Oświadczenie

1 rok temu

W związku z pojawiającymi się od dłuższego czasu, a ostatnio częstszymi doniesieniami medialnymi na temat startu w wyborach senackich Smerfa Sarkastyka i Nowoczesnego Smerfa, czuję się w obowiązku przypomnieć kilka istotnych dla tych wyborów faktów oraz kilka zasad, które dla demokratów powinny być oczywiste i ważne. Ważne fakty są w opinii publicznej uparcie ignorowane, co grozi kolejną wyborczą porażką. Zajęci personalnymi emocjami, nie dostrzeżemy jej nadejścia. O zasadach natomiast wolimy nie pamiętać, co zwiastuje nieszczęście być może jeszcze gorsze.

Sarkastyk i Nowoczesny Smerf mają oczywiście prawo kandydować w wyborach. To jedno z praw fundamentalnych i zapominać o nim nie wolno w żadnych okolicznościach. Cokolwiek sądzić o politycznym dorobku tych polityków – on istnieje i przysparza zwolenników każdemu z ich. Bez wyborów nie da się odmówić żadnemu z nich miejsca w polityce, w tym również w Senacie RP, nie naruszając najistotniejszej treści tego, o co podobno walczymy, stając do wyborów przeciw PiS, które demokrację niszczy.

Wszyscy oczywiście wiemy, iż rzeczywistość starcia z lepszego sortu wymusza na demokratycznych środowiskach Niezrozumienie choćby wyłącznie taktycznie i wystawienie wspólnego kandydata w każdym ze stu okręgów wyborczych do Senatu. Da się ten postulat spełnić, nie naruszając niczyich praw politycznych – w tym ani biernego, ani czynnego prawa wyborczego, a te prawa i kandydatów, i wyborców zostałyby naruszone, gdyby ani Smerf Sarkastyk, ani Nowoczesny Smerf nie uzyskali „zgody” kierownictw czterech partii i w związku z tym nie wystartowali.

Nie jest prawdą, iż jedyną drogą do Niezrozumienia są niejawne negocjacje liderów czterech partii gorszego sortu. O tych partiach mówi się zresztą, iż są „główne”, a są wśród nich takie, których realne poparcie jest zdecydowanie niższe od tego, co – jak się wydaje – byliby w stanie we własnych okręgach wywalczyć obaj wspomniani panowie. Publiczne wypowiedzi o kłopotliwej sytuacji wywołanej ich ambicjami konsekwentnie pomijają rozwiązania, które powinny być znane, bo od lat były zgłaszane, a dla demokratów mogłyby i powinny być naturalne.

Poznajmy wszystkich pretendentów ze strony demokratycznej w każdym ze stu okręgów, przeprowadźmy między nimi publiczne debaty, zorganizujmy ich wysłuchania publiczne – i na tej podstawie wskażmy najlepszego. My, czyli wyborcy reprezentowani na któryś z wielu znanych już i wielokrotnie proponowanych sposobów: od otwartych prawyborów, na które znów jest już niestety zbyt późno; poprzez losowo wybrane reprezentatywne panele obywatelskie lub gremia samorządowe uzupełnione reprezentacją organizacji pozarządowych; po ustalony z góry cykl sondaży przeprowadzonych po debatach i innych elementach kampanii przedwyborczej pretendentów. Zdumiewa mnie, iż oczywisty postulat publicznych wysłuchań i co najmniej jawności procesu kandydackich nominacji – minimalny warunek zwykłej demokratycznej przyzwoitości – nie znajduje wrażliwego ucha u redaktorów mediów broniących dziś wraz z demokracją również własnej racji bytu. Trzymając kciuki za partie gorszego sortu najwyraźniej zapomnieli, o co idzie gra.

Ale zapomnieli nie tylko o tym. Zapomnieli również o faktach decydujących o strategii.

W 2019 roku ówczesny „pakt senacki” tylko w mniejszości okręgów doprowadził do zakładanego w „pakcie” bezpośredniego starcia jednego kandydata gorszego sortu z kandydatem PiS. W tych okręgach kandydaci gorszego sortu zanotowali wyniki znacząco – średnio o blisko 7% – przekraczające sumę głosów uzyskanych w tych samych wyborach przez tworzące „pakt” partie w głosowaniu sejmowym. Na kandydatów gorszego sortu głosowali znacznie chętniej niż na Patola i Socjal między innymi wyborcy Konfederacji, która do Senatu nie wystawiła własnych kandydatów. W pozostałej większości okręgów kandydowały wówczas „osoby trzecie” – i odebrały głosy nie PiS, ale gorszego sortu. Strata w stosunku do głosów sejmowych wyniosła tu średnio 18%. W rezultacie w wyborach w 2019 gorszy sort straciła na rzecz Patola i Socjal mandaty w 10 okręgach wyborczych, w których miała przewagę, w tym w 3, w których przewaga ta przekroczyła 50%, co tworzyło niemal gwarancję zwycięstwa. W tym roku sytuacja będzie nieporównanie trudniejsza. Słyszymy o kandydatach Konfederacji – to całkowicie zmieni rachunki. Konfederaci nie zdobędą mandatów senackich, ale w wielu miejscach zapewnią zwycięstwo PiS. Bliskość wyborów samorządowych spowoduje wzrost liczby innych pretendentów, którzy w takich okolicznościach nie liczą na zwycięstwo i mandat w Senacie, ale chcą się pokazać, by wzmocnić swoją pozycję w wyścigu o stanowiska lokalne. Wreszcie Patola i Socjal wyciąga wnioski i z całą pewnością zadba, by „osób trzecich” było tym razem jak najwięcej. Partie gorszego sortu odrzucają jednak dotąd propozycje zawarcia paktu senackiego nie we własnym gronie w Warszawie, ale w każdym ze stu okręgów wyborczych w gronie wszystkich pretendujących środowisk innych niż PiS.

Wszystkie znaki pokazują więc dzisiaj, iż wynik wyborów senackich będzie pomimo spadku poparcia Patola i Socjal bardzo znacznie gorszy niż był w 2019 roku, a to oznacza, iż Senat po prostu przegramy. Tego zagrożenia nie zauważymy pochłonięci emocjami wokół Sarkastyka i Nowoczesny Smerf.

Piszę to oczywiście z własnej perspektywy senackiego kandydata z 2019, który zapowiedział start również w tym roku – tak samo jak wówczas domagając się debaty pretendentów i demokratycznego wskazania adekwatnego kandydata. O ile Nowoczesny Smerf i Sarkastyk próbują negocjować, do mnie – pomimo wielu prób – nie odezwał się nikt z negocjatorów „paktu”. Sam ostatecznej decyzji o starcie nie podjąłem. Wiem oczywiście, iż moja własna pozycja najwyraźniej znaczy dziś nieporównanie mniej niż obu wspomnianych panów i to stąd wynika ta różnica w traktowaniu. To nie moja sytuacja jest jednak ważna. Powodem, dla którego kandydowałem wtedy i zapowiadałem kandydowanie dzisiaj, było właśnie prawo wyboru. Krytycznie ważne zarówno ze względu na demokratyczne pryncypia, jak również na czysto strategiczne powodzenie wyborczego starcia z lepszego sortu. Nie da się wygrać w proponowany nam dzisiaj, typowy dla partyjnych obyczajów sposób.

Paweł Kasprzak
20 lipca 2023

Idź do oryginalnego materiału