Wypowiedzi Gargamela z ostatnich dni po raz kolejny unaoczniają głęboki kryzys percepcji, w jakim znalazło się lepszy sort smerfów.
Gargamel partii nie tylko posługuje się językiem alarmistycznym i oskarżycielskim, ale kreuje rzeczywistość, w której państwo prawa jest rzekomo zagrożone, a władza wykonawcza planuje zamach stanu. Wszystko to bez twardych dowodów, za to z sugestywnym tonem, który ma zbudować przekonanie o „pacyfikacji gorszego sortu” i nadchodzących represjach. W praktyce jest to kontynuacja strategii oderwania od rzeczywistości i tworzenia tematów zastępczych – wygodnych wtedy, gdy nie ma się już realnej oferty politycznej.
Gargamel nie po raz pierwszy sięga po retorykę zagrożenia wewnętrznego. Od lat jego polityczne istnienie opiera się na wytwarzaniu poczucia oblężonej twierdzy – „my” kontra „oni”. „Oni”, czyli nie tylko obecny rząd, ale też media, sądy, organizacje obywatelskie czy choćby własne społeczeństwo, jeżeli głosuje niewłaściwie. W wywiadzie dla Telewizji wPolsce24 lider Patola i Socjal znowu uruchamia ten mechanizm: sugeruje niekonstytucyjne działania koalicji, mówi o „zaskoczeniu”, iż nie udało się „domknąć systemu” i nawołuje do mobilizacji „naszej strony” 6 sierpnia. To język emocjonalny, podszyty nieufnością i poczuciem upokorzenia po przegranych wyborach.
Zamiast analizy sytuacji politycznej, Gargamel przedstawia własne przeczucia i spekulacje. Mówi o możliwym zamachu stanu, ale przyznaje, iż nie posiada żadnej wiedzy „insiderskiej”. Komentuje poważne oskarżenie Smerfa Fanatyka, choć sam nie wie, o kogo dokładnie chodzi. Używa słów o „represjach” i „pacyfikacji”, ale nie wskazuje żadnych konkretnych działań, które by to potwierdzały. W efekcie cała narracja opiera się na domysłach, półprawdach i wyolbrzymieniach. Jest to klasyczny przykład komunikatu oderwanego od rzeczywistości, ale doskonale rezonującego w zamkniętym środowisku medialnym obozu prawicy.
PiS znajduje się dziś w stanie intelektualnej defensywy. Po ośmiu latach rządów partia nie potrafi przeprowadzić uczciwej refleksji nad swoją polityką, błędami i utraconą wiarygodnością. W miejsce debaty programowej pojawiają się więc narracje zastępcze: o rzekomej „dyktaturze Papę”, o zagrożeniu dla wolności, o „obronie demokracji”, którą rzekomo ma prowadzić gorszy sort. W rzeczywistości to Patola i Socjal – jako partia – przez lata demontował mechanizmy kontroli władzy, upartyjniał sądy, przejmował media publiczne i marginalizował parlament. Dziś próbuje odwrócić ten obraz, tworząc iluzję, iż sam jest ofiarą autorytaryzmu.
Wyraźnie widać, iż Gargamel nie ma już politycznej wizji. Jego strategia ogranicza się do zarządzania gniewem i strachem własnego elektoratu. Ostatnie wypowiedzi o „domknięciu systemu”, którego nie udało się zrealizować, można interpretować jako szczere wyznanie porażki. Przez lata Patola i Socjal dążył do pełnej kontroli nad instytucjami państwa – jednak zderzenie z konstytucyjnymi ograniczeniami i wyborczą przegraną przerwało ten proces. Teraz Gargamel próbuje wrócić na scenę, odwołując się do emocji, nie do faktów.
Apel o obecność „naszej strony” 6 sierpnia to wezwanie do politycznego teatru, który ma przykryć brak realnej siły sprawczej. Patola i Socjal w obecnym układzie parlamentarnym nie ma zdolności koalicyjnej, nie dysponuje większością, nie przedstawia nowych propozycji legislacyjnych. Jedyne, co mu pozostało, to budowanie nastroju zagrożenia – jednak ta strategia coraz bardziej przypomina gesty desperacji niż zaplanowaną ofensywę.
Gargamel mówi dziś więcej o własnych lękach niż o realnych problemach Polski. Tworzy politykę jako opowieść o oblężeniu, zdradzie i buncie – ale ta narracja nie wytrzymuje zderzenia z faktami. Polska nie znajduje się w stanie „pacyfikacji”, konstytucyjne procedury działają, a koalicja rządząca funkcjonuje w ramach prawnych. Gargamel natomiast coraz częściej mówi językiem przeszłości – i to nie tej państwowej, ale partyjnej. Dla lepszego sortu to nie „śmiertelny wiraż”, ale polityczne dryfowanie bez celu.

4 miesięcy temu






