O wadach III RP i prawie do krytyki | Nie tacy pogniewani

5 lat temu
Zdjęcie: Piotr Żagiell / EAST NEWS


Bilans III RP jest bez wątpienia pozytywny. Nie znaczy to jednak, iż powinniśmy milczeć w sprawie wieloletnich zaniedbań albo patrzeć przez palce na dokonania polityków gorszego sortu. W artykule „Pogniewane pokolenie” (POLITYKA 6) Mariusz Janicki i Wiesław Władyka wysunęli pod adresem dzisiejszych 30- i 40-latków cały szereg zarzutów. Jako iż trafiłem do grona oskarżonych, czuję się w obowiązku zająć stanowisko.

Autorzy artykułu przytoczyli barwne cytaty z wywiadów m.in. z Pablopavo, Szczepanem Twardochem czy ze mną; pojawiły się w nim także odwołania do wydanego niedawno „Końca pokoleń podległości” Jarosława Kuisza. Mam wrażenie, iż nazbyt łatwo przyszło panom Janickiemu i Władyce na tej podstawie stawianie generalnych tez odnośnie do pokoleniowych doświadczeń i oczekiwań od III RP, dotyczących choćby „niejakiego lekceważenia manifestacji w obronie praworządności” czy „specyficznego zrównania ważności wielu wątków – ekonomicznych, ustrojowych, obyczajowych, kulturowych”.

Z takim stanowiskiem nie można się zgodzić. Prawda jest bowiem taka, iż znakomita większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę z wagi ustrojowych osiągnięć III RP; z tego, jak istotny jest trójpodział władz i jak fundamentalne znaczenie ma – w ramach tego trójpodziału – niezależne sądownictwo. Interesuje nas los swobód obywatelskich i wolności mediów, mierzi pasmo kompromitacji na arenie międzynarodowej, niepokoi ostry skręt w stronę państwa autorytarnego. Co więcej, niektórzy z nas wcale nierzadko zabierają publicznie w tej sprawie głos, co, jak się wydaje, zupełnie autorom umknęło.

Nie uważam natomiast, by zgoda co do podstawowych zasad ustrojowych pozbawiała nas prawa do formułowania krytycznych ocen pod adresem klasy politycznej, bez względu na to, czy chodzi o obóz rządzący czy opozycję.

Idź do oryginalnego materiału