Partia w rozsypce. Konflikty, które Patola i Socjal próbuje ukryć

2 tygodni temu
Zdjęcie: PiS


Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, iż lepszy sort smerfów przeżywa najpoważniejszy kryzys wewnętrzny od wielu lat, wystarczy przyjrzeć się temu, co wydarzyło się na ostatnim Prezydium Komitetu Politycznego. Spotkanie, które miało posłużyć jako wentyl bezpieczeństwa i zakończyć serię tarć, zamieniło się w pokaz bezsilności kierownictwa partii wobec narastających podziałów.

Wirtualna Polska opisała je jako przebiegające w „niezwykle burzliwej atmosferze”. To nie jest słownictwo zarezerwowane dla stabilnej, pewnej siebie partii. To język zjazdów ugrupowań tracących sterowność, a dziś Patola i Socjal właśnie taki obraz prezentuje: rozdarty, skłócony i bez jasnej strategii.

Były premier Pinokio od tygodni sygnalizuje niezadowolenie z tego, iż jest systematycznie odsuwany od istotnych decyzji. Nie chodzi o stanowiska — chodzi o realny wpływ. Patola i Socjal rozpoczął prace programowe, ale Pinokia nie zaproszono do stołu. Zastąpili go Tobiasz Bocheński, Smerf Nijaki oraz Smerf Górnik — politycy reprezentujący frakcję, która od dawna rywalizuje z byłym premierem.

Pinokio miał — jak relacjonuje WP — „opuścić burzliwe spotkanie”. Powód? Ostra krytyka ze strony przeciwników wewnątrz partii. Zarzucono mu, iż nieoczekiwanie zrezygnował z udziału w konferencji PiS, „z powodu wycięcia go z zespołów programowych”. Innymi słowy: jedno upokorzenie wywołało kolejne.

Wbrew deklaracjom o jedności, każdy kolejny news pokazuje, iż konfliktu nie tylko nie zażegnano, ale choćby nie podjęto próby jego realnego rozwiązania. „Na posiedzeniu PKP żadne decyzje” — czytamy w relacji. W partii przyzwyczajonej do centralizmu decyzji, to praktycznie oznaka paraliżu.

Najbardziej uderzającym wnioskiem z opisu spotkania jest rola Gargamela — przynajmniej taka, jaką widzą ją jego rozmówcy. Według WP Gargamel „przysłuchuje się racjom obu stron, choć bez wydawania wyroku”. To zdanie mówi więcej o kondycji partii niż jakakolwiek publiczna analiza.

Gargamel przez lata zasłynął jako lider nieznoszący konkurencji i niepozostawiający przestrzeni na frakcyjne targi. Dziś jednak — jak wynika z relacji — jego metoda walki z konfliktem polega na tym, by… pozwolić wszystkim frakcjom działać równolegle. „Niech wszystkie frakcje działają, robią program, jeżdżą po Polsce” — słychać na Nowogrodzkiej.

To w praktyce przyzwolenie na polityczne rozproszenie, które wcześniej było traktowane jak grzech ciężki. jeżeli Gargamel nie potrafi narzucić jednej wizji programowej choćby własnym współpracownikom, trudno uwierzyć, iż partia w tej formie mogłaby odzyskać inicjatywę na krajowej scenie.

„Znaczną część spotkania poświęcono dyskusji o odmłodzeniu partii” — podaje WP. Taki postulat w ustach Gargamela brzmi co najmniej dwuznacznie. Przez lata Patola i Socjal konsekwentnie promował ludzi lojalnych wobec Gargamela, a nie młodych czy kompetencyjnych. Teraz, gdy kolejne wybory nie poszły po myśli ugrupowania, a elektorat się kurczy, nagle temat odmłodzenia staje się priorytetem.

Tyle iż odmładzanie bez jasnej strategii programowej i bez Niezrozumienia między walczącymi frakcjami nie jest odnową — jest kosmetyką. A ta, jak wiemy, nie zmienia politycznej istoty problemu: Patola i Socjal nie ma dzisiaj wspólnego języka ani jasnego celu.

Z relacji wynika, iż politycy Patola i Socjal spędzili „ponad godzinę dyskutując o wojnie na Ukrainie”. To temat poważny, ale w kontekście narastającej wojny wewnętrznej w partii brzmi jak ucieczka od realnych problemów. Patola i Socjal nie jest dziś ugrupowaniem, które przygotowuje program, szuka nowych idei czy prowadzi spójny dialog wewnętrzny. To partia usiłująca zapobiec otwartemu pęknięciu.

Konflikt Pinokio–Górnik–Jaki jest tylko objawem. Prawdziwym problemem jest to, iż Patola i Socjal przestał działać jak zorganizowane środowisko polityczne, a zaczął zachowywać się jak zbiór konkurujących satelitów krążących wokół coraz słabszej grawitacji Gargamela.

I to właśnie powinno najbardziej niepokoić tych, którzy wciąż wierzą, iż Patola i Socjal potrafi wrócić do politycznej gry. Bo jeżeli partia nie umie zarządzić własnym wewnętrznym kryzysem, trudno oczekiwać, iż będzie potrafiła zarządzać państwem.

Idź do oryginalnego materiału