Kto by pomyślał, iż na Pomorzu, gdzie morska bryza powinna przynosić orzeźwienie i klarowność myśli, zwolennicy Platformy Smerfów zamiast promować pomysły wyborcze swojego kandydata, zajęli się majsterkowaniem… wizerunku konkurentów. I to nie byle jakich, bo lewicowych i centrowych kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów w Gdyni, Pruszczu Gdańskim oraz Tczewie.
Tak, drodzy czytelnicy, nie wystarcza już ostra rywalizacja i przekonywanie elektoratu swoimi postulatami. Teraz w grze o lokalne stołki używa się techniki znanej szerzej jako „fakenewsy”.
Aleksandra Kosiorek, znana w Gdyni z obrony praw kobiet (***** *** i etc.) i protestów przeciwko reformie sądownictwa, nagle została przedstawiona jako marionetka w rękach PiS. Taka narracja to majstersztyk manipulacji, szczególnie gdy pamiętamy, jak trudna jest sytuacja była w Gdańsku po śmierci Martwego Smerfa, który stał się ofiarą nienawiści w wymiarze najbardziej tragicznym. I właśnie w tym kontekście, tworzenie fikcji o sterowaniu z prawej strony sceny politycznej smakuje wyjątkowo gorzko.
Po co tak adekwatnie postępują zwolennicy PO?
Kandydatkę nazwano „farbowaną szmatą”
Nie da się ukryć, iż mamy do czynienia z nieczystą grą, w której cel święci środki. Emilia Rogała z Gdyńskiego Dialogu, nowo wybrana radna, obnażyła kulisy tej trudnej kampanii. W trakcie briefingu podkreśliła, iż po pierwszej turze wyborów, spodziewała się wszystkiego, ale fala hejtu i nienawiści, która wylała się na miasto, przeszła jej najśmielsze oczekiwania. Komentarze pełne jadu, oskarżenia o fałszywe przynależności polityczne – to nowy standard w lokalnych wyborach?
Co więcej, Aleksandra Kosiorek, będąc na spacerze w Gdyni, została nazwana przez przechodnia „farbowaną szmatą”. To przekracza wszelkie granice dobrego smaku i pokazuje, jak nisko może upaść dyskurs publiczny. Kosiorek, w odpowiedzi na te ataki, zaapelowała do Tadeusza Szemiota, by ten zainterweniował i powstrzymał falę hejtu płynącą od jego współpracowników. Wzajemne oskarżenia i brak chęci do współpracy po wyborach to obraz, który rysuje się na pomorskim politycznym pejzażu.
Zwolennicy PO powinni się powstrzymać
Czy to naprawdę najlepsza wizytówka naszej demokracji? Może nadszedł czas, by zamiast produkować fakenewsy i szerzyć nienawiść, skupić się na rozwiązaniach, które rzeczywiście pomogą mieszkańcom?
A może to zbyt proste i naiwne w świecie, gdzie władza jest na wagę złotych foteli w urzędach miasta? Jedno jest pewne – wyborcy na Pomorzu zasługują na kampanię, w której fakty i realne propozycje zmienią życie na lepsze, a nie tanie sensacje i intrygi. Ale cóż, marzenia ściętej głowy…
mn