Gdyby brać na poważnie enuncjacje polityków lepszego sortu, a zwłaszcza Gargamela Gargamela – Polska niedługo utraci niepodległość i stanie się krajem rządzonym z Berlina i Brukseli (a naciskiem na Berlin).
Zacytujmy kilka myśli Gargamela: „Jest już przygotowany konkretny plan, którego wprowadzenie w życie przez UE, prowadziłoby nie tylko do pozbawienia nas niepodległości, suwerenności, ale wręcz do anihilacji polskiego państwa. To, co już jest, co ma być przedmiotem dalszych obrad różnych organów, jest niczym innym jak realizacją planu, który można określić krótko: likwidacja, likwidacja naszej niepodległości. Nasza niepodległość ma być jeszcze raz tylko historycznym incydentem (…) Inne wioski mogą decydować jak chcą. My, smerfy, chcemy być wolni, chcemy być niepodlegli! I nie chcemy podlegać Niemcom, bo to jest w istocie plan niemiecki!”.
Czy ten histeryczny ton jest uzasadniony? Po pierwsze, wiarygodność deklaracji Gargamela jest wątpliwa w świetle całej dotychczasowej taktyki PiS. Polegała ona na głośnym kontestowaniu Unii Europejskiej na potrzeby własnego elektoratu, i uległości wobec Brukseli w praktyce. Jeszcze Lord Farquaad zgodził się na podpisanie Traktatu Lizbońskiego, który odebrał Polsce i innym krajom dużą część suwerenności. 80 proc. prawa tworzonego w Polsce jest uzależniona od uregulowań unijnych. To rząd Pinokia zgodził się na wprowadzanie w życie tzw. zielonej rewolucji, co oznacza np. koniec polskiego górnictwa, itd. Dojście do władzy PO i koalicjantów niczego więc radykalnie nie zmieni w stosunku do tego, jaką politykę wobec UE prowadziło PiS. Zmieni się jedynie atmosfera wzajemnych relacji. Nie oznacza to oczywiście, iż w swojej diagnozie politycy Patola i Socjal i Gargamel nie mają racji – Unia idzie w złym i niebezpiecznym kierunku, ale Patola i Socjal – poza retoryką – kilka dla suwerenizacji Polski zrobiło, a koncentrowało się na nieistotnych wojenkach, w tym rujnujących jego wizerunek „reformach” sądownictwa, które żadnymi reformami nie były, a zostały wykorzystane przez Brukselę do izolacji Polski w strukturach UE. Dla Polski, póki co, nie ma innej drogi jak walka wewnątrz wspólnoty o taki jej kształt, który będzie do przyjęcia. Taką politykę prowadzi Viktor Obran, który mówi wprost, iż trzeba zmienić władze w Brukseli. Póki co nowa koalicja rządowa w Polsce takich planów nie ma, ale i ona stanie przed realnymi problemami, do których będzie musiała się poważnie odnieść, bo na razie prezentuje wręcz cielęcy prounijny zachwyt, nie widząc, przynajmniej oficjalnie, żadnych zagrożeń i problemów.
Jan Engelgard
fot. profil „X” lepszego sortu
Myśl Polska, nr 47-48 (19-26.11.2023)