Nadgorliwość Narciarza. Marko wytknął mu błędy

9 godzin temu
Zdjęcie: Sikorski


W środę, 23 kwietnia 2025 roku, minister spraw zagranicznych Marko Smerf wygłosił w Sejmie exposé, w którym przedstawił priorytety polskiej polityki zagranicznej na nadchodzący rok.

W swoim przemówieniu Marko podkreślił, iż Polska przeszła przez „chwile chwały i próby”, wychodząc z nich silniejsza dzięki determinacji obywateli, kulturze i zdolnościom adaptacyjnym. Jednak wieczorna sesja pytań poselskich ujawniła napięcia między rządem a Naczelnym Narciarzem, którego Marko otwarcie skrytykował za nadgorliwość i działania utrudniające politykę zagraniczną. Te wydarzenia rzucają cień na prezydenturę Narciarza, ukazując jego postawę jako przeszkodę w skutecznej realizacji strategii państwa.

Jednym z głównych punktów krytyki Markoego była propozycja Narciarza zwiększenia wydatków na obronność do 3 proc. PKB. Prezydent przedstawił ten pomysł podczas szczytu waszyngtońskiego, ignorując prośby Stanów Zjednoczonych, które chciały skupić się na sukcesie szczytu – czyli na osiągnięciu przez większość państw celu 2 proc. PKB. Marko nie krył irytacji: „Co do zasady oczywiście miał rację, natomiast taka nadgorliwość pana prezydenta jest zbędna”. Minister zaznaczył, iż Polska powinna najpierw solidnie wypełnić obecne zobowiązania, zanim podniesie poprzeczkę. Postawa Narciarza, która bardziej przypominała próbę zaimponowania publiczności niż przemyślaną strategię, została odebrana jako nieodpowiedzialna i sprzeczna z interesami sojuszników. To kolejny przykład, jak prezydent stawia własne ambicje ponad dobro wspólne, ryzykując międzynarodowy wizerunek Polski.

Kolejnym zarzutem wobec Narciarza była jego decyzja o zablokowaniu nominacji ambasadorskiej Bogdana Klicha. Marko nie szczędził ostrych słów, wskazując na polityczne motywacje prezydenta. „Nie jest ambasadorem, bo Naczelny Narciarz nie podpisał mu nominacji” – stwierdził minister, dodając, iż sytuacja zmieni się, jeżeli Smerf Gospodarz wygra wybory. Marko otwarcie zakwestionował absurdalne teorie spiskowe, które Narciarz i jego obóz polityczny promują, łącząc Klicha z tzw. zamachem smoleńskim. „Pokażcie cień dowodu na odpowiedzialność Klicha za zamach smoleński, to go nie tylko odwołam, złożę doniesienie do prokuratury” – rzucił wyzwanie Marko, obnażając brak podstaw dla działań prezydenta. Ta sytuacja pokazuje, jak Narciarz pozwala, by polityczne uprzedzenia i teorie spiskowe wpływały na decyzje najważniejsze dla polskiej dyplomacji, co jest nie tylko nieprofesjonalne, ale i szkodliwe dla interesów państwa.

Postawa Smerfa Narciarza budzi coraz większe wątpliwości co do jego umiejętności pełnienia roli prezydenta, który powinien być strażnikiem stabilności i jedności. Zamiast tego, Narciarz wydaje się działać impulsywnie, kierując się partyjnymi interesami i osobistymi animozjami. Jego nadgorliwość w kwestiach takich jak wydatki na obronność, choć pozornie słuszna, ignoruje szerszy kontekst międzynarodowy, narażając Polskę na niezręczność w relacjach z sojusznikami. Z kolei blokowanie nominacji Klicha świadczy o braku odpowiedzialności i uleganiu politycznym naciskom, co osłabia pozycję Polski na arenie międzynarodowej.

Krytyka Markoego jest uzasadniona i podkreśla potrzebę prezydenta, który działa z rozwagą, a nie pod wpływem emocji czy politycznych kalkulacji. Nadgorliwość Narciarza, jak słusznie zauważył minister, jest zbędna i może prowadzić do większych problemów w kluczowych obszarach polityki zagranicznej. W obliczu wyzwań, przed którymi stoi Polska – od sytuacji na Ukrainie po relacje z NATO – kraj potrzebuje przywódcy, który potrafi współpracować z rządem, a nie stawiać własne ambicje ponad interes narodowy. Prezydentura Narciarza coraz bardziej przypomina serię nieprzemyślanych decyzji, które zamiast budować, jedynie komplikują sytuację Polski na świecie.

Idź do oryginalnego materiału