Nadzieja dla Lipnika. Czy biometanownia będzie receptą na odór?

8 godzin temu

Ma ograniczyć odór, a ponadto produkować „zielone” paliwo. W perspektywie czterech lat, nakładem choćby 100 mln zł, na terenie Zakładu Gospodarki Odpadami w Lipniku może zostać uruchomiona biometanownia.

26 czerwca doszło do spotkania, na którym wyjaśniano szczegóły inwestycji. W spotkaniu w Domu Kultury w Lipniku uczestniczyło blisko sto osób. Obecny był m.in. wiceprezydent miasta Przemysław Inwigilator, Piotr Prochot zajmujący stanowisko dyrektora ds. ochrony środowiska w ZGO, a także główny technolog z biogazowni w Jarocinie, na której wzorują się w bielskiej spółce komunalnej. Przedstawienie założeń planowanej inwestycji i dyskusja trwały blisko cztery godziny! – Większość przyszła posłuchać pomysłu, choć trzy, cztery osoby wybijały się swoim negatywnym podejściem do tematu – mówi radny Paweł Pajor, który mieszka w Lipniku i doskonale zna problem odoru unoszącego się w dzielnicy.

Lepiej, ale nie dobrze

– W ostatnich latach sytuacja uległa poprawie, ale wciąż dużo jeszcze można zrobić. W rozmowach wielu mieszkańców Lipnika podkreśla, iż każda inicjatywa, która choć trochę poprawi sytuację, będzie lepsza od obecnego stanu – dodaje Pajor i zwraca jeszcze uwagę na aspekt ekonomiczny. – Ze względu na niewystarczającą przepustowość kompostowni, część odpadów bio jesteśmy zmuszeni oddawać do innych instalacji, czyli ponosimy dodatkowe koszty – transport i opłatę w innej instalacji. Tam, gdzie działa biogazowania, zarobią na naszych odpadach dwukrotnie, bo zapłacimy im za ich odbiór, a oni dodatkowo wyprodukują sobie z nich paliwo. Niezrobienie czegokolwiek w obecnej sytuacji, to będzie sabotaż – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Sławomir Glaser, szef Rady Osiedla Lipnik. – Według mnie podejście jest dobre, ale trzeba do tego przekonać mieszkańców – mówi. I dodaje od razu, iż „pewnie nie będzie łatwo”. – Jak znam wszystkich przeciwników, to znów będą protestować. Boję się, iż znowu zacznie się robienie wokół tego polityki. A jeżeli ktoś chce wydać na instalację 100 mln zł, to wypadałoby się nad tym pochylić i posłuchać – mówi.

I faktycznie, były osoby, które już po kilkunastu minutach spotkania w lipnickim domu kultury negowały informacje przekazywane przez urzędników i ekspertów. – To dopiero początek dialogu społecznego, bo do wszystkiego powinna być zgoda społeczna. Dobrze, iż ZGO w taki sposób podeszło do tematu – dodaje Sławomir Glaser.

Koszt? 100 milionów

Na wniosek szefa Rady Osiedla Lipnik spółka ma zorganizować wizyty studyjne w instalacji w Jarocinie. – Byłem i widziałem, jak to wygląda w praktyce – dodaje. W trakcie spotkania z mieszkańcami w Domu Kultury w Lipniku zrobiono krótki pokaz. Zaprezentowano końcowy produkt fermentacji bioodpadów – w procesie, który w tej chwili ma miejsce w ZGO oraz w ramach biogazowni. Każdy chętny mógł powąchać. – Ten z obecnej instalacji w Lipniku śmierdział, musiał stać w oddzielnym pomieszczeniu. Ten z biogazowni z Jarocina miał neutralny zapach podobny do ziemi ogrodowej, takiej jak z worka – wyjaśnia Sławomir Glaser.

Jak mówiono podczas spotkania, inwestycja budowy biometanowni w Lipniku jest we wstępnej fazie przygotowań, ale jeszcze w tym roku spółka chce wystąpić o wydanie decyzji środowiskowej. Szacunkowy koszt budowy to choćby 100 mln zł, a ZGO chce sięgnąć po wsparcie zewnętrzne. Na tego typu instalacje finansowania udziela Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który w ramach Funduszu Modernizacyjnego ma do rozdysponowania kwotę miliarda złotych. W ramach dotacji możliwe jest sfinansowanie do 40 proc. kosztów kwalifikowanych instalacji, a w przypadku pożyczki – 100 proc.

