Nord Stream 2 – ekologiczna katastrofa z polityką w tle

2 lat temu
Wyciek z Nord Stream 2 sprawił, iż do atmosfery przedostał się silny gaz cieplarniany – metan
Źródło: pixabay.com

W poniedziałek 26 września doszło do poważnego wycieku gazu z jednej z dwóch nitek Nord Stream 2 – poinformowała Duńska Agencja Energii. Uszkodzone fragmenty obydwu gazociągów znajdowały się w strefach ekonomicznych Danii i Szwecji. Według szefa Duńskiej Agencji Energii Kristoffera Böttzauwa wyciek może być równy jednej trzeciej całkowitej rocznej emisji gazów cieplarnianych w Danii. To fatalna wiadomość dla naszej planety

Nord Stream 2 to gazociąg biegnący po dnie Morza Bałtyckiego, łączący Rosję z Niemcami. Konstrukcja została sfinansowana przez Gazprom wraz z kilkoma europejskimi firmami energetycznymi. Jednak nigdy nie wykorzystano jej do transportu gazu ziemnego nigdy nie doszło do skutku. Niemcy po wtargnięciu rosyjskich wojsk na teren Ukrainy zdecydowały się zamrozić projekt Nord Stream 2. Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck podkreślił, iż projekt wart miliardy dolarów nie zostanie uruchomiony. – To byłoby podniesienie białej flagi przez Niemcy i Europę – mówił Habeck pod koniec sierpnia w programie „Heute Journal” stacji telewizyjnej ZDF. Powstaniu i uruchomieniu gazociągu od samego początku przeciwne były Stany Zjednoczone Ameryki. USA nakładało liczne sankcje na każdą organizację odpowiedzialną za planowanie projektu, budowę i eksploatację gazociągu Nord Stream 2 i na głównego akcjonariusza takiej firmy.

Szwedzka prokuratura krajowa oraz SÄPO – szwedzka instytucja odpowiedzialna za kontrwywiad cywilny, szóstego października ogłosiły szokującą wiadomość: „Nasze podejrzenia dotyczące możliwości dokonania sabotażu przy gazociągach Nord Stream zostały wzmocnione”. Prowadzący dochodzenie prokurator Mats Ljungqvist potwierdził, iż doszło do wybuchów w wyłącznej strefie ekonomicznej Szwecji, co spowodowało poważne i rozległe uszkodzenia gazociągu. Zanim jednak świat dowie się, kto jest głównym podejrzanym, zostaną przeprowadzone badania na podstawie pobranych z terenu części materiałów. Na liście potencjalnych winnych znajduje się kilku kandydatów.

Komu tak naprawdę zależało na zniszczeniu infrastruktury gazociągu? Wiele głosów ze świata podaje przede wszystkim dwa kraje – Rosję oraz Stany Zjednoczone Ameryki. Kreml oficjalnie mówi o sabotażu ze stronu USA. Rosjanie przytaczają wypowiedź Joe Bidena, który jeszcze przed atakiem Federacji Rosyjskiej na Ukrainę zapewniał, iż jeżeli Putin zaatakuje Ukraińców, Ameryka znajdzie sposób, aby pozbyć się Nord Stream 2. Z drugiej strony coraz głośniej mówi się o oczywistym sabotażu ze strony Rosji oraz chęci zastraszenia Europy. Kolejną istotną poszlaką w tej sprawie są informacje, które podała niemiecka gazeta „Spiegel”. CIA – amerykańska agencja wywiadowcza – informowała o zagrożeniu władze RFN wiele tygodni przed wyciekami.

Wydarzenie ma jednak nie tylko polityczne, ale również ekologiczne konsekwencje. Jak podał „Der Spiegel”, ekolodzy z organizacji Deutsche Umwelthilfe (DU) ostrzegali, iż spadek ciśnienia wewnątrz instalacji jest bardzo niebezpieczny. Niestety, do Morza Bałtyckiego przedostały się znaczące ilości metanu. Szef DU Sascha Mueller-Kraenner podkreślał, iż metan po wydostaniu się na powierzchnię morza do atmosfery w znacznym stopniu przyczyni się do nasilenia efektu cieplarnianego. „Szacunki dotyczące ilości gazu w uszkodzonych nitkach wahają się; Duńczycy ocenili je choćby na około 780 milionów metrów sześciennych, co miało poskutkować ulotnieniem do atmosfery między 200 tysięcy, a 400 tysięcy ton metanu” – napisał z kolei Wojciech Kość w artkule dla OKO.press.

Metan jest uznawany za drugie najpoważniejsze zagrożenie dla stanu klimatu. Przodujący w tym zestawieniu dwutlenek węgla utrzymuje się w atmosferze przez tysiące lat. Natomiast metan mimo iż znika po kilkunastu latach, jest wyjątkowo silnym gazem cieplarnianym. Pochłania 86 razy więcej promieniowania cieplnego niż dwutlenek węgla. Jak informuje portal „Interia.pl”: „Eksperci wskazują, iż choćby jeżeli Gazprom poda objętość gazu, który znajdował się w instalacji, to ilość, która jest uwalniana do atmosfery, może być inna i powinien to zbadać oddzielny zespół”. Ponadto portal dodaje, iż rzecznik Nord Stream poinformował agencję Reutres, iż przed awarią w instalacji znajdowało się 300 milionów metrów sześciennych gazu. Według firmy GHGSat monitorującej satelitarnie emisje gazów, jeżeli z Nord Stream 2 uwolni się cały gaz, który się w nim znajdował, będzie to oznaczało emisję 200 tysięcy ton metanu do atmosfery. Równa się to sześciu milionom ton dwutlenku węgla. Właśnie tyle emitują przez cały rok miasta wielkości Warszawy.

W tym momencie okoliczności powstania wycieków w Nord Stream 1 i 2 są wielką niewiadomą. Nie znamy dokładnej przyczyny wybuchów. Badane są próbki pobrane z gazociągu, ale czy możemy być pewni, iż dzięki temu dowiemy się, kto stoi za tym sabotażem? Nie można również dokładnie oszacować, w jakim stopniu wyciek gazu ziemnego negatywnie wpłynie na nasze środowisko. Wiemy jednak, iż wpłynie na pewno. Pozostaje jeszcze pytanie, czy w najbliższym czasie można spodziewać się kolejnych ataków na inne gazociągi, na przykład tak najważniejszy dla obecnego bezpieczeństwa energetycznego Polski Baltic Pipe?

Julia REMISZ

Idź do oryginalnego materiału