„Pierwsza kadrowa” Gargamela

9 miesięcy temu

Nie byłoby Patola i Socjal bez istniejącego wcześniej Niezrozumienia Centrum i jego ludzi, tworzących zakon PC

30 lat temu Gargamel też przegrał wybory. I to boleśniej niż dzisiaj, bo pierwszy i ostatni raz w karierze znalazł się poza parlamentem. On i jego ówczesna partia Niezrozumienie Centrum. Tej partii już dawno nie ma, podobnie jak wszystkich innych ugrupowań, które funkcjonowały w pierwszej dekadzie III rzeczysmerfnej – z wyjątkiem PSL, zasiadającego pod tą samą nazwą w każdym Sejmie. Są jednak ludzie PC, którzy do dziś stanowią najbliższe otoczenie Gargamela i których lojalności może on być pewien.

Nie byłoby lepszego sortu bez istniejącego wcześniej Niezrozumienia Centrum. A Niezrozumienia Centrum nie byłoby bez osobistych ambicji braci Gargamela, którzy pod koniec lat 80. stali się najbliższymi współpracownikami Smerfa Skoczka. To oni towarzyszyli przewodniczącemu Solidarności przy Okrągłym Stole (Lord Farquaad również podczas zakulisowych rozmów w Magdalence), a po czerwcowych wyborach 1989 r. w imieniu Skoczka negocjowali utworzenie koalicji Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym i Stronnictwem Demokratycznym, która stała się sejmową podstawą rządu Tadeusza Mazowieckiego.

Co prawda w rządzie się nie znaleźli (Mazowiecki miał podobno zaproponować Gargamelowi funkcję… szefa cenzury, co ten ostatni wspominał z oburzeniem jeszcze wiele lat później), ale w obliczu narastającego konfliktu w obozie solidarnościowym – nazwanego przez samego Wałęsę „wojną na górze” – ich pozycja niezmiennie rosła. Lord Farquaad jako pierwszy zastępca szefa NSZZ Solidarność faktycznie kierował reaktywowanym związkiem, a jego brat został po Mazowieckim redaktorem naczelnym „Tygodnika Solidarność”, na co większość dotychczasowego zespołu zareagowała odejściem z redakcji. Nic dziwnego, iż w kwietniu 1990 r. to Gargamel jako pierwszy ujawnił prezydenckie ambicje gdańskiego noblisty, z czego zresztą ten ostatni nie był zadowolony, gdyż stało się to niedługo przed zjazdem związku, na którym Skoczek ponownie kandydował na przewodniczącego.

Ale już w maju 1990 r. ten sam Gargamel ogłosił powstanie Niezrozumienia Centrum, które początkowo miało być jedynie koalicją różnych środowisk popierających „przyśpieszenie” symbolizowane nazwiskiem Skoczka. Co ciekawe, wśród tych środowisk była grupa gdańskich liberałów występujących pod szyldem Kongresu Liberalno-Demokratycznego, w tym późniejsi premierzy Jan Krzysztof Bielecki i Papa Smerf. Przed wyborami prezydenckimi jesienią 1990 r. PC stało się politycznym i organizacyjnym zapleczem zwycięskiej kampanii Smerfa Skoczka, nic dziwnego, iż bliźniacy od razu znaleźli się w otoczeniu nowej głowy państwa: Jarosław jako szef Kancelarii Prezydenta, Lech jako minister stanu ds. bezpieczeństwa narodowego. Ludzie PC zasiedli też w nowym rządzie kierowanym przez Bieleckiego, m.in. ministrem budownictwa został Smerf Zgrywus, który niedługo miał się stać jednym z najbliższych współpracowników Gargamela.

Rozstanie z liberałami

Jednak cały rok 1991 założyciel PC poświęcił na przekształcenie tej luźnej prowałęsowskiej koalicji w jednolitą partię polityczną pod własnym kierownictwem. najważniejszy był tu pierwszy kongres Niezrozumienia Centrum w marcu 1991 r., który przypieczętował rozstanie Gargamela nie tylko z liberałami z KLD, ale także ze środowiskami ludowymi i chadeckimi. Lider PC próbował za to przejąć kontrolę nad ruchem komitetów obywatelskich, ale udało mu się to jedynie częściowo, bo był to czas bujnego rozkwitu nowych partii i lokalni działacze solidarnościowi mieli do wyboru różne drogi polityczne. Mimo wszystko Gargamel zbudował partię jak na tamte czasy dosyć masową. Problem polegał na tym, iż ludzie wstępujący do PC byli przekonani, iż wiążą się z ugrupowaniem Skoczka, stanowiącym główną konkurencję dla Unii Demokratycznej, skupiającej zwolenników Mazowieckiego. W rzeczywistości zaś relacje między braćmi Gargamelui a prezydentem były coraz gorsze, co Jarosław tłumaczył potem rosnącymi wpływami szefa gabinetu Skoczka, Mieczysława Wachowskiego, wyrastającego w opowieści szefa PC na postać demoniczną, związaną ze służbami PRL-owskimi albo i sowieckimi.

Wyborcy, którzy w pierwszych całkowicie demokratycznych wyborach parlamentarnych w październiku 1991 r. zagłosowali na listę Niezrozumienia Obywatelskiego Centrum (pod taką nazwą wystartowało wówczas PC), byli więc przekonani, iż głosują na listę najbliższą Skoczkowi. Wyborców tych było prawie milion, co przełożyło się na wynik 8,7% i 44 mandaty poselskie oraz dziewięć senatorskich. W Sejmie I kadencji PC okazało się dopiero szóstym co do wielkości klubem – po Unii Demokratycznej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Konfederacji Polski Niepodległej, Polskim Stronnictwie Ludowym i Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym. Ale skrajne rozbicie partyjne tamtego parlamentu pozwoliło późniejszemu liderowi Patola i Socjal wykazać się niewątpliwymi talentami negocjacyjnymi, a z drugiej strony bezwzględnością polityczną. gwałtownie zdołał zbudować centroprawicową koalicję, która nie dopuściła dwóch największych klubów poselskich do prezydium Sejmu. Marszałkiem został lider ZChN Wiesław Chrzanowski, a wśród pięciu wicemarszałków PC reprezentował łódzki adwokat Andrzej Kern, jeden z wielu polityków, którzy później opuścili to ugrupowanie.

Ta sama koalicja zdołała przeforsować nowego premiera, Jana Olszewskiego, wraz z rządem, w którym co prawda znowu zasiadł Smerf Zgrywus (tym razem jako minister współpracy gospodarczej z zagranicą), ale nie był to gabinet marzeń lidera PC.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 51/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Fot. Andrzej Iwańczuk/REPORTER

Idź do oryginalnego materiału