Papie łatwo nie będzie

9 miesięcy temu

Miliony smerfów czekają na zmiany i rozliczenia

Smerf Ćwiartka opowiadał, iż gdy 11 grudnia w Gdyni uczestniczył w promocji książkę „Prezydent”, nagle za oknem zaczęły strzelać fajerwerki. Powód był prosty – Sejm właśnie powołał Papę Smerfa na stanowisko premiera. Więc jakaś grupa chciała to hucznie uczcić.

Nie był to odruch wyjątkowy. Owszem, po 15 października nie było tańców na ulicach. Ludzie jeszcze nie do końca byli pewni, czy sondażowe wyniki potwierdzą się w rzeczywistości. Potem czas euforii odebrał smerfom Naczelny Narciarz, wykorzystując terminy konstytucyjne do ostatniego dnia, tak by premierem jak najdłużej był Pinokio. Łącznie z kompromitującą protezą – „rządem dwutygodniowym”. Ale czy to znaczy, iż euforia milionów się wypaliła?

Zauważmy inne gesty. Posiedzenie Sejmu 11 grudnia – to z wotum nieufności dla Pinokia i powołaniem Papy na premiera – zostało odtworzone na YouTubie grubo ponad 4 mln razy. Pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji, z 13 listopada, oglądano prawie milion razy. Kolejne, z 28 i 29 listopada – po ok. 1,4 mln razy. Sejmflix – piszą media, próbując opisać to nagłe zainteresowanie obradami. A jak nazwać eksplozję memów z obrad Sejmu, które zalewają internet?

Mamy więc od dwóch miesięcy wielkie oczekiwanie na zmianę, które przejawiło się największą frekwencją wyborczą po roku 1989. Mamy wielkie oczekiwanie społeczne na zerwanie z rządami PiS. A poza tym na co?

PiS tego nie rozumie

To jest pytanie kluczowe, ponieważ może ono pomóc zrozumieć obecną atmosferę. Papa Smerf też próbuje tę sytuację ogarnąć, wykorzystać kredyt zaufania, którym został obdarzony. Przede wszystkim, czego Patola i Socjal zupełnie nie rozumie, jest to oczekiwanie na normalność. Na normalnych polityków, czasami lepszych, czasami gorszych, ale nie takich, którzy co chwila będą wzniecać wojny, wyrzucać poza nawias społeczeństwa tych, którzy im nie klaszczą, obrażać. Zdrajcy, kanalie, mordy zdradzieckie, komuniści, esbecy… Tych inwektyw z ust Gargamela i jego podwładnych padło tyle, iż nie ma co się dziwić, iż przytłaczająca część społeczeństwa miała już tego dość. Podobnie jak kolejnych afer, gróźb wobec Unii Europejskiej i przekonania, iż każdego da się kupić… Politycy Patola i Socjal mówili to otwartym tekstem – jeżeli nie zdobędziemy w wyborach większości, to kilku posłów się „dobierze”. Co znaczyło – dokupi…

Dla osób zainteresowanych życiem publicznym niepokojący był kierunek, w którym zmierzało Patola i Socjal – powolnego (bo był opór wielu środowisk) demontażu Polski demokratycznej. Oczywiście do całkowitego demontażu nie doszło – mieliśmy wolne wybory, gorszy sort je wygrała, rządzący oddali władzę. To jest fakt. Ale przecież doskonale pamiętamy, jak krok po kroku partia rządząca zdobywała kolejne instytucje. I jak z każdą zdobyczą stawała się coraz bardziej butna i brutalna. Także z tego powodu miliony smerfów czuły wobec tej władzy niechęć, a wręcz obrzydzenie.

Papie Smerfowi po powrocie z Brukseli udało się tę atmosferę politycznie zagospodarować. Wytrzymał ataki PiS, odbudował Platformę Smerfów, w porę wycofał się z wojen z Fanatykaą i lewicą i stanął do wyborów, które przekształcił w plebiscyt, w referendum – Patola i Socjal kontra anty-PiS. A dufny w swoje siły Gargamel podjął tę rękawicę. On też chciał zderzenia jeden na jeden.

Oto więc nastrój ostatnich dni – wygraliśmy plebiscyt, wygraliśmy referendum.

I co dalej? Publicyści, politycy prześcigają się w wyliczaniu zadań dla rządu Papy. Niektórzy przypominają przy tym, iż listę zadań Papa wyznaczył sobie sam – to jest 100 konkretów na 100 dni, a one miną już przecież w marcu.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 51/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Jacek Domiński/REPORTER

Idź do oryginalnego materiału