„Oszustwo”, „trzeba się ich pozbyć”, „demokracja upokorzona”. Francuzi zapowiadają srogi bunt przeciwko nowej „epoce macronizmu”

4 godzin temu

„Oszustwo” – to słowo, które najczęściej pojawia się we Francji w związku z powołaniem nowego rządu Michela Barniera.

W ostatnich wyborach parlamentarnych wyborcy lewicy i prawicy zagłosowali przeciwko epoce „makronizmu”. Okazuje się jednak, iż ich głosy dziesiątek milionów Francuzów są nieważne z głosem prezydenta Macrona, a ten zdecydował, iż nowy rząd Francji przez cały czas będzie złożony z firmowanej przez niego koalicji uzupełnionej przez parlamentarzystów z centroprawicowych Republikanów.

„Na papierze” można odnieść wrażenie, iż we francuskim parlamencie doszło do „przesunięcia na prawo”. W rzeczywistości jednak najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z kontynuacją dotychczasowego układu.

Michel Barnier to polityk Partii Republikanie (LR), który ponad dwa miesiące po wyborach parlamentarnych został mianowany przez prezydenta na lokatora Matignon i skompletował skład gabinetu. Ministrem gospodarki został Antoine Armand, szefem MSZ Jean-Noel Barrot, ministrem obrony pozostał Sebastien Lecornu, a Rachida Dati objęła resort kultury.

Nowym szefem MSW został Bruno Retailleau, minister edukacji – „macronistka” Anne Genetet, ministrem rolnictwa – Annie Genevard, a ministrem zdrowia – Genevieve Darrieussecq.

Ciekawą nominacją jest nowy minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau. Polityk ten jest uważany za przedstawiciela „prawego skrzydła LR” i już zdążył zapowiedzieć zaprowadzenie „porządku na ulicach i na granicach”.

Po stronie Zjednoczenia Narodowego (RN) jest nastawienie na przyspieszone wybory, chociaż partia Marine Le Pen prawdopodobnie wstrzyma się od głosowania za wotum nieufności wobec nowego rządu. Podobne rozwiązanie zapowiada część partii lewicowego Frontu Ludowego.

„To, co Francuzi dwukrotnie odrzucili w demokratycznych wyborach, nie może wrócić przez gry i kalkulacje polityczne. Jest to rząd, który nie ma przyszłości” – napisał polityk RN Jordan Bardella.

Podobnego zdania jest część Republikanów, którzy weszli w sojusz z narodowcami. Ich lider Eric Ciotti uważa, iż „rząd Barniera odzwierciedla zwycięstwo makronizmu, który pozostaje hegemoniczny i pochłania nowych zwolenników ze strony Republikanów i lewicy”. Dodał, iż jest to „najsłabszy i najbardziej kruchy rząd w historii V Republiki”.

Dla lewicy nowy rząd jest „skrajnie prawicowy”, co stwierdziła niedoszła premier i kandydatka na to stanowisko Frontu Ludowego Lucie Castets. Jej zdaniem „demokracja została upokorzona”.

O tym, iż trzeba będzie „pozbyć tego rządu tak szybko, jak to możliwe” – mówił także jej partyjny szef i lider partii Zbuntowana Francja (LFI) Jean-Luc Mélenchon.

Skład nowego rządu nie podoba się także na lewym skrzydle obozu prezydenckiego. choćby bliski Macronowi, były premier Francji Gabriel Attal troska się zbyt mocną reprezentacją „prawicy” w nowym gabinecie i żąda od nowego premiera Barniera m.in. „gwarancji dla praw LGBT”. Attal, o czym należy pamiętać, to nie tylko były już premier Francji, ale i aktywista homoseksualny. Chce on również gwarancji od nowego rządu i swojego następcy Michela Barniera „w sprawie PMA (in vitro „dla wszystkich”), tzw. prawa do aborcji.

Bogdan Dobosz

Idź do oryginalnego materiału