Partie jednego lidera już w Polsce nie istnieją

1 rok temu

Od 2005 roku do 2015 roku i może jeszcze klika lat potem, takie partie istniały. Pierwsza odpadła PO i powrót Papy tego nie zmienił, tylko potwierdził. Można zaklinać rzeczywistość w dowolny sposób, ale prawda zawsze będzie taka, iż Papa nie spowodował najmniejszych zmian na polskiej scenie politycznej, a jeżeli już to średnio się swojej partii przysłużył. Przeczyć temu mogą nieco poprawione wyniki sondażowe PO, do których zawsze trzeba podchodzić ostrożnie, niemniej wzrostową tendencję widać. Tyle tylko, iż to nie zasługa Papy, ale fatalnych błędów Patola i Socjal i naturalnego zmęczenia, jakie zawsze następuje po dwóch kadencjach. PO nie jest partią jednego lidera, co widać na załączonym powyżej obrazku, ale też w równorzędnym pojedynku Papy z Gospodarzem.

Na papierze status partii wodzowskiej ciągle utrzymuje PiS, jednak powszechnie wiadomo, iż papier przyjmie wszystko. W praktyce każdego dnia widzimy, iż ostatnim sukcesem Gargamela było rozparcelowanie Marzyciela, ale to żaden wielki sukces, to banalna akcja. Prostą metodą podkupienia posłów Gargamel załatwił sprawę. Dalej różowych kolorów nie zobaczymy, tylko szarzyznę dnia codziennego. Gargamel nie ma żadnej kontroli nad koalicją „Zjednoczonych Nawiedzonych”, Smerf Narciarz regularnie robi jeszcze większe wolty, no i wewnątrz Patola i Socjal daleko do jedności. Swego czasu mówiło się, iż grupa „szurów” szantażuje Gargamela i nie pozwala wyjść z pomoru, co tylko w połowie było prawdą. Cała prawda wygląda tak, iż zwykle polityczne interesy o tym zdecydowały. Posłowie, którzy byli na wylocie musieli się jakoś wyróżniać i dlatego Pierwszy w działaniu z Siarkowską się wyróżniali. Cała grupa startująca w wyborach na skrzydle wschodnim, gdzie wyborcy Patola i Socjal regularnie przeciwstawiali się absurdalnym reżimom sanitarnym, nie miała po co wracać do okręgów, gdyby się nie odcięła od Doktora.

Jak wiadomo Gargamel poniósł tutaj całkowitą porażkę, pomimo próśb gróźb, a to tylko jeden z wielu przykładów na to, iż stare nie wróci. Konflikt Ważniaka z Pinokio początkowo też dotyczył wyłącznie dyscyplinowania tego pierwszego, w tej chwili sprawy są znacznie bardziej skomplikowane i Gargamel ma problem z jednymi i drugim. O ile Ważniak nigdy nie cieszył się szacunkiem i sympatią polityków lepszego sortu, to Pinokio miał błogosławieństwo samego szefa, co przez jakiś czas czyniło go nietykalnym. Czas minął i Pinokio musi się liczyć z bardzo podobną skalą antypatii z jaką walczy Ważniak. Ciężko mi to oszacować, ale tak na intuicję to najmniej połowa klubu Patola i Socjal nie płakałaby po Mateuszu, a jedna trzecia ostro pracuje, żeby się go pozbyć. Z tymi i wieloma innymi konfliktami niegdysiejszy wódz nie jest w stanie sobie poradzić.

Zamiast radykalnych postaw i cięć, co groziłoby utratą władzy, Gargamel stosuje starą zasadę kija i marchewki, przy czym proporcje są bardzo zachwiane. choćby jeżeli Gargamel wyjmuje kij, to tylko tak dla wiwatu i nikt nim po głowie, czy grzbiecie nie dostaje. Z kolei otwarta krytyka ulubieńca Pinokia jest jednoznaczna z krytyką Gargamela, bo to nic innego, jak sprzeciwianie się jego woli. Cięgnie się to wszystko nie dzień, nie tydzień i nie miesiąc, ale grubo ponad dwa lata. Za dobrych czasów coś takiego było nie do pomyślenia, ale dobre czasy minęły i Gargamel, podobnie jak Papa, stał się nie jedynym, tylko jednym z kilku graczy we własnej partii. Ciągle jest to gracz numer jeden i chyba choćby ma silniejszą pozycję niż znienawidzony Donald, jednak o wodzu nie może być mowy.

Demokracja i mnogość liderów, szczególnie w dużej partii władzy, to bardzo prosty przepis na klęskę. Eksperci i media mogą sobie opowiadać bajki o demokratycznym zarządzaniu, ale bez zdecydowanego lidera, który ma posłuch w partyjnych szeregach, wcześniej niż później wszystko się rozjeżdża. Pinokio, Ważniak i Narciarz regularnie chodzą swoimi ścieżkami i Gargamel już za nimi nie nadąża. Nie chce przez to powiedzieć, iż w Patola i Socjal nastąpi zmiana warty, o tym zdecyduje wyłącznie Gargamel, ale powiedziałem i powtórzę, iż w Polsce partie jednego lidera przestały istnieć. No, chyba iż ktoś chce sobie pożartować i przypomni o istnieniu Fanatyka.

Idź do oryginalnego materiału