"Obywatel czeka. Kafka wita". Tomasz Lis przeszedł badanie psychiatryczne

1 rok temu
Zdjęcie: Tomasz Lis Źródło: PAP / Stach Leszczyński


Zbadali mnie dziś psychiatrycznie Myślę, iż zdałem – cieszy się publicysta Tomasz Lis. Badanie dziennikarza miało związek z stawianymi mu zarzutami.


W połowie kwietnia były szef "Newsweeka" Tomasz Lis stawił się w prokuraturze ze swoją prawnik (dziennikarz zaapelował żeby używać jego pełnego imienia i nazwiska). Sprawa sięga czasów, gdy Lis był szefem tygodnika. Chodzi o reklamę alkoholi, jaką publikował jego tygodnik.


"W związku z postawionym mi absurdalnym zarzutem i z faktem, iż byłem leczony neurologicznie (cztery udary), pani prokurator skierowała mnie na obowiązkowe badania psychiatryczne. Oczywiście pójdę (nie wiem czy będzie to świadczyło o zdrowiu psychicznym czy przeciwnie). Witamy w ZSRR" – komentował wówczas dziennikarz.


Lis chwali się badaniem psychiatrycznym


W poniedziałek dziennikarz relacjonował spotkanie z lekarzem, który wykonał badanie psychiatryczne, na które skierowała go prokuratura. Badanie – jak wynika ze zdjęć opublikowanych przez publicystę – odbyło się w budynku Prokuratury Okręgowej w Warszawie.


facebook


"Ja znowu w prokuraturze. Sprawa reklamowania alkoholu. Badania psychiatryczne. Że też rządzących moim krajem nikt nie chce zbadać. Wg mnie warto" – pisał w południe Lis. "Obywatel czeka. Kafka wita" – dodał były red. nacz. "Newsweeka".


"Zbadali mnie dziś psychiatrycznie Myślę, iż zdałem" – relacjonował kilka godzin później dziennikarz.


facebook


Prokuratura nie skomentowała na razie jaką opinię wydał lekarz badający Lisa.


Zarzuty za reklamę wódki


Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Aleksandra Skrzyniarz, poinformowała w połowie kwietnia, iż popularnemu dziennikarzowi postawiono zarzut reklamowania napojów alkoholowych wbrew przepisom ustawy o wychowaniu w trzeźwości i o przeciwdziałaniu alkoholizmowi.


To właśnie Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych miała poinformować odpowiednie służby o możliwości złamania prawa przez ówczesnego szefa "Newsweeka".


– Zarzut dotyczy reklamy wódek, brandy, whisky i likierów, zamieszczonej w dodatku do tygodnika "Newsweek". Reklama zawierała znak graficzny producenta, nazwę marki, ceny produktów, a także odnośniki do stron internetowych, za pośrednictwem których można było kupić alkohol – mówi prokurator Skrzyniarz dla "Super Expressu".


Czytaj też:Wkrótce marsz 4 czerwca. Lis: Kto nieobecny, ten jest za PiS-emCzytaj też:Rzeź Wołyńska jak pożyczenie sąsiadowi cukru? Skandaliczny wpis Lisa
Idź do oryginalnego materiału