Piramida fotowoltaiczna z Opoczna – śledztwo w sprawie Zone Energy

enerad.pl 5 godzin temu

Jak działała piramida fotowoltaiczna?

Firma Zone Energy początkowo funkcjonowała zgodnie z zasadami. Klienci podpisywali umowy, wpłacali zaliczki, a instalacje były montowane. Sytuacja jednak gwałtownie się zmieniła. Model biznesowy zaczął przypominać piramidę finansową – środki od nowych klientów były wykorzystywane na realizację wcześniejszych zamówień.

Według informacji „Gazety Wyborczej” w firmie brakowało funduszy na bieżącą działalność. Pieniądze przeznaczano na luksusowe samochody, drogie telefony i zagraniczne wyjazdy.

Marcin K. w więzieniu

Założyciel Zone Energy od wiosny 2023 roku przebywał w areszcie. Wyszedł na wolność w marcu 2024 roku po wpłaceniu 300 tys. zł kaucji. Teraz ponownie trafił do więzienia.

– Podejrzany Marcin K. przebywa w zakładzie karnym w związku z wprowadzoną do wykonania karą więzienia w innej sprawie – przekazał „Wyborczej” prokurator Piotr A. Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Setki poszkodowanych klientów

Działalność Zone Energy doprowadziła do oszukania setek klientów w całej Polsce. W oficjalnych dokumentach spółki widnieją dane sióstr Marcina K., ale to właśnie on usłyszał prokuratorskie zarzuty doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem innych osób o znacznej wartości.

Za ten czyn grozi mu do ośmiu lat więzienia. najważniejsze dla śledztwa miały być zeznania byłego dyrektora technicznego firmy, który wskazał, kto faktycznie rządził w spółce.

Wcześniejsze problemy z prawem

To nie pierwsza afera, w którą zamieszany był Marcin K. W przeszłości prowadził firmę sprzedającą abonamenty medyczne dla seniorów. Po początkowych sukcesach przedsiębiorstwo nagle zniknęło z rynku, pozostawiając klientów bez usług i bez zwrotu pieniędzy.

W 2021 roku Marcin K. usłyszał zarzuty oszustwa i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Mimo wcześniejszego wyroku 1,5 roku więzienia sąd zgodził się na zawieszenie wykonania kary. Ostatecznie jednak decyzja została zmieniona i K. trafił za kratki.

Źródło: Alicja Zboińska, „Gazeta Wyborcza”.

Idź do oryginalnego materiału