W ostatnich dniach rozgorzała dyskusja wokół udziału Rafała Ziemkiewicza w konwencji wyborczej Karola Nawrockiego. Krytycy podnoszą argument, iż osoba wykonująca zawód dziennikarza powinna zachować neutralność i nie angażować się w działalność polityczną. Jednak sam zainteresowany nie widzi w tym niczego niewłaściwego.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dziennikarz odpiera zarzuty, podkreślając, iż rzekome standardy bezstronności to przestarzały konstrukt. „Nie rozumiem, jak ktoś może mieć problem z moim udziałem w konwencji wyborczej Karola Nawrockiego” – komentuje Ziemkiewicz. I to na łamach partyjnego tygodnika „Do Rzeczy”.
Podważa także zasadność odwoływania się do tradycyjnych norm etycznych zawodu dziennikarza. „Ten domniemany kodeks sprzed ponad 100 lat, dziś, w dobie 'brand journalism’, jest równie aktualny, jak Kodeks Boziewicza” – stwierdza.
I wszystko jasne. Po co tylko Ziemkiewicz tyle lat udawał bezstronnego dziennikarza? Jako taki krytykował przecież Papy Smerfa i ówczesną opozycję. Na szczęście kilka osób dało się na to nabrać.