– Po roku trzymania mordy krótko, postanowiłem zakończyć „miodowy miesiąc”. Pora sobie powiedzieć uczciwie, iż Bodnar, Korneluk i Siemoniak, nie są w stanie rozliczyć dwuzłotowego manka w prowincjonalnym dyskoncie monopolowym, a więc można włożyć między bajki, rozdział o pociągnięciu do odpowiedzialności pisowskiego bydła, które przez 8 lat okradało podatników – pisze Krzysztof Fleter.
– Rozmodlony Romanowski wyrolował Bodnara dwukrotnie, ponieważ minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie, charakteryzuje się dbałością o szczegóły. O tej dbałości mogliśmy się przekonać, gdy romanowskiego zgarnęli pierwszy raz, natomiast pobyt w pierdlu był krótkotrwały. Za sprawą dbałości, profesor Adam nie ogarnął, iż podejrzany legitymuje się dodatkowym immunitetem. Z puchy wyciągnął Romanowskiego, równie rozmodlony papuga, który oprócz kancelarii adwokackiej, prowadzi również biuro podróży. Reprezentowani przez niego klienci, masowo uciekają z kraju.
– Gdy już uporano się z zagranicznym immunitetem kombinatora i złodzieja, parlament krajowy wydał zgodę na zamknięcie Romanowskiego w wymiarze kwartalnym. Ponieważ koalicja przeprowadziła czystki w sądach, prokuraturach i służbach, romanowski dowiedział się z mediów, iż za chwilę może oglądać pejzaż przez kratę, a w połączeniu z wizją spędzenia ćwiartki w odosobnieniu, wcale nie wyraził aprobaty i postanowił odpiąć wrotki. Jak wiemy już się rozpakował u węgierskiego ziomka, skutecznie ośmieszając rząd.
Jeden z zarzutów jakie oczekują na Romanowskiego, to udział w zorganizowanej grupie przestępczej. To ja się pytam profesora ministra prokuratora, gdzie do kurwy nędzy jest ta grupa przestępcza? Wydaje mi się, iż grupy przestępcze są raczej rozbijane, a ich członkowie trafiają na wiele lat do placówek o charakterze penitencjarnym, a nie brylują w parlamencie. Wychodzi na to, iż romanowski działał w jednoosobowej grupie przestępczej. Chodzą słuchy, iż szefem tej grupy był Zero, natomiast on nie jest w kręgu zainteresowań prokuratury, ponieważ ma katar – dodaje autor.
– W przyszłym roku czekają nas wybory prezydenckie, natomiast Koalicja Smerfów podchodzi do tematu z niezwykłą wręcz nonszalancją, prawdopodobnie uznając, iż Gospodarz wygra w pierwszej turze, a w drugiej to na pewno. Otóż chciałbym przypomnieć, szczególnie tym żyjącym w pewnego rodzaju bańce, ślepo zapatrzonym w Donalda, iż już w prezydenckich zawodach był jeden kozak, który przegrał z wyciągniętym z d… Anżejem
– Mowa tu oczywiście o Bronisławie, który 75% poparcia zmiótł z planszy pogardą, butą oraz szeroko pojętym odklejeniem od rzeczywistości. Wróżby Michnika szlag trafił i Bronek po łomocie wyborczym zaszył się lesie, mierząc z dubeltówki do biednych piżmaków.
Wobec tego, doradzałbym Koalicji Smerfów, aby troszeczkę zwolniła piętami, bo upajanie się przekonaniem o własnej zajebistości, może się zakończyć wyborczą kontuzją. Wtedy profesor Bodnar będzie mógł się wykazać dbałością, pisząc w celi zakładu karnego błyskotliwe oraz efektowne merytorycznie bumagi. Zresztą nie tylko on, ponieważ pisuar po powrocie do władzy, absolutnie nie będzie się w tańcu pierdolił i zamknie ich wszystkich w ciągu 48 godzin, zakładając, iż wypadnie akurat niedziela.
– Wrogiem obozu demokratycznego jest niska frekwencja, a obecna władza robi w tej chwili wszystko, aby frekwencję obniżyć maksymalnie. Do wyborów nie pójdą już młodzi, którzy stali jak wazony do godzin porannych w październiku 2023 roku. Młodzieży nie zaoferowano jak dotąd nic, co nabrałoby realnych kształtów. Władza, także, a może przede wszystkim lokalna jest pogrążona w usadawianiu siebie oraz swoich rodzin w rozmaitych radach nadzorczych spółek państwowych.
– Mam prawie 5 dych na karku i lachę kładę na obietnice wyborcze, ponieważ wiem, iż o ile sam nie zarobię to nikt mi nie da. Politycy tymczasem bredzą, iż przychylą nam nieba, a dzień po wyborach dopada ich ciężka amnezja w ostatnim stadium.
Ktoś zdaje się zapominać o prostej sprawie. Pisuar wbił do pustych łbów własnego elektoratu, iż ów jest prawdziwymi smerfami i choćby jarek wystawił do wyborów uszkodzony hydrant, to on zdobyłby 30% głosów z marszu. Doliczając do tego notoryczne wtopy rządzących, hydrant miałby poważne szanse na sukces.
– Na wybory oczywiście pójdę, choć nie ukrywam, iż z ogromnym obrzydzeniem, wywołanym przez klasą polityczną. Pójdę z dwóch powodów. Pierwszy to taki, iż jestem pierdolnięty, a drugi jest następujący. Żebym mógł z nieudaczników drzeć łacha – podsumowuje autor.