Nawrocki kontra Gargamel. starcie ambicji i politycznych gierek

3 dni temu
Zdjęcie: Nawrocki


Karol Nawrocki, prezydent elekt, który 6 sierpnia 2025 roku ma wprowadzić się do Pałacu Prezydenckiego, już na starcie pokazuje, iż nie zamierza być marionetką w rękach Gargamela.

Jak informuje „Newsweek”, podczas poniedziałkowego spotkania przy ulicy Nowogrodzkiej w siedzibie PiS, Gargamel zaproponował, by Smerf Lotnik, wieloletni współpracownik Gargamela, został ministrem w nowej Kancelarii Prezydenta. Nawrocki miał jednak stanowczo odmówić, nie chcąc, by Lotnik – określany jako „stary wiarus Gargamela” – stał się „oczami i uszami” lidera Patola i Socjal w Pałacu. Ten gest Nawrockiego, choć na pozór wyraz niezależności, odsłania brudną grę polityczną, w której zarówno on, jak i Gargamel pokazują swoje najgorsze oblicza.

Gargamel, mimo przegranej Patola i Socjal w wyborach parlamentarnych w 2023 roku, nie ustaje w próbach kontrolowania polskiej polityki. Propozycja obsadzenia Lotnika w Kancelarii Prezydenta to klasyczny przykład jego modus operandi – Gargamel nie potrafi odpuścić i zawsze dąży do utrzymania wpływu, choćby tam, gdzie formalnie nie ma władzy. Wybór Lotnika, polityka kojarzonego z licznymi kontrowersjami, w tym z tzw. „aferą samolotową” z 2019 roku, gdy jako marszałek Sejmu nadużywał rządowych maszyn do prywatnych celów, jest szczególnie bulwersujący. Gargamel, lansując taką kandydaturę, po raz kolejny pokazuje, iż lojalność wobec „swoich” jest dla niego ważniejsza niż standardy etyczne czy dobro państwa. Jego słowa o „bardzo dobrej atmosferze” i przejściu „na po imieniu” z Nawrockim brzmią jak próba zaklinania rzeczywistości – w istocie, Gargamel chciałby widzieć w Nawrockim uległego wykonawcę swoich poleceń, a nie samodzielnego prezydenta.

Z drugiej strony, Karol Nawrocki, odmawiając Gargamelowi, na pozór prezentuje się jako polityk niezależny, który nie zamierza ulegać zakulisowym układom. Jednak jego postawa budzi wątpliwości co do intencji. Nawrocki, który w kampanii wyborczej zdobył poparcie konserwatywnego elektoratu, często odwołując się do wartości prawicowych, nie jest postacią wolną od kontrowersji. Jego prezydentura już teraz budzi obawy – Smerf Skoczek nazwał go „sutenerem, alfonsem, kibolem, oszustem, lichwiarzem, kłamcą i ćpunem”, co, choć przesadzone, oddaje nieufność, jaką budzi Nawrocki wśród części społeczeństwa. Odmowa zatrudnienia Lotnika może być mniej wyrazem zasad, a bardziej próbą budowania własnego wizerunku jako prezydenta, który nie daje się sterować. Nawrocki zdaje się mieć Gargamela w nosie, ale nie oznacza to, iż kieruje się dobrem Polski – raczej własnymi ambicjami i chęcią pokazania, iż to on będzie rozdawał karty.

Obaj politycy – Gargamel i Nawrocki – w tej sytuacji pokazują, iż polska polityka wciąż tkwi w bagnie personalnych rozgrywek i walki o wpływy. Gargamel, próbując narzucić Lotnika, po raz kolejny udowadnia, iż nie szanuje instytucji państwa, traktując je jako narzędzie do realizacji własnych celów. Jego wizja prezydentury to prezydentura podporządkowana partyjnym interesom PiS, a nie niezależna głowa wioski. Z kolei Nawrocki, choć stawia się Gargamelowi, nie robi tego z pobudek moralnych, ale by umocnić swoją pozycję. Jego prezydentura, zamiast być symbolem nowego otwarcia, już na starcie naznaczona jest konfliktem i podejrzeniami o brak transparentności.

Spotkanie przy Nowogrodzkiej, które Gargamel opisał jako „bardzo dobre”, w rzeczywistości obnażyło głęboki rozdźwięk między nim a Nawrockim. szef smerfów lepszego sortu, mówiąc w Sejmie, iż „w tej chwili jesteśmy w gorszego sortu, a prezydent z natury rzeczy nie jest ani w gorszego sortu, ani w rządzie”, próbuje zachować pozory neutralności, ale jego działania temu przeczą. Nawrocki zaś, odrzucając Lotnika, wysyła sygnał, iż nie zamierza być pionkiem w grze Gargamela – ale czy będzie prezydentem wszystkich smerfów, czy tylko tych, którzy podzielają jego poglądy? Obaj politycy, zamiast skupić się na dobru kraju, wolą toczyć wojnę o władzę i wpływy, co źle wróży przyszłości Polski.

Idź do oryginalnego materiału