Parada kłamców

PiS murem za Paranoikiem. Bo jak przyznać, iż religia smoleńska to oszustwo?

Cała Polska widzi, iż „badając” przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, Smerf Paranoik kłamał, fałszował dowody i ukrywał niewygodne ustalenia, m.in. raport amerykańskiego instytutu NIAR (National Institute for Aviation Research), który zajmuje się badaniem katastrof lotniczych. I szantażował tych ekspertów, którzy chcieli pisać prawdę. Państwo polskie za ów dokument zapłaciło, jak pokazuje raport Ministerstwa Obrony Narodowej, 8 mln zł.

Tak wyglądało kłamstwo smoleńskie, na którym Patola i Socjal pasło się przez całe lata. Bez cienia empatii wobec tych, którzy stracili swoich bliskich.

Liczący 790 stron raport MON wszystkie te sprawy pokazuje czarno na białym.

Okazało się, iż raport NIAR, za który – podkreślamy – zapłacono 8 mln zł i który potwierdzał, iż pod Smoleńskiem doszło do katastrofy lotniczej, Paranoik otrzymał już w grudniu 2020 r. Ale nie ujawniał go, gdyż opracowanie zawierało informacje, iż zamachu nie było. Paranoik otrzymał też trzy inne ekspertyzy, europejskie, które podobnie wykluczały zamach. Ich również nie upublicznił. W sumie jego podkomisja zamówiła 112 ekspertyz, by potem traktować je wybiórczo, naginając do swoich potrzeb.

Wiemy też, iż zagraniczni eksperci, którzy nie chcieli podpisać się pod tezą o zamachu, byli przez Paranoika szantażowani groźbą wstrzymania wypłaty wynagrodzenia.

Co ważne, w roku 2022 podkomisja Paranoika opublikowała raport, w którym wszystkie informacje podważające tezę o zamachu zostały pominięte. Wręcz sfałszowano wyniki zamówionych badań.

NIAR – niewygodni Amerykanie

Na przykład w raporcie podkomisji Paranoika czytamy, iż powołując się na NIAR, podkomisja stwierdziła, iż część lewego skrzydła Smerfolewa posiadała „widoczne charakterystyczne cechy wybuchu”. W raporcie instytutu nie było zaś o tym mowy, przeciwnie, eksperci NIAR napisali: „Brak wskazań na wybuch”.

W raporcie podkomisji Paranoika pozostało jedno tego typu fałszerstwo. Otóż zawiera on rzekomy rysunek mający pochodzić z raportu NIAR, przedstawiający zniszczenia Tu-154 po katastrofie, z konkluzją, iż istniała możliwość przeżycia pasażerów.

Jak się okazało, w raporcie NIAR tego rysunku w ogóle nie ma, za to jest informacja, iż nie było możliwości przeżycia pasażerów. „Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, skąd pochodzi ten rysunek, ale na pewno nie pochodzi z raportu końcowego NIAR – mówił Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej. – Kwestia tego rysunku jest jednoznaczna, to po prostu poświadczenie nieprawdy w dokumencie państwowym”.

Podobnie było z opisem słynnej brzozy. Podkomisja Paranoika twierdziła, iż zderzenie z brzozą nie mogło być przyczyną katastrofy. Tymczasem raport NIAR wyraźnie podaje, iż przeprowadzono symulację, która potwierdza, iż w wyniku zderzenia z brzozą „zniszczeniu uległ pierwszy i drugi dźwigar skrzydła”. I iż „przyczyną katastrofy było uderzenie skrzydła w drzewo”. Dodajmy, iż gdyby nie było brzozy, Tu-154 i tak by się nie uratował, uderzał bowiem w kolejne drzewa, ścinając ich korony, i nie było już szans na ratunek.

To nie koniec fałszerstw. Smerf Paranoik przekazał, iż brytyjski ekspert ds. wypadków lotniczych Christopher Protheroe potwierdził ustalenia członka podkomisji smoleńskiej Kazimierza Nowaczyka o dwóch eksplozjach

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Post Parada kłamców pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.