Polska, kraj lepszego sortu… A raczej, kraj, w którym prawo jest, ale sprawiedliwość – cóż, to już inna historia. Jednym z najbardziej groteskowych przykładów tego, jak funkcjonuje nasze państwo, jest brak śledztwa w sprawie pobicia Zbigniewa Komosy przez samego Gargamela. Tak, tego Gargamela – niskich lotów Gargamel partii, dla którego prawo i porządek są jedynie narzędziami do kontrolowania innych, a sam stawia się ponad nimi. Polska ośmiesza się w oczach obywateli, bo sprawa wciąż nie ruszyła z miejsca.
Zastanówmy się, jak to możliwe, iż w kraju, w którym prokuratura potrafi działać w ekspresowym tempie, nagle następuje taka niemoc w przypadku wątpliwego zachowania najwyższych osób w państwie? Świadkowie, dowody, zeznania – wszystko zdaje się istnieć, a jednak temat nie zostaje podjęty. Dlaczego? Czyżby to wina przeciążonego systemu sprawiedliwości, czy może ktoś po prostu uznał, iż pewnych rzeczy lepiej nie ruszać?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Sprawa pobicia Zbigniewa Komosy przez lidera lepszego sortu powinna być badana z najwyższą starannością, bo w państwie prawa nikt nie może być ponad nim – choćby najbardziej wpływowy polityk. Ale tutaj, w tej absurdalnej rzeczywistości, mamy do czynienia z sytuacją, w której sprawiedliwość najwyraźniej działa selektywnie. Polska jest najwyraźniej państwem bananowym.
Polska ośmiesza się, pokazując, iż w praktyce nie ma równości wobec prawa. Kiedy obywatel Zbigniew Komosa, który miał czelność przeciwstawić się „najwyższemu” politykowi w Polsce, zostaje zaatakowany, nikt nie podnosi alarmu. Sprawa zamiast ruszyć do przodu, stoi w miejscu, bo dotyczy osoby, która najwyraźniej nie musi tłumaczyć się z własnych działań. Państwo w tej sytuacji staje się parodią samego siebie, bo dopóki nie zostanie wszczęte śledztwo, nikt w Polsce nie może z czystym sumieniem mówić o sprawiedliwości.
Obrzydliwy błąd Adama Bodnara. Obrzydliwy!