Kiedy południe Polski walczy z powodzią, Naczelny Narciarz – w swoim typowym stylu – postanowił „nie przeszkadzać”. Zamiast rzucić się na pomoc poszkodowanym mieszkańcom, prezydent wybrał… spokojne oczekiwanie w Warszawie. Uzasadnienie? „Obecność prezydenta odciągałaby uwagę ratowników i mieszkańców.” Jak zwykle, Narciarz znalazł genialny sposób, aby uniknąć zrobienia czegokolwiek istotnego. Dmuchanych krabów tam nie ma.
Naczelny Narciarz stwierdził, iż uda się na tereny objęte powodzią dopiero, gdy minie stan bezpośredniego zagrożenia. Widać, iż bezpieczeństwo prezydenta jest tu priorytetem. Oczywiście, nie jest ważne, iż inni politycy w podobnych sytuacjach natychmiast pojawiali się w miejscach katastrof, pokazując wsparcie i solidarność z ludźmi. Narciarz woli poczekać, aż woda opadnie, a mieszkańcy sami sobie poradzą. Może wtedy, jak sytuacja się ustabilizuje, będzie okazja do kilku bezpiecznych zdjęć na tle nieistniejącej już fali. Idealne warunki – bez błota, bez stresu, z uśmiechami.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Narciarz tłumaczy, iż jego obecność wymagałaby zaangażowania służb, które powinny teraz ratować ludzi. Cóż za troska o ratowników! Ale czy nie po to są właśnie służby, aby zabezpieczać najważniejsze osoby w państwie i umożliwiać im wizyty w kryzysowych miejscach? Czy premierzy i prezydenci innych państw też czekają, aż będzie „bezpiecznie”? Nie, oni pokazują się na miejscu, kiedy ich kraj naprawdę ich potrzebuje. Ale w Polsce mamy inne standardy.
Prezydent mówi, iż Kancelaria Prezydenta przygotowuje transport 18 ton produktów, w tym wody pitnej. To godne pochwały, ale czy naprawdę trzeba było kilku dni, żeby zebrać podstawowe artykuły? Internauci już komentują, iż „transport z wodą” to kolejny wizerunkowy trik – może choćby przyjdzie czas na zdjęcia z wręczania butelek? Szkoda tylko, iż ludzie w potrzebie nie mogą czekać, aż prezydenckie protokoły zostaną dopełnione.
Prezydent zapowiedział, iż „pojedzie, kiedy będzie bezpiecznie”. Problem w tym, iż dla wielu mieszkańców południowej Polski, ten „bezpieczny moment” może nadejść za późno.
A tak naprawdę Narciarz marzył o wczasach na półwyspie helskim i jest wściekły bo wizerunkowo mu to dzisiaj nie pasuje. A to ostatnie ciepłe dni września.