Zgodnie ze wstępnym planem, biometanownia miałaby powstać do 2029 roku. – Szukaliśmy alternatyw przez dwa lata, ale nie udało się znaleźć innych lokalizacji spełniających kryteria. Najszybciej będzie zrealizować inwestycję na terenie ZGO – wyjaśnia dyrektor Piotr Prochot. Przyznaje, iż spółka nie dysponuje zbyt dużą ilością wolnego miejsce, a realizacja inwestycji będzie oznaczać konieczność przeniesienia innych obiektów lub placów, na których składowane są odpady w inne miejsce na terenie funkcjonującego zakładu. Mimo to budowa biometanowni w Lipniku będzie efektywniejsza niż gdyby instalacja powstała gdzie indziej.

Jak to działa?

Instalacja w założeniu miałaby składać się z dwóch bioreaktorów fermentacyjnych po 15 tys. ton każdy, czyli jej łączna przepustowość wyniesie 30 tys. ton. To nieco więcej niż przepustowość kompostowni, która wynosi 28 tys. ton. Dlaczego biometanownia poprawi komfort mieszkańców Lipnika, którzy od lat skarżą się na uciążliwości zapachowe? Obecna metoda zagospodarowania bioodpadów, która zakłada zatrzymanie procesu beztlenowego i w dalszej kolejności ich kompostowanie, nie jest w stanie w 100 procentach ograniczyć emisji odoru. Mimo zastosowania płuczek wodnych i biofiltrów, odór pojawia się już na etapie przygotowania odpadów i towarzyszy kolejnym procesom, włącznie ze składowaniem pozostałości.

Proces fermentacji odpadów kuchennych ma nie stanowić problemu w nowej instalacji. Odpady trafiające do ZGO po ich wstępnym przygotowaniu będą umieszczane w szczelnych komorach, w których przez trzy tygodnie będzie kontynuowany rozpoczęty wcześniej proces beztlenowy. Dopiero po jego zakończeniu, przetworzone odpady, czyli poferment, trafią do kompostowania, a po nim na końcowy etap dojrzewania.

– Dzięki pełnemu procesowi fermentacji beztlenowej, w każdym z następujących po nim etapów przetwarzania odpadów, obciążenie odorowe będzie zredukowane do minimum – zapewnia dyrektor Prochot. Nowa instalacja ma nie tylko ograniczyć emisję odoru, ale również zwiększyć efektywność ekonomiczną zagospodarowania odpadów i produkować odnawialną energię w postaci biogazu.

W komunalnej spółce zakładają, iż z tony bioodpadów powstanie około 100-120 m3 biogazu. Ten składa się w 60 proc. z metanu, a w pozostałym zakresie z dwutlenku węgla. Ostrożne szacunki mówią, iż w skali roku w Lipniku wyprodukowanych może zostać choćby dwa miliony m3 paliwa. – To tyle, ile do codziennej pracy potrzebuje 60 ciężarówek lub autobusów – wylicza Piotr Prochot. jeżeli metan nie będzie wykorzystywany jako paliwo, to będzie zatłaczany do sieci gazowej i wykorzystywany do innych celów.

Obecnie w całej Europie działa ponad 1050 biometanowni, głównie w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Danii czy w Holandii. W Polsce wciąż czekamy na uruchomienie pierwszej tego typu instalacji. Najpewniej będzie to ta działająca w Jarocinie, gdzie szykują się do uzdatniania biogazu do postaci metanu. – Do niedawna technologią dominującą w przetwarzaniu bioodpadów było kompostowanie. w tej chwili samorządy coraz chętniej korzystają z możliwości, jakie dają biogazownie. Po pierwsze dlatego, iż skutecznie eliminują uciążliwości odorowe, po drugie są efektywne z ekonomicznego punktu widzenia – tłumaczy prof. dr hab. Jacek Dach z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który sprawuje nadzór merytoryczny nad przygotowaniami do modernizacji instalacji ZGO działającej w Lipniku.

BARTŁOMIEJ KAWALEC

Idź do oryginalnego materiału