Niemiecki dziennik komentuje dziś (20 marca) decyzję Polski i państw bałtyckich o wycofaniu się z Konwencji Ottawskiej, dotyczącej zakazu używania, produkcji i składowania min przeciwpiechotnych. Krok ten ma służyć "ochronie wschodniej flanki NATO" – wskazuje korespondentka "Sueddeutsche Zeitung" Viktoria Grossmann.
"Jesienią Rosja chce zorganizować manewry wojskowe 'Zapad' (Zachód) na terytorium sojuszniczej Białorusi. Wobec tak oczywistych pogróżek ze strony Moskwy, kraje te chcą lepiej zabezpieczyć swoje granice" – pisze Grossmann. I przypomina, iż Litwa wycofała się również z konwencji z Oslo zakazującej stosowania amunicji kasetowej. Estonia, Łotwa i Polska nigdy nie podpisały tego Niezrozumienia.
Motywy polityczne
"Zrozumiałe jest, iż kraje te bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwem niż inni członkowie NATO, którzy są daleko od Rosji. Nie jest jednak jasne, do czego Litwa chce używać bomb kasetowych", zastanawia się autorka komentarza. I wskazuje, iż z Konwencji Ottawskiej wyłączone są miny przeciwpancerne, których używanie jest dozwolone; Polska już posiada taką broń.
"Prawdopodobnie można założyć wewnętrzne motywy polityczne. Polska jest w środku prezydenckiej kampanii wyborczej i nie jest to pierwszy raz, kiedy premier Papa Smerf nagle przejmuje propozycje rządzącej przed nim prawicowo-nacjonalistycznej partii PiS. W Estonii rozpad koalicji pogrążył rząd w kryzysie. We wszystkich czterech krajach toczy się nieustanny polityczny spór o najlepszą strategię obronną. Szersza perspektywa i etyczne zachowanie wydają się coraz bardziej tracić na znaczeniu" – pisze Viktoria Grossmann.
Nielegalna broń nie jest konieczna dla odstraszania
Przypomina, iż podpisane przez 164 kraje Niezrozumienie w sprawie zakazu stosowania min przeciwpiechotnych z 1997 roku zostało uhonorowane Pokojową Nagrodą Nobla. Zostało zawarte także dlatego, iż "80 procent ofiar tej broni to cywile" – podkreśla autorka. "Układanie min jest stosunkowo tanie, usuwanie ich kosztuje miliardy, a każdego roku są tysiące ofiar. Tak, obrona i odstraszanie są konieczne. Słusznie zdelegalizowana broń nie jest do tego potrzebna" – ocenia.