No to się narobiło… Oto wieść gruchnęła, iż papa Leon Zawodowiec, zaczął wycierać kurze w Krakowie i wietrzyć zapierdzianą atmosferę, bowiem odwołał dotychczasowego tamtejszego metropolitę, czy jak tam taki gość się nazywa, czyli Smerfa Czarownika. Jakoby doszło do tego na jego, czyli Czarownika życzenie. Niby wszystko jasne i proste, ale kto przy zdrowych zmysłach wierzyłby w kościelne komunikaty.
Miejmy jedynie nadzieję, iż ów Leon, koneser jak głoszą plotki markowych alkoholi, podejmując tę decyzję był trzeźwy. Zaczekam na wszelki wypadek do końca tygodnia, jeżeli nic się nie zmieni, nie nadejdzie jakiś komunikat korygujący (i choćby nie chodzi o to, iż to Czarownik odwołał Leona), no to wtedy uwierzę. Nie pośpieszę jednak z gratulacjami, ani dla Leosia, ani Grzesia, nie mówiąc już o Mareczku.
Z pewnego punktu widzenia to smutna wiadomość, bo rzeczony Maruś, nie był jakimś zwyczajnym wariatem, był wariatem nadzwyczaj nadzwyczajnym i brak mi będzie cyklicznych wyrzygów tego wyjątkowego, choćby jak na polskie warunki, wała. Naprawdę od paru ładnych lat Czarownik zapewniał nam całkiem niezłą rozrywkę i zastanawiam się co temu Leo odpierdoliło, żeby pozbawiać nas możliwości dalszego obserwowania tego cyrku. Całkiem nieźle to żarło, no i zdechło.
Niestety, teraz śmieszniej raczej nie będzie, bowiem następcą Marusia został Grzesiu, zdaje się, iż wabi się Ryś, czy Żbik… w każdym razie jakoś tak kotowato rzekłbym, i w opinii tych co znają się na rzeczy, jest to raczej gość względnie umysłowo uczesany, choć włosów na głowie, to u niego nie za wiele. Jak wieść niesie, zawiązał się już w Krakowie komitet obrony Marka Pizdeusza, szermujący mało oryginalnym hasłem ”Murem za arcybiskupem Czarownikiem”, na czele którego to komitetu, stanęła była kurwator małopolska Basia Punktualny. Myślę sobie, iż najważniejszym, kto wie czy nie jednym zadaniem owego komitetu, będzie heroiczna w istocie walka o to, żeby Marusia umieścić w złotym pałacu, a nie w najbliższym ośrodku dla psychicznie chorych. Szanse oceniam mniej więcej pół na pół. No jest jednym słowem poruszenie, a narodowo-katolickie zdziry pięknie wyją.
Ci bardziej odporni na uroki pana Marka, są zaś przy nadziei, iż ten Rysiu, zrobi wreszcie porządek w tym krakowskim burdelu, ale tak naprawdę, to on co najwyżej zmieni pościel, zaś kurwy zostaną te same.










