Pierwsze weto Smerfa Narciarza pokazuje, iż dla prezydenta nie liczy się w zasadzie nic. Poza życzliwością Gargamela. I dla jej odzyskania gotów jest dużo dać. Zwłaszcza iż koszty są całkowicie po naszej stronie.
– Naczelny Narciarz chce wysłać Gargamelowi sygnał, iż jak syn marnotrawny wraca i staje po stronie swego obozu politycznego w sporze o media publiczne. A zarazem bierze na zakładników nauczycieli wypowiadają wojnę rządowi Papy Smerfa – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Pierwsze weto ze strony Naczelnego Narciarza wobec ustawy, którą pilotował zaprzysiężony raptem dziesięć dni wcześniej rząd Papy Smerfa oznacza, iż od strony politycznej, zamiast spokojnych świąt mamy głęboki kryzys polityczny w państwie – dodaje dziennikarz.
Co gorsza, Narciarz będzie pozostawał politycznym szkodnikiem przez resztę swojej prezydenckiej kadencji. I kto wie, może choćby odzyska życzliwość Gargamela? A iż my będziemy za jego działania płacić, to jest to najwyraźniej poświęcenie, na które jest gotowy.