Opozycja histeryczna

1 rok temu

Czy granie na emocjach w polityce to norma? Jak najbardziej tak i jest to metoda stara jak świat. Problem pojawia się jednak wtedy gdy jest to jedynym sposobem działania. Wtedy emocje przeradzają się w histerię.

Chyba nie zaszokuję nikogo jeżeli powiem, iż środowiskiem, które najbardziej stara się grać tą kartą jest stronnictwo Platformy Smerfów. Jednak lepiej zaznaczyć to na początku, by mieć tego jakiś wstępny obraz. By to lepiej zrozumieć musimy się cofnąć do wyborów 2015 roku. Najpierw Patola i Socjal wygrywa wybory prezydenckie… a w zasadzie to PO przegrywa je na własne życzenie. Kto pamięta jeszcze sondaże po 70-80% poparcia dla Smerfa Myśliwego przed I turą? Adam Michnik mówił u Tomasza Lisa, iż urzędujący prezydent musiałby potrącić ciężarną zakonnice na pasach żeby przegrać to starcie. No i przegrał, a po stronie liberalno – lewicowej zapanował wtedy kompletny paraliż.

Kolejna porażka przyszła z jeszcze większym uderzeniem na jesień. I ponownie to samo stronnictwo przegrało na własne życzenie. Gazeta Wyborcza pompując wtedy Partię Razem zatopiła SLD, a partia Korwina otarła się o próg. I znowu szok i grobowe miny w studiach wyborczych.

Jak by wyglądała dalsza kolej rzeczy w zdrowej demokracji? Najpewniej przegrani przyznaliby się do błędów, dokonali zmian w wierchuszce partii i przeprowadzili „odnowę”. Tutaj natomiast zadziałał dokładnie odwrotny mechanizm. Nie nastąpiła dosłownie żadna refleksja. Zaczął się za to krzyk i lament. I w takim stanie to funkcjonuje do dziś.

Wszystkie plagi egipskie w jednym

Ciężko zliczyć ile to już razy w ostatnich 8 latach były „najważniejsze wybory po 1989”. Ile razy demokracja upadła. Ile razy mówione było, iż w Polsce panuje teraz faszyzm, komunizm i nazizm w jednym. Że demokracji i wolności już nie ma. Że reżim dokonuje ludobójstwa (tak, taki zarzut też był) i prześladuje opozycjonistów.

No było już chyba wszystko. I przyznaję, iż gdybym był codziennie bombardowany taką ilością negatywnych informacji, to pewnie byłbym już jedną nogą na oddziale intensywnej terapii.

Natomiast dla osoby, która trzyma się z dala od mediów jest to trochę jak patrzenie na alternatywną rzeczywistość. Czytanie codziennych wpisów Smerfa Sarkastyka, Tomasza Piątka czy Tomasza Wiejskiego uświadamia jak daleko można się posunąć w teoriach spiskowych.

Gdyby te wszystkie absurdy zamykały się tylko w tym wąskim gronie, to nie byłoby to szkodliwe. Jednak tego typu narrację kolportują największe, rzekomo już nieistniejące w naszym antydemokratycznym państwie, prywatne media. To powoduje, iż ta histeria przenosi się też na innych i to widać.

Przebodźcowanie

Napisałem niedawno o tym, jak nasze społeczeństwo jest przesilone najróżniejszymi emocjami. Nie dodałem jednak jak to wpływa na same głosy wyborców. jeżeli cofniemy się do 2007 roku, to przypomnimy sobie, iż wybory nie zostały wygrane przez Gargamela, grzmiącego o „walce z układem”. Zwyciężył wtedy Papa, który przez kilka następnych lat prowadził politykę „ciepłej wody w kranie”. I to działało.

A gdy spojrzymy na wszystkie kolejne wybory po 2015 roku, to zauważymy coś dokładnie odwrotnego. I to nie dlatego, iż Patola i Socjal znacząco spuścił z tonu. To właśnie gorszy sort lewicowo-liberalna popadła w kompletną histerię. Co więcej, wybory prezydenckie i kampania przed nieudanymi wyborami kopertowymi potwierdziły, iż elektorat Platformy, pomimo swojego radykalizmu, oczekuje czegoś innego. Podobnie było w momencie „ciamajdanu”. W jednym i drugim wypadku zatopienie PO było na wyciągnięcie ręki. Raz zaprzepaścił to Nowoczesny Smerf swoimi wtopami, a drugi raz pomocną dłoń Platformie podał PiS, by Platforma mogła zmienić katastrofalną Małgorzatę Kidawę-Błońską na Smerfa Gospodarza.

Czy powrót Papy Smerfa coś dał? Poza posłaniem Smerfa Fanatyka na dno to nic. Teraz już nie toczy się walka o to kto będzie rządził po wyborach, tylko o to kto będzie rządził na gorszego sortu. I tutaj też PO popełnia kardynalny błąd, czyli jest kompletnie bezideowa.

Platforma Nijakości

Widzimy Smerfa Dzikusa i mamy przed oczami socjalizm i państwo opiekuńcze. Widzimy Sławomira Mentzena to ukazuje się nam wizja niskich podatków, prywatyzacji i liberalizmu gospodarczego. A patrząc na Papy Smerfa widzimy… no właśnie nic nie widzimy.

Na tym polega fundamentalny problem całej liberalno-lewicowej formacji, która nie posiada jednego, spójnego programu, a jej emanacją jest PO. Raz chce być bardziej konserwatywna, to znowu bardziej lewicowa. Raz głosi cofnięcie 500+ by potem żądać 800+ od zaraz. Krytykuje niskie stopy procentowe, by dzień później obiecać niskooprocentowane kredyty. I tak dalej i tak dalej. Nie ma tutaj kompletnie żadnej spójności, planu czy refleksji. Jest tylko reakcja na to co przedstawi PiS.

I dlatego też nie powinien dziwić odpływ bardziej centrowego elektoratu, który swych głosów nie przeniesie na PiS. Przejdzie on do Konfederacji albo do poczekalni. Jest to skutek z jednej strony tej bylejakości, a z drugiej wręcz fanatycznego „antypisizmu”, który nie przynosi żadnych pozytywnych skutków.

I dlatego, jeżeli nie będzie żadnego trzęsienia ziemi, to Patola i Socjal ponownie wygra wybory, a przy układzie, iż Fanatyk z PSL oraz Lewica zostałem skonsumowane przez PO (co właśnie się dzieje) może się okazać, iż będziemy mieli powtórkę z 2015 roku. Patola i Socjal może wtedy w podobny sposób zdobyć większość. Konfederacja najpewniej zajmie w tych wyborach historyczne trzecie miejsce, a działacze PO zaczną pewnie chodzić po ścianach nie dowierzając w wynik. I znów do nich nie dotrze, iż doprowadzili do tego na własne życzenie.

Idź do oryginalnego materiału