Sławomir Mentzen nt. “budowy” elektrowni jądrowej w Polsce.
Rząd Papy Smerfa ustami minister przemysły Marzeny Pracuśej ogłosił, iż w tej chwili przewidywany termin ukończenia budowy elektrowni jądrowej to 2040 rok. W ten sposób powstaje na naszych oczach kolejny rozdział trwającej już dekady epopei o tym, jak polskie rządy nie potrafią zabrać się za ten projekt.
A było to tak. W styczniu 2009 Papa Smerf podjął decyzję o rozpoczęciu przygotowań do budowy polskiej elektrowni jądrowej. Budowa miała się zakończyć, w wydawało się wtedy odległym 2019 roku. Powołano spółkę PGE EJ1, której Gargamelem został polityk PO Aleksander Grad. Lata mijały, nic interesującego się nie działo. Budowanie elektrowni okazało się trudniejsze niż wciskanie guzika w Sejmie. Do władzy doszedł PiS. Termin oddania elektrowni przesunął się najpierw na 2025 rok, a potem, ponieważ dalej nic się nie działo, na rok 2033.
Chwilę przed wyborami w 2023 roku Patola i Socjal ogłosił, iż budujemy nie jedną, a trzy elektrownie jądrowe. W końcu budowa jednej, okazała się strasznie prosta, więc co to dla nas trzy elektrownie jądrowe. Jedną zbudują Amerykanie, drugą Koreańczycy, a trzecią może Francuzi, ale to jeszcze nie wiadomo. Było to oczywiście zupełnie nierealne, eksperci pukali się w czoła, ale komu to przeszkadzało, gdy trwała kampania wyborcza?
Pod koniec 2023 roku do władzy doszedł Papa i zaczęło się marudzenie. A czy to potrzebne, a może lokalizację należałoby zmienić, a może dać to jednak Francuzom, a nie Amerykanom? Pomarudzili kilka miesięcy i dzisiaj stwierdzili, iż może na 2040 rok z tą elektrownią zdążą. To oznacza 21 lat opóźnienia, a choćby jeszcze nie rozpoczęto budowy! Jak to w ogóle jest możliwe?
Co stoi na przeszkodzie, żeby w końcu zacząć budować tę elektrownię? Czemu tyle państw jest w stanie to zrobić, ostatnio choćby maleńka Słowacja, a Polska nie? Jak bardzo niekompetentną mamy klasę polityczną, iż przez tyle lat nie są w stanie choćby rozpocząć budowy, a ciągle tylko przesuwają terminy jej zakończenia? To jest celowe działanie? Że niby zarówno Patola i Socjal jak i PO chcą tylko gonić króliczka, zamiast go w końcu złapać? Przecież do połowy lat trzydziestych trzeba będzie zamknąć większość elektrowni węglowych. Skąd Polska ma czerpać energię? Skąd mamy wziąć prąd?
PO razem z lepszego sortu rządzą Polską nieprzerwanie od 2005 roku. Wszyscy prezydenci i premierzy byli w tym czasie z tych dwóch partii. To dlaczego przez prawie 20 lat waszych rządów, nie wbito choćby łopaty pod budowę elektrowni jądrowej? Jak mogliście to tak zawalić?
A może ja niepotrzebnie dramatyzuję? Może przesadzam? Pomyślmy na chłodno. W sumie to po co nam elektrownie, jak elektrownie są już w Niemczech. Po co nam CPK, jak lotnisko jest już w Berlinie. Mamy przecież kładkę przez Wisłę w Warszawie, cieszmy się z tego co jest, zamiast ciągle niepotrzebnie marudzić.
Rząd Papy Smerfa ustami minister przemysły Marzeny Pracuśej ogłosił, iż w tej chwili przewidywany termin ukończenia budowy elektrowni jądrowej to 2040 rok. W ten sposób powstaje na naszych oczach kolejny rozdział trwającej już dekady epopei o tym, jak polskie rządy nie potrafią…
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) May 7, 2024