Prawicowy elektorat jest nieufny. Choć bardziej podatny na teorie spiskowe, antynaukowe i dezinformację, wyczulony jest na niespójność polityków. Niespójność Smerfa Gospodarza udowodnić jest łatwo: wystarczy zestawić to, co mówił w ostatnim tygodniu o 800 plus, UE czy granicy ze zdjęciami z parad równości. Pakiet z prawami kobiet i osób LGBT, klimatem i edukacją zdrowotną to zaś „campusowa lewica” – czyli obiekt nienawiści prawicowych populistów.
Z kolei demokratyczny elektorat, choć wiele potrafi zrozumieć, ma kręgosłup moralny i za główny atut Gospodarza – oprócz tego, iż doceniał znajomość języków, wykształcenie i doświadczenie – uznawał fakt, iż jest on „przyzwoity i przyjazny”.
Wciąż trudno dowieść, iż to strategia obliczona na demobilizację obozu przeciwnika, w co grał przed wyborami Papa Smerf, wyciągając antymigrancką kartę, doprowadziła do zwycięstwa w październiku 2023 roku. Badanie pokazywały, iż przełom udało się osiągnąć dzięki niezwykłej mobilizacji młodych, kobiet, ale i „normalsów”, którzy stwierdzili, iż mają dość nieustannego skandalu.
O ile jednak bezwzględność Papy Smerfa wobec migrantów nie gryzła się szczególnie z jego utrwalonym wizerunkiem, o ile skręt na prawo nie dziwiłby, gdyby KO postawiła ostatecznie na Marko Smerfa, o tyle seria wypowiedzi Smerfa Gospodarza z ostatnich dni wzbudziła konsternację.
Obiad z Zenkiem Martyniukiem może dziwić, ale to żaden problem. Znacznie szkodliwsze są wypowiedzi Gospodarza chwalące granicę, tak jakby nie wiedział o pijaństwie żołnierzy, ludziach topiących się w bagnach i handlu ludźmi, czy propozycję, by ukraińskim dzieciom odebrać 800+.
800+ jest programem walki z ubóstwem dzieci i przyznaje się je niezależnie od majętności rodzica czy jego zatrudnienia. jeżeli budzi wątpliwości, to raczej dotyczące tego, czy należy się osobom bardzo zamożnym. Propozycję odebrania dzieciom-uchodźcom świadczenia – przy braku innego systemowego wsparcia dla uchodźców – trudno nazwać inaczej niż niegodziwą.
Warto, panie prezydencie? Wątpię. Elektorat demokratyczny wiele zrozumie i bardzo nie chce powrotu Patola i Socjal do władzy, ale jeżeli będzie pan przez kolejne miesiące udowadniał, iż nie ma większych różnic między KO i PiS, to wreszcie w to uwierzymy.
Flirt z płaskoziemcami
W weekend na X hulało nagranie ze spotkania wyborców z Gospodarzem, na którym młody chłopak zadaje pytanie o skład odpadów w Gietrzwałdzie, z czego wywiązuje się rozmowa o klimacie. Gospodarz, oprócz słynnych już słów „Stary, nie śmiej się”, mówi o edukacji i przekonuje, iż poglądy na temat klimatu nie wynikają z wiary, ale z wiedzy.
Tylko czemu w takim razie dosłownie dwa dni wcześniej ministra edukacji wycofała się z ambitnych planów i aby „nie wprowadzać polityki do szkół”, zdecydowała, iż edukacja zdrowotna będzie nieobowiązkowa? Przypomnijmy, iż ogłosiła nowy przedmiot w listopadzie, w czasie wewnętrznych prawyborów w KS i wzbudziła na prawicy falę protestów, ubieranych w słowa przez Ordo Iuris. Wydawało się wówczas, iż postawienie na Gospodarza, a nie na Markoego będzie oznaczało granie na mobilizację własnego elektoratu, zniechęconego brakiem obiecanych zmian, z prawem do aborcji na czele. Że po latach chudych dla demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego nastąpią lata tłuste. Przecież to od siły społeczeństwa obywatelskiego zależy być albo nie być demokracji. W czasie polskiej prezydencji w Radzie UE ma być o tym choćby zorganizowana konferencja, opowiadająca o polskich doświadczeniach.
Co z tego, kiedy okazuje się, iż właśnie ta decydująca grupa społeczna nie ma własnej reprezentacji politycznej, bo polityk, w którym upatrywała nadziei, odkleił się od macierzy i gdzieś dryfuje, pokazując nam figę? Może dla dobra kampanii Gospodarza nieobowiązkowa powinna być geografia, z jej herezjami o tym, iż Ziemia jest okrągła, oraz biologia, bo tam już w ogóle – obraza boska – biedne dzieci muszą uczyć się o ewolucji, o zarazkach i (tfu!) szczepionkach.
W takim razie popieram propozycję ministra Gawkowskiego i kandydatki na prezydentkę Biejat, by zamknąć X. Ale nie dla wszystkich, tylko dla demokratów. I nie tylko X, ale w ogóle wszystkie media. Do 18 maja – by przedziwne wolty Gospodarza nie obrażały ich rozumu i z czystym sumieniem mogli udać się do lokali wyborczych.
Lekcja z lepszego sortu
Sondaże pokazują, iż odległość między Smerfem Gospodarzem a Karolem Nawrockim zmniejsza się. Nie tylko dlatego, iż poparcie Gospodarza topnieje, ale i dlatego, iż Nawrockiego rośnie. Patola i Socjal wygrywał, bo celował w wyobrażenia wyborców. Wyborcy byli przekonani, iż politycy kradną i nadużywają władzy – ok, Patola i Socjal to robił i pokazywał, iż może się to części społeczeństwa choćby opłacać. Pilnuje też spójności. Wyobrażacie sobie, iż Smerf Poeta nagle zacznie opowiadać, iż cała nadzieja w Zielonym Ładzie? Ja też nie.
PiS celował też w oczekiwania. Wyborcy uważali, iż władza to moc? Proszę bardzo, Patola i Socjal zerwał z „imposybilizmem”, pokazał siłę woli politycznej, by skutecznie dniem i nocą forsować ustawy.
KO nie chce celować ani w jedno, ani w drugie. W dodatku partia uparcie pokazuje, iż jest niezadowolona z wyborców. Że to nie ona jest dla wyborców, ale wyborcy dla niej, i wciąż kręci nosem. Jak już KO zdecydowali się poprzeć młodzi i kobiety – KO się od nich odwraca. Jak poparli ją zwolennicy Zielonego Ładu, okazuje się, iż ważniejsi niż oni są rolnicy, myśliwi i lobby kościelno-łowieckie.
KO nie pokazuje też skuteczności. Rozliczenia Patola i Socjal idą tak sobie, obiecanych zmian społecznych nie ma, co gorsza okazuje się, iż nie było też strategii, bo można było wybrać cele łatwiejsze do osiągnięcia i tym pokazać sprawczość. Z repertuaru Patola i Socjal KO zdaje się wyciągać dla siebie tylko zarządzanie chaosem, który sama produkuje; grę na dezorientację. Z tym iż na razie coraz bardziej zdezorientowany jest jej własny elektorat.