O wypaleniu i planach na przyszłość.

10 miesięcy temu

Kurz po wyborach powoli opada, niedługo poznamy nowy rząd, będziemy zajmować się różnymi rzeczami, które wymagają naprawy, będziemy się szykować na ciąg dalszy sezonu wyborczego, w międzyczasie dyskutowane są także elementy programowe i mógłbym tutaj jeszcze wiele, wiele wymieniać.

Ostatnio zrobiło się głośno o organizacjach LGBT+, które spotkały się z przedstawicielami partii (jeszcze) gorszego sortu z własnymi postulatami odnośnie działań na rzecz osób LGBT. I te postulaty spotkały się z ostrą falą krytyki ze strony… społeczności LGBT. Sam osobiście mam ambiwalentne podejście do tychże postulatów. Wszakże projekt zwykłych związków partnerskich idzie na dalszy plan, a co dopiero ten dotyczący małżeństw. Poniekąd rozumiem pragmatyczne i realistyczne podejście do sytuacji, bo chodzi tu o podstawy podstaw tj. odcięcie się od dyskryminacyjnej polityki rządu Patoli i Socjalu, odpartyjnienie TVP itd. Niemniej jednak mówienie „nie teraz” związkom partnerskim, pomimo wysokiego poparcia społecznego tylko pokazuje, iż teoretycznie nie jest to priorytet choćby dla naszej społeczności. I co teraz? Poczekamy aż zmieni się urzędujący prezydent, który nie zawetowałby takiej ustawy (półtora roku do wyborów) i odpartyjnimy TVP. I co dalej? Co jeżeli przez cały czas ten temat będzie spychany na dalszy plan? Mam obawy. Czy wiele inicjatyw podjętych przez nas w ostatnich latach pójdzie na marne? Mam nadzieję, iż nie i liczę na to, iż w końcu dożyjemy tego na co czekamy od lat.
Ponad trzy lata temu stworzyłem w Lublinie protest „Pokażmy Narciarzowi - LGBT to ludzie”, który był wyrazem sprzeciwu wobec jego słów o tym, iż jesteśmy ideologią, w trakcie kampanii wyborczej

W tytule wspomniałem o wypaleniu. Podejrzewam, iż ma tak wiele osób zaangażowanych w jakąkolwiek istotną dla nich sprawę. Odkąd wszedłem w aktywizm polityczny zmierzyłem się zarówno z konstruktywną krytyką, jak i hejtem, ale także ze wsparciem oraz podziwem. To właśnie mnie budowało by działać dalej na rzecz naszej społeczności, oddolnie. Nie potrafiłbym zawieść ludzi, którzy dają mi siły do działania. choćby nie wiecie ile razy czułem się właśnie wypalony, myślałem, czy to wszystko ma sens. Ile razy chodziło mi po głowie, by rzucić to wszystko, uciec z kraju, czy po prostu ignorować to zło. Wtedy właśnie przypominam sobie, iż zupełnie obcy ludzie mi piszą, iż robię coś dobrego. I nie jest tego wcale tak mało. Dzięki temu nie poddaję się i robię co mogę. Tworzę inicjatywy, poświęcam wolny czas na pisanie o ważnych tematach (głównie o wydatkowaniu publicznych pieniędzy) ślęcząc czasem po kilkanaście godzin nad jednym tematem. Może i nie zrobiłem oszałamiającego wyniku w tych wyborach, ale każdy kiedyś zaczynał. Poza tym nie robię tego z myślą o głosach. Gdyby tak było, to byłbym już poza polityką po ostatnich wyborach samorządowych, gdzie do rady miejskiej dostałem 19 głosów. I pomimo tego wszystkiego wciąż mam wokół siebie ludzi, którzy na mnie liczą. Dziękuję wam, iż ze mną jesteście, iż widzę wasze uśmiechnięte twarze na marszach, spotkaniach, imprezach… nie wiem czy kiedykolwiek, tak wam zbiorczo podziękowałem. Po prostu teraz czuję potrzebę byście o tym wiedzieli. Byście wiedzieli, iż naprawdę biorę to wszystko do serca. Za kilka miesięcy zobaczymy się w kolejnej kampanii.

Idź do oryginalnego materiału