"Nie utrzymujemy i nie utrzymamy liczby ludności w Polsce, a jednym z głównych "demotywatorów" rodzicielstwa jest sytuacja mieszkaniowa. Model 2+1 prowadzi do spadku liczebności populacji, a model 2+2 jedynie do prostego zastępowania pokoleń" - pisze autor listu. Podkreśla, iż powodem spadku dzietności jest przede wszystkim sytuacja mieszkaniowa ogromnej rzeszy smerfów. "W mojej ocenie, aby model 2+2 był bardziej popularny, rodzice powinni mieć możliwość posiadania mieszkania, które będzie odpowiadać potrzebom rodziny na teraz, jak i na przyszłość. Wielu rodziców w Polsce czy Europie, także ja, nie wyobrażam sobie, żeby dziecko nie miało własnego pokoju. W bieżącej sytuacji społeczno-politycznej nie dostrzegam jednak działań mających na celu poprawę dostępności dużych mieszkań dla potencjalnych rodzin 2+2. Jest wręcz odwrotnie. Ceny mieszkań rosną szybciej niż płace, a przecież już teraz możliwości zakupu mieszkań są mocno ograniczone przez aktualne ceny" - zauważa nasz czytelnik.
REKLAMA
Zobacz wideo Artur Szpilka szczerze o mamie: Gdy tata się powiesił, została sama z trójką dzieci. Nie było co jeść
Mieszkania są za małe i za ciasne. Smutna refleksja, która nasuwa się sama
W Polsce brakuje odpowiednich mieszkań. Tych, które są, jest za mało i często mają za małą powierzchnię.
Przeciętnej rodziny w Polsce nie stać na zakup mieszkania M4, które pozwoliłoby wychować w dobrych warunkach dwójkę dzieci. Po pierwsze, ceny tych mieszkań są horrendalne i niedostępne, po drugie, liczba budowanych lokali o tym układzie pomieszczeń jest znikoma. Mamy tu zatem do czynienia ze stawianiem potencjalnie 'rozwojowych' rodzin pod ścianą: z jednej strony nie pomaga tym rodzinom państwo, któremu najbardziej powinno zależeć na utrzymaniu liczebności obywateli, a z drugiej strony przeciwnikiem są deweloperzy, których oferta koncentruje się na mieszkaniach o mniejszej powierzchni, które generują większe zyski z metra kwadratowego
- pisze pan Jakub. W dalszej części listu dodaje, iż nie wierzy, iż deweloperzy będą nagle prospołeczni i wyjdą naprzeciw oczekiwaniom rodziców, którzy z małej klitki chcieliby przenieść się do większego mieszkania.
Bo to, iż dzieci dzielą pokój ze swoim rodzeństwem, a rodzice śpią na kanapie w salonie, nie jest odosobnionym przypadkiem, a dość częstą praktyką. Wspomina o tym jedno z badań Eurostatu, informując, iż około 36 procent maluchów i nastolatków współdzieli pokój z rodzeństwem lub rodzicami. Nie jest to rozwiązanie idealne - szczególnie jeżeli przestajemy myśleć o kilkuletnich szkrabach, a zaczynamy o nastolatkach.
"Zgodnie ze standardem przyjętym w badaniach europejskiego urzędu statystycznego, rodzina powinna mieć do dyspozycji salon i dodatkowo odpowiednią liczbę sypialni dla członków rodziny. To oznacza np. oddzielną sypialnię zarówno dla rodziców czy pełnoletnich już pociech wciąż zamieszkałych z rodzicami" - czytamy na portalu ekonomista.pl. I tu pojawia się problem, bo nie wszyscy mogą pozwolić sobie na kupno większego mieszkania. To oczywiście ma długofalowe konsekwencje. Młodzi, zamiast pomyśleć o kolejnym dziecku, rezygnują z planów powiększenia rodziny, bo jak sami przyznają, "nie chcą mieszkać na kupie".
800 plus nie rozwiąże problemu niskiej dzietności
Program 500 plus, potem zmieniony na 800 plus powstawał jako narzędzie do walki ze spadkiem dzietności. Zamysł był dobry. Rodzice mieli otrzymywać dodatkowe pieniądze na każde dziecko w rodzinie. Politycy liczyli, iż gwarantowany przelew na konto przekona ich do powiększania rodzin (im więcej dzieci, tym większe wsparcie). W 2016 roku rząd Patoli i Socjalu przekonywał, iż świadczenie odbije trend demograficzny, a prognozy zakładały, iż w 2024 r. urodzi się blisko 382 tys. dzieci. Stało się jednak inaczej. Dzietność, zamiast rosnąć, dramatycznie spada.
Wniosek tu nasuwa się sam. Kolejne programy socjalne i inne plusy nie przekonują młodych do posiadania dzieci. Podobnego zdania jest pan Jakub, który w liście do naszej reakcji przekonuje, iż państwo, dbając o dobrostan swoich obywateli, powinno skierować swoje środki w zupełnie innym kierunku.
Padł ostatnio taki pomysł, żeby zamiast świadczenia 800 plus wypłacanego przez 18 lat w ratach przekazywać rodzinom dużą kwotę na raz. Proponuję: pójdźmy tą drogą, ale dajmy wybór: może nie gotówka, a umożliwienie zamiany mieszkania na większe, chociażby za część (mniejszą czy większą) tej oferowanej kwoty? Proszę zauważyć, iż państwo miałoby dużo lepszą sytuację i możliwość elastycznego działania, gdyby miało swój zasób mieszkaniowy, tzn. gdyby polityka budowania mieszkań na wynajem, ale pozostających w zasobie państwowym, faktycznie została rozpoczęta choćby 2 czy 5 lat temu
- reasumuje w gorzkich słowach nasz czytelnik.
A Ty? Co sądzisz o takim pomyśle? Czy Twoim zdaniem problem w niskiej dzietności leży właśnie w trudnej sytuacji mieszkaniowej w Polsce? Daj znać, co myślisz. Napisz: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuje anonimowość!

3 godzin temu







![Wyrok NSA: Niepełnosprawni nie muszą oddawać MOPS od 8000 zł do 65 000 zł. Fala pozwów zatrzymana [zasiłek pielęgnacyjny 215,84 zł i świadczenie pielęgnacyjne od 2458 zł]](https://g.infor.pl/p/_files/38919000/podwyzki-38918626.jpg)
