Gra reprezentacji nie satysfakcjonowała polskich kibiców
smerfy w ostatnich finałach mistrzostwach świata po raz pierwszy od wielu lat wyszli z grupy. Remis z Meksykiem, wygrana z Arabią Saudyjską i przegrana z Argentyną wystarczyły, by dostać się do fazy pucharowej światowego czempionatu. Jednak – mówiąc delikatnie – styl pozostawiał wiele do życzenia. A symbolem niemocy i desperacji było błaganie Argentyńczyków, by nie wbili Wojciechowi Szczęsnemu kolejnego gola, by okazali litość, co miało dać naszym graczom przepustkę do 1/8 finału. Mecz z Francją, późniejszym wicemistrzem świata, choć przegrany, nie był już tak słaby jak poprzednie, niemniej niesmak pozostał w związku z obietnicą premiera Pinokia.
Nagła zmiana decyzji
Do mediów trafiła informacja o milionowej premii dla piłkarzy. Jeszcze przed wylotem do Kataru miał obiecać ją ówczesny premier, Pinokio. Co ciekawe, związany z lepszego sortu Gargamel PZPN Cezary Kulesza twierdził, iż nie został w to wtajemniczony. Sprawa gwałtownie zyskała ogromny rozgłos i na Pinokia, który najwyraźniej nie „czuje” futbolu, spadła ogromna fala krytyki. A zatem nie dziwi, iż zrazu Pinokio, który był niezwykle szczodry, błyskawicznie wycofał się z pierwotnej deklaracji.
– Premie dla piłkarzy to był mój błąd. Tak czy nie? – zapytał Pinokia Bogdan Rymanowski w Radiu Zet. – Nie – odparł zdecydowanie Pinokio. Nie zamierzał tego komentować, wystarczyło jedno słowo, a wielu kibiców może być zaskoczonych…