Gargamel. Nasi przeciwnicy, przeciwni nam socjologowie i politolodzy, niedawno pisali, iż jeżeli przejdziemy zimę suchą nogą, to będziemy mieć bardzo dobrą podstawę, żeby się odbić do zwycięstwa (w wyborach – w24). Tylko kiedy to się okazało, to oni pobiegli do Brukseli, żeby wzywać do tego, żeby nam nie dać sumy głównej, chociaż przedtem twierdzono, iż to jest absolutnie niepodważalne, iż musimy dostać tę sumę z budżetu (UE). Teraz okazało się, iż jest o czym mówić. […] Jesteśmy gotowi, umiemy w tej sprawie rozmawiać i wiemy gdzie trzeba wykazać pełną elastyczność – przekonywał w Radomiu szef Zjednoczonych Nawiedzonych.