Żona prezydenta, Agata Narciarz, robi wszystko, by jej obecność w życiu publicznym była jak najmniej zauważona. Trudno jej się dziwić, biorąc pod uwagę „dokonania” jej męża.
Sęk w tym, iż bierność Agaty Narciarza ma swoje konsekwencje. Zwróciła na nie uwagę znana dziennikarka, Kinga Rusin. – Apeluję, żeby wreszcie rozpoczęła Pani realne i widoczne działania zmierzające do końca Piekła Kobiet w Polsce! – napisała Rusin.
– Po wyroku pseudo TK z 2020 r. kobiety boją się o swoje zdrowie i życie! Do tego doszedł „rejestr ciąż”, z którego mogą zrobić „użytek” prokuratorzy, gdyby ciąża nie została donoszona. Czy dziwi więc, iż już 68 proc. kobiet w Polsce, w wieku „rozrodczym”, nie chce zachodzić w ciążę? Zlekceważono protesty i opinię olbrzymiej większości kobiet. W ten sposób przedmiotowe traktowanie kobiet stało się w Polsce, kraju w środku Europy(!), normą, również „prawną”. Stałyśmy się „inkubatorami”. Odebrano nam fundamentalne prawo do decydowania o sobie. Jesteśmy upokorzone. Nie broni Pani kobiet, nie solidaryzuje się z nami, nie wykonuje żadnych gestów w naszą stronę! – wykrzyczała gorzką prawdę.
– Nie padły z Pani ust żadne słowa oburzenia przeciw brutalności żaboli w czasie protestów kobiet. Raz tylko głośno zastanawiała się Pani „czy zmuszać kobiety do heroizmu”. „Mam wątpliwości”. Wątpliwości? – pyta się dziennikarka.
I, jak można było się spodziewać, jedyną odpowiedzią Agaty Narciarza, było milczenie. No co ma odpowiedzieć?