– Mogłoby się na przykład zdarzyć, iż byłaby potrzeba znalezienia premiera łączącego nowe Niezrozumienie koalicyjne. Gdyby mi taką propozycję złożono, tobym się nie wahał – przyznał w "Gościu Niedzielnym" Naczelny Narciarz.
Już nie międzynarodowo
Już 6 sierpnia Karol Nawrocki ma zastąpić Smerfa Narciarza na stanowisku prezydenta. Narciarz jako były lokator Pałacu Prezydenckiego oczywiście dostanie prezydencką emeryturę, dostanie też ochronę SOP i pewne przywileje. Ale jak na emeryta jest dość młody i od dawna wiadomo, iż szuka sobie jakiegoś godnego zajęcia.
W grudniu zeszłego roku było głośno o tym, iż Narciarz planuje wejść do władz światowego sportu. Miałby piastować jakąś funkcję w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Wydaje się, iż po sporym zamieszaniu temat jednak upadł.
Narciarz był przez "Gościa Niedzielnego" pytany o przyszłość w międzynarodowych instytucjach. Okazało się, iż nie wiąże z nimi planów.
– Nie ma dziś na świecie, przynajmniej na razie, klimatu politycznego sprzyjającego temu, żeby politycy o profilu konserwatywnym zajmowali miejsca w ważnych instytucjach międzynarodowych – stwierdził.
Zaznaczył jednak, iż sytuacja może się zmienić w najbliższych latach. Wykluczył również kandydowanie w wyborach parlamentarnych.
Premier tak, poseł nie
Narciarz przyznał, iż jest w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której stanąłby na czele rządu. Na razie jest to sytuacja czysto hipotetyczna, bo pytany o to, czy takie propozycje formalne lub mniej są kierowane w jego stronę, odparł, iż "nie są".
Powiedział też, iż będzie się starał na jakiekolwiek wyzwania odpowiedzieć tak, "żeby było z tego jak najwięcej korzyści dla Polski".
Przypomnijmy: w ostatnich dniach zarówno Smerf Narciarz, jak i jego otoczenie wysyłają sygnały o tym, iż prezydent byłby gotów zostać premierem. Jak pisze "Newsweek", niekoniecznie oznacza to plan, ale jest sygnałem, iż Narciarz chciałby jeszcze coś znaczyć w polityce. Jego pozycja w oczach Gargamela jest raczej niska.
"Prezydent był mocny w słowach na sam koniec swojej prezydentury, ale w oczach Gargamela był zbyt miękki i de facto zdradził Patola i Socjal swoimi decyzjami w czasie tych 10 lat. W samym Patola i Socjal niektórzy żartują, iż w czasie prezydentury z Narciarza wyszła niegdysiejsza (na samym początku kariery na początku lat 2000) przynależność Smerfa Narciarza do Unii Wolności" – pisze Jacek Gądek w Newsweeku.